Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stasia Bozowska czy profesor Bladaczka?

Redakcja
Fot. Theta
Fot. Theta
Sceny w Dniu Świra Marka Koterskiego, w których widzimy głównego bohatera w miejscu pracy, doskonale obrazują różne budzące kontrowersje aspekty sytuacji polskich nauczycieli.

Fot. Theta

Jak postrzegani są nauczyciele w Polsce

Dla przypomnienia: Adaś Miauczyński bez powodzenia usiłuje zainteresować licealistów treścią Sonetów krymskich, dokonując na ich oczach groteskowo patetycznej interpretacji utworu. Następnie, zniechęcony lekceważeniem go przez klasę i niezbyt subtelnymi wygłupami uczniów, wychodzi z sali przed dzwonkiem. Utyskując na los współczesnego nauczyciela, udaje się po wypłatę, której wysokość komentuje: „Nie, to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki i cztery liceum. Potem pięć bite studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki i oto mi płacą – jakby ktoś dał mi w mordę”. Dalszy monolog Adasia – swoista litania żalów wobec władzy i społeczeństwa, mających za nic polskiego inteligenta – w kontekście całej sceny „szkolnej” może równie dobrze wzbudzić współczucie dla sfrustrowanego bohatera, jak i politowanie czy wręcz irytację wobec kogoś, kto obwinianiem „innych” za własną sytuację społeczno-ekonomiczną maskuje swoją nieudolność.
Podobne zróżnicowanie opinii na temat statusu nauczycieli w Polsce można zaobserwować w dyskusjach na internetowych forach i komentarzach internautów, dotyczących artykułów o nauczycielskich strajkach czy o rządowych propozycjach podwyżek. Z wypowiedzi komentatorów, ale też z samych artykułów, wyłaniają się skrajnie różne obrazy tej grupy zawodowej. Według radykalnych krytyków nauczycielskich pretensji do wyższych płac, nauczyciele to lenie i zarazem wieczni malkontenci, wysuwający nieuzasadnione roszczenia wobec władz oświaty. Koronnym argumentem jest tu wysokość nauczycielskiego pensum, ponad dwukrotnie mniejszego, niż czterdziestogodzinny etat. Do tego zwykle dochodzi skrupulatne wyliczenie wszystkich zagwarantowanych ustawowo przerw w pracy: dwumiesięcznych wakacji, dwutygodniowych ferii, przerwy świątecznej w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Podkreśla się również, że pracownicy oświaty mają wiele „wolnego od pracy” w czasie uczniowskich rekolekcji wielkopostnych lub wycieczek klasowych, które – według autorów tych opinii – są dla nauczycieli „wczasami za cudze pieniądze”. Obok argumentów dotyczących zależności pomiędzy ilością godzin pracy a wysokością wynagrodzenia, pojawiają się opinie o niskim stopniu zaangażowania w pracę („nauczyciel popracuje do 14 i dalej nic nie robi”), miernych umiejętnościach dydaktycznych („uczniowie muszą brać korepetycje, żeby zaliczyć rok”) i braku zdolności pedagogicznych (szkoła „nie umie zapanować nad rozwydrzonymi dziećmi”). Tego rodzaju wypowiedzi dają mało przyjazny obraz pedagoga polskiego jako nastawionego roszczeniowo nieudacznika, którego dotychczasowe wynagrodzenie (nie mówiąc o jakichkolwiek podwyżkach) jest odwrotnie proporcjonalne do jego słabych kompetencji i niskiej pracowitości.
Zupełnie inny portret nauczycieli odmalowują często oni sami oraz osoby będące ich krewnymi lub bliskimi znajomymi. W odpowiedzi na przytaczany powszechnie argument o niskim pensum, zwracają uwagę, że po doliczeniu do owych 19 godzin czasu przeznaczonego na przygotowanie lekcji, opracowanie materiałów dydaktycznych, przygotowanie klasówek i późniejsze sprawdzanie ich, rady pedagogiczne, przygotowanie i poprowadzenie zajęć pozalekcyjnych oraz organizację uroczystości szkolnych i imprez odbywających się na terenie szkoły, rzeczywisty czas pracy nauczyciela może wynosić nawet więcej niż etatowe 40 godzin tygodniowo. Nauczyciele i popierający ich uczestnicy internetowych dyskusji podkreślają też, że czas wakacji i ferii wynosi w rzeczywistości znacznie mniej, niż podają ich oponenci – okrajają go m. in. rady pedagogiczne, konferencje podsumowujące półrocze i rok szkolny czy prace nad harmonogramem na kolejny rok.
Jeszcze większą irytację budzą opinie o możliwości „odpoczynku”, jaką nauczyciele dostają przy okazji wycieczek szkolnych, w trakcie których są w zasadzie w pracy non stop, bo odpowiedzialność za uczniów spoczywa na ich barkach przez cały czas trwania wycieczki. Odpowiedzią na głosy o zbyt niskim zaangażowaniu w pracę są liczne przykłady nauczycielskiej aktywności i poczucia odpowiedzialności za uczniów i ich rozwój. Najczęściej wymienia się organizację zajęć pozalekcyjnych, tworzenie autorskich programów nauczania, udzielanie wsparcia psychologicznego uczniom mającym problemy osobiste, pomoc dydaktyczną dla uczniów wykazujących trudności w nauce. W reakcji na argumenty dotyczące braku zdolności pedagogicznych i dydaktycznych, pojawia się często stwierdzenie, że odpowiedzialność za wychowanie dzieci ponoszą przecież także, a raczej przede wszystkim rodzice, którzy mogą zaszczepić dziecku przekonanie o ważności zdobywania wiedzy bądź wykształcić w nim całkowitą pogardę dla nauki. Z nauczycielskich opinii, prezentowanych na forach internetowych, wyłania się obraz nauczyciela–herosa, który niczym Stasia Bozowska, z narażeniem własnego zdrowia poświęca się bez reszty pracy. Wobec uczniów jest wymagający, ale ma im wiele do zaoferowania; jest pełen empatii w stosunku do podopiecznych, troszczy się nie tylko o wyedukowanie ich w danej dziedzinie, ale też o ich rozwój emocjonalny i moralny. Pracę wykonuje z zapałem, a jeśli akurat jest zgorzkniały i narzeka na swój zawód – cóż, ma przecież prawo do frustracji przy tak niskiej płacy, chamskich uczniach i roszczeniowo nastawionych rodzicach.
Za opiniami skrajnie krytycznymi wobec nauczycieli i wysuwanych przez nich postulatów stoją zwykle prywatne złe doświadczenia osób wygłaszających te osądy, ale także zwyczajna zawiść o faktyczne lub rzekome przywileje i potrzeba znalezienia winnych własnej, budzącej niezadowolenie sytuacji materialnej (w tym wypadku stają się nimi „utrzymywani za cudze pieniądze” nauczyciele). Do głosu dochodzą też zawiedzione nierealistyczne oczekiwania, że nauczyciele „coś zrobią” z dziećmi i młodymi ludźmi, których rozwój intelektualny i etyczny został zaniedbany albo wręcz wykoślawiony przez rodziców. Z kolei, za idealizacją nauczycieli i skargami na lekceważenie ich przez władzę i społeczeństwo nierzadko stoi źle pojmowana zawodowa solidarność, albo prywatna solidarność z bliską osobą, będącą nauczycielem. Błędem popełnianym przez obie strony sporu jest nadmierne uogólnianie, rzutowanie jednostkowych doświadczeń i obserwacji na całą grupę zawodową. Charakterystyczne dla obu stron jest też wyrywkowe postrzeganie problemu. Rodzice podświadomie oczekujący, że szkoła uwolni ich od obowiązków wychowawczych, nie widzą zależności pomiędzy chamstwem i agresją uczniów w szkołach a tym, że dzieci te mają podobne postawy i zachowania zakodowane już na etapie edukacji domowej. Nauczyciele, narzekający na niesamodzielność i brak kreatywności uczniów, pomijają przy tym fakt, że szkoła w obecnym kształcie wymaga od młodych ludzi głównie wkuwania na pamięć i dopasowywania się do schematów egzaminacyjnych.
W burzliwych dyskusjach najrzadziej (dotyczy to zarówno nauczycieli, jak i osób postronnych) trafiają się opinie wypośrodkowane. Ich autorzy zwracają uwagę na to, że stosunek nauczycieli do obowiązków zawodowych jest bardzo zróżnicowany. Przyznają, że wśród nauczycieli można spotkać pasjonatów, pragnących zarazić młodzież miłością do wykładanej dziedziny; pragmatyków, którzy chcą przede wszystkim dobrze przygotować uczniów do egzaminów i wyposażyć ich w taki zasób wiedzy, jaki jest niezbędny do przejścia na dalszy etap edukacji; ale też belfrów, „odbębniających” lekcje według identycznego schematu przez lata – niczym profesor Bladaczka z Ferdydurke _– i niedbających zupełnie o rezultaty ich pracy w postaci uczniowskich ocen. W tych umiarkowanych wypowiedziach dostrzega się też, że podobnie niejednorodny jest stosunek nauczycieli do podopiecznych. Sami nauczyciele nie kryją świadomości tego, że część ich kolegów nie zaprząta sobie głowy takimi „drobiazgami”, jak podmiotowość ucznia i powinność szanowania jego godności, zaś inni stosują w praktyce pedagogikę permisywną, nie tyle z wyboru, co w efekcie własnej wychowawczej nieudolności.
Wizerunek nauczyciela polskiego jest więc pełen sprzeczności, przy czym wśród opinii wygłaszanych przez nie-nauczycieli przeważają negatywne oceny typu „nieudacznik”, „wieczny frustrat” czy „leń”. Na powszechne wyobrażenie pedagoga wpływa silne zróżnicowanie samego środowiska nauczycielskiego, tak w zakresie stosunku do własnego zawodu, jak i nastawienia wobec uczniów i ich rodziców. Niemniej ważne jest jednak zróżnicowanie oczekiwań, jakie wobec uczących wysuwają rodzice i dostrzeganie bądź brak dostrzegania zależności pomiędzy tym, że na jakość pracy nauczyciela wpływa także jakość otrzymywanego przez niego „materiału”, którego pierwotnym formowaniem i ukierunkowaniem zajmuje się dom. Zmiana wizerunku nauczyciela na korzyść może dokonać się tylko pod wpływem przeobrażeń w samym środowisku nauczycieli, a to nie uda się bez reform, które rozstrzygną zarówno kwestię zarobków, jak i problem braku przejrzystości kryteriów oceniania pracy nauczycielskiej. Tu potrzebne jest jednak spełnienie kilku warunków. Sami nauczyciele nie mogą negować tego, że w ich szeregach znajduje się wiele osób, które kompletnie nie nadają się do pracy w tym zawodzie. Wokół przypadków rażącego zaniedbania obowiązków czy zachowań poniżających uczniów nie może panować koleżeńska zmowa milczenia. Ważne jest zrozumienie ze strony społeczeństwa, że obecny stan polskiego szkolnictwa, gdzie „kwestia nauczycielska” jest tylko jednym z problemów, może mieć dalekosiężne i bynajmniej nie pozytywne skutki dla funkcjonowania i rozwoju państwa. Decydujący głos należy oczywiście do władz, które mają świadomość, że za każde niepopularne posunięcie można zapłacić niezadowoleniem poszczególnych grup społecznych, a w efekcie przegraną w kolejnych wyborach.
Małgorzata Czerni
_Autora jest absolwentką polonistyki UJ oraz studentką porównawczych studiów cywilizacji na UJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski