Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach krakowian kontra statystyki

Marcin Warszawski
Nadinspektor Mariusz Dąbek, małopolski komendant policji
Nadinspektor Mariusz Dąbek, małopolski komendant policji Anna Kaczmarz
Bezpieczeństwo. Spada liczba zabójstw, rozbojów czy bójek. Mimo to krakowianie nie czują się bezpiecznie - szczególnie w centrum miasta

- To krakowski paradoks, że od wielu lat przestępczość w naszym mieście spada, ale duża część mieszkańców nie czuje się bezpiecznie. Być może to efekt brutalizacji pojedynczych zdarzeń z udziałem pseudokibiców - ocenia nadinspektor Mariusz Dąbek, małopolski komendant policji. I dodaje, że to, co najbardziej dotyka krakowian, to drobna przestępczość, a nie ataki maczetami.

W zeszłym roku odnotowano łącznie 30 696 przestępstw, czyli o 2314 mniej niż rok wcześniej (to spadek przestępczości o 7 procent). Mniej było zabójstw (spadek z 19 na 12), jak również rozbojów (niemal o tysiąc mniej). Wzrosła natomiast liczba kradzieży z włamaniem (o ponad 400 więcej).

Kibole coraz częściej trafiają do aresztów
Tylko w ubiegłym roku krakowscy policjanci zatrzymali aż 309 pseudokibiców, którym postawiono łącznie 194 zarzuty. Wobec 35 zastosowano tymczasowy areszt, a 77 przydzielono dozór policyjny.

Tylko w pierwszym kwartale tego roku krakowscy policjanci, podczas działań ukierunkowanych na zapobieganie zdarzeniom z udziałem pseudokibiców, wylegitymowali ponad 27,5 tysiąca osób, skontrolowali 5547 pojazdów i 12 298 miejsc "zagrożonych". W trakcie tych działań policjanci ujawnili ponad 4 tys. wykroczeń i nałożyli 1211 mandatów na kwotę prawie 200 tysięcy złotych.

Krakowianie boją się chodzić po centrum
Mimo pracy służb mundurowych i optymistycznych statystyk badania naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego pokazują, że wielu mieszkańców Krakowa nie czuje się bezpiecznie - tak twierdzi 40 procent ankietowanych w badaniu "Bezpieczeństwo w Krakowie" przeprowadzonym przez dr Joannę Kabzińską z UJ.

Krakowianie uważają, że spośród wszystkich zdarzeń największym problemem są akty wandalizmu i niszczenie mienia, pseudokibice oraz agresywne grupy młodzieży. Jako najbardziej niebezpieczny rejon miasta mieszkańcy wskazują śródmieście.

Wódka na każdym rogu spokoju nie zapewni
- Taka ocena może wynikać z dużej liczby hałaśliwych i często pijanych grup imprezowiczów, którzy hałasują i zakłócają porządek w mieście - ocenia radny Krzysztof Durek.

Niektórzy z ekspertów przyczyn upatrują w zbyt dużej liczbie punktów sprzedaży alkoholu na terenie Starego Miasta. Niemal jedna trzecia wszystkich zezwoleń na sprzedaż wyskokowych trunków została wydana na terenie Starego Miasta. - Liczba osób trafiających do izby wytrzeźwień nieustannie rośnie, a do większości chuligańskich wybryków dochodzi pod wpływem alkoholu - uważa Adam Chrapisińki, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. Zwraca uwagę, że rocznie do izby wytrzeźwień trafia już ponad 10 tys. osób.

Choć aktualnie trwają pracę nad zmniejszeniem limitu zezwoleń na sprzedaż alkoholu - z 2,5 tys. zgód do 2350 - to urzędnicy wprost przyznają, że koncesje generują duże wpływy do miejskiej kasy.

Na łamach "Dziennika Polskiego" prowadzimy właśnie dyskusję o monitoringu - poprawi on bezpieczeństwo w Krakowie czy nie?

Jutro kolejne głosy w tej debacie.

Pośpiech w kwestii kamer będzie kosztować

Rozmowa z Wojciechem Klickim z Fundacji Panoptykon
- Czy krakowskie referendum w sprawie przyszłości monitoringu to dobry pomysł?

- Mam bardzo duże wątpliwości. W pytaniu referendalnym jest bowiem postawiona teza, która - moim zdaniem - jest nie do
obronienia. Mieszkańcom sugeruje się, że monitoring równa się bezpieczeństwo. Jednak badania naukowe (m.in. prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim przez dr. Waszkiewicza) obalają tę tezę. Co więcej, ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli również nie pozostawia złudzeń - niemal 40 procent ujawnionych zdarzeń to wykroczenia drogowe. Dodatkowo badania prowadzone przez Fundację Panoptykon wykazały także negatywne skutki społeczne monitoringu.

- Jakie?

- Montaż kamer powoduje rozproszenie odpowiedzialności - gdy dzieje się coś złego, niemal 40 proc. osób uznaje, że nie musi reagować, gdyż wydaje im się, że dzięki monitoringowi służby zareagują same. Inną ważną kwestią jest ciągły brak przepisów dotyczących monitoringu. Nadal mamy w Polsce monitoringową wolnoamerykankę w kwestii działania kamer, a obywatele nie wiedzą, przez kogo są nagrywani. Nie ma też jednolitych standardów zabezpieczeń nagrań, nie mamy np. żadnych gwarancji, że nie wyciekną one do internetu.

- Mimo to radni przekonują, że warto wydać na monitoring nawet 40 milionów złotych.

- Mam nieodparte wrażenie, że decyzja o tej inwestycji już zapadła. W końcu radni przyznają, że nawet jeśli krakowianie powiedzą "nie" monitoringowi, to system i tak będzie rozwijany, tyle tylko, że nie będzie to priorytet. Jest to absurd i podważanie idei referendum. Próbuje się namówić krakowian do kupienia kota w worku. Oprócz kosztów tej inwestycji nie zostały podane żadne szczegóły - nie wiadomo na przykład, ile miałoby pojawić się kamer i w jakich rejonach miasta.

- Czyli krakowianie powinni powiedzieć "nie" w referendum?

- Powinno się najpierw przedstawić konkrety i temat poddać szerokiej, merytorycznej debacie publicznej, w której obalone zostałyby mity na temat monitoringu. Ponadto z decyzją o tak kosztownej inwestycji należy się wstrzymać do wprowadzenia jednolitych przepisów. W innym przypadku będzie to Kraków wiele kosztować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski