Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stoją murem za trenerem Skorżą

Redakcja
Paweł Brożek w piątkowym meczu z Arką Gdynia na Suchych Stawach Fot. Michał Klag
Paweł Brożek w piątkowym meczu z Arką Gdynia na Suchych Stawach Fot. Michał Klag
Mimo dwóch tegorocznych porażek nadal jesteście liderem tabeli piłkarskiej ekstraklasy. Jeżeli jednak stracicie kolejne punkty w piątkowym meczu z Jagiellonią w Białymstoku, to losy mistrzostwa mogą już zależeć nie tylko od Was. To będzie kluczowe spotkanie dla Wisły?

Paweł Brożek w piątkowym meczu z Arką Gdynia na Suchych Stawach Fot. Michał Klag

PAWEŁ BROŻEK. Krakowski napastnik przypomina, że Wisła wychodziła obronną ręką już z niejednego kryzysu i liczy na to, że tak będzie również tym razem

- Porażki w Białymstoku nie biorę pod uwagę, ale nie mogę obiecać, że tam zwyciężymy. Jagiellonia bardzo dobrze gra u siebie, a my jesteśmy w takiej sytuacji, a nie innej.

To będzie mecz o głowę trenera Macieja Skorży?

- Nie wiem.

Stoicie za nim murem?

- Tak, stoimy za trenerem murem.

Jest jednak pytanie, czy ciągle jesteście drużyną czy już zlepkiem indywidualności?

- Mam nadzieję, że mecz w Białymstoku pokażemy, że jesteśmy drużyną.

Jagiellonia będzie dobrym rywalem do tego, aby przełamać złą passę?

- Spotkanie w Białymstoku będzie miało dla nas bardzo duże znaczenie. Jesteśmy w małym dołku, ale to będzie dobry mecz, by się odbudować. Ostatnio w Białymstoku wygrywaliśmy i liczę, że to się nie zmieni. Choć ja grałem tam tylko raz i nie strzeliłem bramki. Jak wystąpię, to będzie okazja coś zdobyć.

Może nie być o to łatwo. Zespół z Białegostoku w minionej kolejce po dobrej grze wygrał ze Śląskiem we Wrocławiu...

- Widziałem ten mecz. W pierwszej połowie goście prezentowali się bardzo dobrze. Byli lepsi, więc w piątek spodziewamy się bardzo trudnego meczu na bardzo trudnym terenie.

W Jagielloni wysoką formę zaprezentował Tomasz Frankowski, który fachowo rozdzielał piłki...

- Tomek gra na wysokim poziomie, potrafi dostrzec partnerów. Zawsze uważałem go za wielkiego piłkarza i moje zdanie się nie zmieniło. Wiele zależy od niego i Kamila Grosickiego, ale w Jagiellonii jest wielu zawodników, którzy potrafią wziąć ciężar gry na swe barki. Tak właśnie było ze Śląskiem. Liczę, że będziemy mieć ich dobrze rozszyfrowanych, ale nie możemy się skupiać tylko na Tomku i Kamilu.

Nie trenował Pan z zespołem od początku okresu przygotowawczego. Jak jest teraz u Pana z formą?

- Potrzebuję czasu, ale wiem, że kibice i trener wymagają więcej, więc staram się jak mogę. Zrobię wszystko, by forma wróciła już w najbliższy piątek.

Po porażce z Arką przed poniedziałkowym treningiem odwiedzili Was kibice. Mieli duże pretensje za dwie porażki?

- Porozmawialiśmy sobie z kibicami. Nie ma co ukrywać, że nie są zadowoleni, bo kto by był. Kilka lat gram w Wiśle, wiem, jakie są oczekiwania, i nie dziwię się, że przyszli.

A jak odbieracie zarzuty, że może nie do końca Wam się chciało grać w ostatnim meczu?

- Jak to nam się nie chciało? Prowadzimy grę, jesteśmy przy piłce przez 70 procent czasu. Rywalom było łatwiej, bo się bronili. Wrażenie było takie, że oni walczą, ale to my byliśmy częściej przy piłce.

Każdy ma jednak prawo krytykować Was po przegranym meczu...

- Oczywiście, ale nie możecie nam zarzucać, że nie walczyliśmy i nie chcieliśmy wygrać. Do końca chcieliśmy strzelić bramkę, nawet ja miałem sytuację w 90 minucie. Jeślibyśmy nie stwarzali sytuacji i odpuścili ten mecz, to rozumiem. Ale mieliśmy tyle okazji, że powinniśmy ten mecz wygrać.
W porównaniu z Lechem Poznań wyglądacie jednak słabiej. Tak jakbyście byli gorzej przygotowani do sezonu...

- Pamiętacie nasze okresy przygotowawcze po zimie. Rok temu w dwóch pierwszych kolejkach było nam ciężko, ale liczę, że teraz odpalimy od trzeciej i wszystko będzie wyglądało lepiej. Z Arką na pewno fizycznie wyglądaliśmy lepiej niż w Bełchatowie.

Musi być jednak jakaś przyczyna ostatnich porażek...

- Trzy tygodnie prawie nie trenowaliśmy w pełnym składzie. Jest też problem z kontuzjami i dlatego tak to wygląda. Trener próbuje ratować sytuację rotacjami w składzie, ale to nie pomaga w ustabilizowaniu formy. Zdaję sobie sprawę, że mi też sporo brakuje, ale w tym tygodniu zrobię wszystko, by z Jagiellonią zagrać lepiej. Po meczu z Arką w szatni padło parę ostrych słów. Wiemy, co mamy poprawić, ale w tym tygodniu będziemy jeszcze ze sobą rozmawiać. Człowiek na pewno inaczej czuje się, gdy wygrywa. Ma luz i swobodę. Z kolei porażki nam nie pomagają.

To co się dzieje obecnie w zespole, to największy kryzys w Wiśle?

- W tym sezonie bardzo często byliśmy w kryzysie, ale zawsze potrafiliśmy z niego wyjść. W gorszej sytuacji niż teraz byliśmy chyba po prestiżowych przegranych z Legią i Cracovią. W Wiśle już kilka razy byłem w takich sytuacjach, ale kiedyś podchodziłem do nich bardziej emocjonalnie.

A może pomogłyby decyzje, przykładowo dotyczące sztabu szkoleniowego, które wstrząsnęłyby zespołem?

- Jakie mają być decyzje? Ciągle jesteśmy na pierwszym miejscu, mamy dwa punkty przewagi nad rywalami. Drużynie potrzebny jest tylko spokój.

Rozmawiał PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski