Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stolica Ukrainy gotowa na ostatni akcent Euro

RM
31 - taki numer nosi ostatni, finałowy mecz mistrzostw Europy 2012. Zaczęło się w Warszawie, skończy w Kijowie. Stolica Ukrainy zapina już wszystko na ostatni guzik, szacując, że gra o złoto przyciągnie pół miliona osób.

PRZED FINAŁEM. Kijów szykuje się na najważniejsze wydarzenie mistrzostw, a w pozostałych ukraińskich miastach zaczęło się wielkie liczenie zysków i strat

Kijów ma w każdym razie taką nadzieję, bo od kilku dni widać pustki. W hotelach, w Fan Zonie, w metrze. Niedzielny tłum z ćwierćfinału już dawno zniknął, kolejny widać po rezerwacjach noclegów. Ale i tu pojawia się nowe zjawisko: na dworcu można spotkać osoby oferujące pokoje za 30 euro za osobę. To, co najmniej połowę mniej niż oferty, jakie słyszałem przyjeżdżając tu dwa tygodnie temu.

Z drugiej jednak strony skok na kasę wisi w powietrzu. W wielu pubach i w hotelowej restauracji za pomocą gąbki i kredy podniesiono wczoraj ceny piwa o hrywnę (około 45 groszy): z 11 na 12.

W niektórych miejscach ruch ten został jednak złagodzony specjalnymi ofertami.

- Za każdą bramkę w finale kolejka za pół ceny - informuje irlandzki pub w centrum.

Pół ceny to mniej więcej tyle, ile kosztuje miejscowe piwo z lodówki przy niezliczonych kioskach, gdzie sąsiaduje z kwasem chlebowym. Zwiększono też zapasy wódek, piwa i nalewek. Także tych słabo przyswajalnych przez zagranicznych kibiców, na przykład robionych na bazie... chrzanu.

Nadzieje na inwazję kibiców zweryfikuje już zapewne sobotni bezpłatny koncert Eltona Johna i grupy Queen. Wtedy na Majdanie Niepodległości zjawi się zapewne większość fanów, którzy zaplanowali spędzenie w Kijowie więcej niż jednej nocy.

- Wtedy będziemy już działać, jak w dniu finału - zapowiadają służby z urzędu miasta.

Oznacza to także maksymalną mobilizację sił porządkowych i informacyjnych oraz uruchomienie wszystkich stoisk, z pełną obsługą, w Strefie Kibica. Rozbudowanej tak, by w niedzielę zmieściło się w niej ponad 100 tys. ludzi. Ukraina tymczasem powoli już podsumowuje swoje mistrzostwa. Na razie raczej społecznie niż finansowo.

- Gościliśmy kilkaset tysięcy ludzi, 50 tys. z nich przyjechało na półfinał Portugalia - Hiszpania - podliczono wczoraj w Doniecku. - Miasto zyskało wizerunkowo. W czasie mistrzostw przez biuro przy stadionie przewinęli się przedstawiciele 238 medialnych redakcji, w tym 156 ukraińskich, 26 rosyjskich i 54 zagranicznych. To także wartość nie do przecenienia: wielu z nich pisało i opowiadało nie tylko o sporcie, ale i o samym mieście.

Wcześniej z Euro 2012 pożegnały się Lwów i Charków.

- Lwów dzięki Euro skorzystał - uważa mer tego miasta Andrij Sadowy. - W ciągu dziesięciu dni fazy grupowej w Fan Zonie i na stadionie pojawiło się 410 tysięcy ludzi z 30 krajów. W naszym centrum medialnym akredytowało się ponad 700 dziennikarzy, naliczyliśmy 150 tysięcy turystów, z czego 32 tysiące Niemców, 15 tysięcy Duńczyków i 10 tysięcy Portugalczyków. Nasz port lotniczy pobił rekordy: przyjął 600 samolotów, w tym po raz pierwszy w historii airbusy i wielkie boeingi.

- W czasie mistrzostw do Charkowa przyjechały 154 tysiące kibiców, uważamy, że to dobry wynik - ponformował natomiast Oleksandr Necziporenko z komitetu organizacyjnego w Charkowie. - Podczas transmisji z ćwierćfinałów mieliśmy średnią 8 tysięcy osób, a rekord padł podczas spotkania grupowego Ukraina - Anglia, gdy pojawiło się 60 tysięcy kibiców.
W obu miastach nie zanotowano poważniejszych incydentów.

- Kibice spisali się wspaniale. Najbardziej cieszyły nas rozmowy, z których wynikało, że wiele osób chce do Lwowa wrócić. To największy zysk z tej imprezy - podkreślił mer Sadowy.

RAFAŁ MUSIOŁ, Kijów

FINAŁ HISZPANII, DUMA PORTUGALII

W czwartkowych ukraińskich gazetach nacisk położono na historyczny aspekt awansu Hiszpanów i ich szansę na pierwszą w kronikach mistrzostw Europy obronę tytułu. - Wiemy, że dokonaliśmy wielkiego wyczynu, ale to przecież jeszcze nie koniec turnieju. Został jeden, najważniejszy mecz - mówił Vicente del Bosque, selekcjoner Hiszpanów.

Dziennikarze natomiast zastanawiali się, który z rywali byłby dla jego drużyny korzystniejszy. -To nie ma znaczenia, finał to spotkanie dwóch najlepszych zespołów - ucinał temat szkoleniowiec.

Pisma lżejszego kalibru skupiły się natomiast na Cristiano Ronaldo, wyliczając stracone przez niego szanse: uciekły mu finał Euro, tytuł króla strzelców i Złota Piłka. - Cristiano miał strzelać karnego jako piąty, ale nie zdążył - tłumaczył trener Paolo Bento. - Jestem ze swojego zespołu zadowolony, uważam, że zagraliśmy naprawdę dobry turniej i na tej podstawie należy budować drużynę na eliminacje i mundial 2014.

(RM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski