MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stojak potrzebny

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Najbardziej stresującą dla mnie częścią rowerowej codzienności jest zostawianie roweru przypiętego na ulicy, pod sklepem, biblioteką, teatrem czy kawiarnią. Nie lubię tego robić, ale muszę, bo inaczej nie mogłabym normalnie funkcjonować.

Fot. Anna Kaczmarz

ROWEREM PRZEZ KRAKÓW: zaprasza Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Zawsze jednak, gdy wracam po rower mam duszę na ramieniu. Już z daleka wypatruję kierownicy, koszyka. I jeżeli zobaczę, że rower stoi tam, gdzie go zostawiłam oddycham z ulgą.

Ciągle pamiętam jak kilka lat temu wyszłam ze sklepu na ul. Karmelickiej i już nie było mojego roweru przypiętego do pobliskiej latarni. Linka będąca zapięciem leżała na chodniku rozcięta, a rower jakby zapadł się pod ziemię. Najpierw opanował mnie żal, a potem wściekłość. Postanowiłam działać. Zadzwoniłam do znajomych taksówkarzy, aby przez radio podali komunikat o skradzionym rowerze. W sklepie byłam tylko parę minut, więc mój rower musiał gdzieś być w pobliżu. Niestety nie odnalazłam go. Po godzinie zgłosiłam kradzież na policję, odsiedziałam na komisariacie prawie trzy godziny, przetrwałam policjanta "dukającego" na maszynie do pisania. Po kilku tygodniach przyszedł list - sprawę umorzono. A mnie pozostał żal, bo skradziony mi rower był bardzo wygodny.

Ta historia sprzed lat wiele mnie nauczyła. Przede wszystkim, aby nie oszczędzać i mieć dobre zapięcie do roweru: masywne, które znacznie utrudni kradzież, a także, aby przypinać rower tak, by albo cały czas mieć go na oku, albo na wewnętrznych parkingach poszczególnych instytucji.

Pewnie dlatego tak lubię zaglądać do "Groteski", bo w tym teatrze wyjątkowo umiłowani są rowerzyści; a na rowery są wyznaczone miejsca w szatni wewnątrz budynku. Swój parking dla rowerów, na zamykanym podwórku, ma także Filharmonia Krakowska (niestety stojak jest zły, gdyż rower w nim przypinany jest za koło); zawsze bezpieczniej niż na ulicy. Dwa stojaki dla rowerów (szkoda, że złe), przed wejściem do budynku i w garażu podziemnym, ma Opera Krakowska. Dyrektor Bogusław Nowak uznał rowerzystów za pełnoprawnych użytkowników nowego gmachu i zapewnił im stojaki. Szybko się okazało, że miejsc dla rowerów jest za mało, co najlepiej widać podczas spektaklu. Wówczas rowery zalegają na placu przed Operą Krakowską poprzypinane do znaków drogowych i słupów. Swoją rowerownię - oddzielne pomieszczenie na rowery w budynku - ma także Akademia Muzyczna (stojak także zły). Zamysł świetny, ale praktyka trochę gorsza, bo w rowerowni coraz częściej wstawiane są uczelniane śmieci, które zabierają miejsce rowerom.

Szkoda, że nie ma miejsc dla rowerów pod Teatrem im. Juliusza Słowackiego (choć teatr miał swój niewielki rowerowy stojak przed remontem elewacji). Szkoda, że nie można rowerem wjechać na Wzgórze Wawelskie. Wawel, to zresztą najmniej przyjazne miejsce dla rowerzystów. Nie dość, że strażnicy nie wpuszczą za bramy z rowerem, to nawet nie ma gdzie roweru pozostawić. Trzeba przypinać do ogrodzenia od zieleni. Miesiąc temu zauważyłam, że na pochylni od strony ul. Kanoniczej pojawił się niewielki stojak na rowery, ale niestety zły.

Ci, którzy jeżdżą doskonale wiedzą, że stojak stojakowi nie równy. I ten najlepszy to taki - w formie sprężyny lub odwróconej litery U - gdzie można przypiąć rower za ramę, a nie za koło. I choć bardzo cieszy, że coraz więcej miejskich instytucji wyznacza miejsca na parkowanie rowerów, stawia stojaki, to tylko jeszcze trzeba, aby te stojaki były dobre.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski