Sto lat temu Jan Michalik oddał Jamę kelnerom i wyemigrował do Poznania

Łukasz Czarnecki

Floriańska 45, Jama Michalika, najsłynniejsza kawiarnia w Polsce i najstarszy wciąż działający taki lokal w Krakowie. Kto choć raz przekroczy jej progi, ten ulegnie czarowi tego miejsca. Wypicie tu kawy jest podróżą do przełomu XIX i XX wieku

Historia tej kawiarni zaczyna się nie w Krakowie, a we Lwowie. To w tamtejszych szkołach nauki pobierał syn ziemiańskiej rodziny Michalików z Hołobutowic koło Stryja - Jan Apolinary. Jednak wiedza szkolna jakoś nie wchodziła mu do głowy. Raz na świadectwie Jasia znalazła się dwója. Rozeźlony ojciec za karę oddał go na wakacje na praktykę do lwowskiego cukiernika Bienieckiego.

Michalik senior był przekonany, że ciężka fizyczna praca nauczy syna rozumu. Ku jego przerażeniu okazało się, że chłopak zasmakował w cukiernictwie. Nie o taki efekt chodziło tacie nicponia, ale przynajmniej mógł pocieszyć się, że ten obibok znalazł w sobie jakąś ambicję. Tak więc młodzieniec zgłębiał od tej pory tajniki cukierniczego fachu, a gdy przyszedł czas, by pójść na swoje, wyjechał do Krakowa, gdzie w 1895 r. otworzył Cukiernię Lwowską.

Kraków „pięknej epoki”

Gdy Jan Apolinary przyjechał do Krakowa, była to senna, mała (ok. 85 tys. mieszkańców) i uboga mieścina, o sporej populacji filistrów i licznych przejrzałych matronach. Ton zachowawczej inteligencji nadawało stronnictwo Stańczyków na czele z wieloletnim rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego - Stanisławem Tarnowskim.

Dużo mówiło się tu o wielkiej i chwalebnej przeszłości Krakowa, o Polsce i o patriotyzmie, ale do gadania i noszenia kontusza po dziadku się to sprowadzało - w niepodległość prawie nikt nie wierzył. Miasto ożywiało się najbardziej w trakcie pogrzebów znanych osobistości.