W Hucie jest też najmniejsza liczba przestępstw przypadająca na jednego mieszkańca - mówi komendant Jerzy Szczepaniak. Na zdjęciu kurs samoobrony na Czyżynach. Fot. Anna Kaczmarz
OPINIE. - Opowieści o bandytyzmie w Nowej Hucie są przesadzone - uważa prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.
Potwierdzają to policyjne statystyki. W ubiegłym roku na terenie, którego pilnuje VIII komisariat (Czyżyny i Dzielnica XVIII Nowa Huta) popełniono 2,9 tys. przestępstw; w zasięgu VII komisariatu (Bieńczyce, Mistrzejowice, Wzgórza Krzesławickie) - 2,5 tysiąca. Dla porównania w Śródmieściu (I KP) w tym samym czasie odnotowano 6 tysięcy przestępstw, na Krowodrzy (KP VI) - ponad 3 tysiące, w Podgórzu (KP V) - 3,5 tysiąca. Dlaczego zatem to Nowa Huta uchodzi za najbardziej niebezpieczną dzielnicę Krakowa?
- To stereotyp, któremu statystyki przeczą od kilku lat. W Hucie jest też najmniejsza liczba przestępstw przypadająca na jednego mieszkańca - mówi komendant VII KP Jerzy Szczepaniak.
Dla przypomnienia w Nowej Hucie w pięciu dzielnicach pomocniczych mieszka około 250 tysięcy ludzi, czyli jedna trzecia mieszkańców Krakowa. To także przemawia na jej korzyść jeśli porównujemy liczbę przestępstw. Mimo to jeszcze w 2004 r. w ankiecie Instytutu Socjologii UJ nowohucianie przyznali, że czują się mniej bezpiecznie niż mieszkańcy innych dzielnic Krakowa.
Zdaniem policji odpowiedzialność za taki wizerunek NH odpowiadają także media, które operują skrótami "złodziej z Nowej Huty", "morderstwo w Nowej Hucie". W innych przypadkach najczęściej podaje się ulicę, rzadko dzielnicę, w której doszło do przestępstwa. To kolejny sygnał, że Nowa Huta nie jest traktowana jako równoprawna część Krakowa.
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny UJ idzie dalej: Jeżeli dojdzie do brutalnego zabójstwa w Nowej Hucie pojawia się interpretacja, no tak w ten sposób bandyci z Nowej Huty ujawnili swoją prawdziwą naturę. A jeżeli dojdzie do takiego przestępstwa w Bronowicach czy na Woli Justowskiej - jest to niechlubny wyjątek, przypadek. Dlaczego?
- Huta jest ofiarą swojej przeszłości oraz tendencyjnego analizowania wydarzeń w mieście - podkreśla prof. Nęcki. - Zdobyła złą opinię w l. 50 i 60. i nie może z tego wyjść. Opinia społeczna bardzo trudno się zmienia, zwłaszcza jeżeli jest zła - wyjaśnia profesor i zachęca do odrzucenia stereotypu krzywdzącego dzielnicę. - Mieszkałem w Nowej Hucie przez 10 lat i nic mi się wtedy nie stało. A w Śródmieściu byłem już kilka razy zaczepiany - mówi. (PP)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?