Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stawowy? A z buta go!

Krzysztof Kawa/Cafeteria/
Takich właścicieli klubów jak Janusz Filipiak nie ma wielu na świecie. Ba, może jest taki tylko jeden. Facet wydaje co roku miliony złotych na piłkę i w kółko powtarza, jaki to bezsens. I co najciekawsze – ma stuprocentową rację.

Bo tak jak mówi, nasza ekstraklasa jest beznadziejnie słaba, a turniej Euro 2012 i nowe stadiony niczego w tej kwestii nie zmieniły. Tyle że on jest jednym z tych, którzy za to odpowiadają. On jest tym, który właśnie ma naszą piłkę zmieniać. Nie dokona tego poprzez wylewanie publicznie żali i upokarzanie zatrudnionego przez siebie trenera.

Profesorowi Filipiakowi dedykuję casus Mariusza Rumaka, który „tracił” pracę w Lechu już kilka razy. Za każdym razem Jacek Rutkowski wytrzymywał presję wywieraną na niego ze strony kibiców oraz wszelkiej maści podpowiadaczy (czytaj: menedżerów). Dzisiaj Lech jest na drugim miejscu w ekstraklasie.

Być może tylko na tydzień, za to nieprzypadkowo. Jeśli w Krakowie zachwycamy się pracą Franciszka Smudy, to co powiedzieć o niedoświadczonym trenerze z Poznania, który wytrzymał mentalnie kilka poważnych kryzysów, oczyścił drużynę z wichrzycieli, miał odwagę posadzić na ławce przepłaconego stopera, przebudował zespół w oparciu o kilku nowych piłkarzy i znalazł sposób na wykorzystanie utalentowanego napastnika...

Mijają dwa lata od chwili, gdy znany tylko z sukcesów z juniorami trener przejął zespół po Jose Marii Bakero. Dokończył sezon bez Hiszpana, zajmując czwartą lokatę, rok później zdobył wicemistrzostwo Polski, a teraz jest na dobrej drodze, by co najmniej powtórzyć to osiągnięcie.

Nie chodzi o pianie hymnów pochwalnych na cześć Rumaka. Chodzi o zasadę obdarzania zaufaniem swoich podwładnych i cierpliwego oczekiwania na efekty ich pracy. „Marzy mi się trener, który pracowałby u nas przez wiele sezonów. (...) To nie musi być 12 lat, ale niech to będzie 5–6 lat ciągłej pracy. Nie ukrywam, że bardzo żałuję, iż kiedyś nie podpisaliśmy nowego trzyletniego kontraktu z Frankiem Smudą, (...) ale nasze poglądy na kluczowe sprawy zbytnio się różniły” – powiedział Rutkowski w grudniu na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Wyobrażam sobie, że takie same słowa mógłby wypowiedzieć Filipiak, ale to będą tylko słowa. W ostatnich latach zatrudniał dwóch trenerów, z którymi miał okazję realizować długofalowe ambitne cele – Oresta Lenczyka i Wojciecha Stawowego, i obu potraktował z buta.

Eksperci i dziennikarze doszukują się motywów takiego postępowania, a prawda może być trywialna – właściciel krakowskiego klubu, choć rozpoczął przygodę z futbolem przed kilkunastu laty, wciąż rozgryza jego istotę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski