Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach przed obcym nie usprawiedliwia agresji

Rozmawiał: Arkadiusz Maciejowski
Jakub Belina-Brzozowski
Jakub Belina-Brzozowski FOT. ADAM WOJNAR
Rozmowa Kroniki. Jakub Belina-Brzozowski, doktorant UJ, sprzeciwia się przemocy wobec cudzoziemców. Jest współorganizatorem niedzielnego marszu „Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji”.

- Co Pan czuje, słysząc hasła typu „Wolę kotleta od Mahometa?”. Pojawiają się takie na marszach narodowców.

- Jest mi wstyd. Wstyd za to, że środowiska wykrzykujące te hasła są coraz bardziej widoczne, a ich przekaz - bardziej słyszalny. Mimo że wcale nie są one tak liczne jakby się wydawało, to potrafią się zorganizować i skupić wokół wspólnego celu. Wychodzą na ulicę i promują swoje idee. Tymczasem większość społeczeństwa, która się z nimi nie zgadza, nie robi praktycznie nic. Zrodziło się takie społeczne przyzwolenie na wykrzykiwanie podczas marszów narodowców np. „j**** Araba”.

- To tylko wstyd czy też strach?

- Strach oczywiście też, ponieważ coraz częściej nie kończy się tylko na wykrzykiwaniu obraźliwych haseł. Kilka dni temu w Krakowie przed jednym z klubów pobity został wyznawca sikhizmu. W Gdańsku oddano strzały w kierunku baru prowadzonego przez Palestyńczyka. Na wrocławskim Rynku spalono natomiast kukłę Żyda. I na to wszystko jest milczące przyzwolenie. A co gorsza hasła wzywające do nienawiści wobec obcokrajowców padają na podatny grunt. Wiele osób boi się „obcych”.

Nikt nie odbiera im prawa do strachu. Ale słysząc wykrzykiwane przez tzw. narodowców hasła, część społeczeństwa się radykalizuje. Na ulicach dostają bowiem jednostronny przekaz. Powstaje efekt śnieżnej kuli. Strach nie może jednak usprawiedliwiać przemocy. Dlatego postanowiliśmy zacząć działać. I w tę niedzielę organizujemy marsz pod nazwą „Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji”. Osoby sprzeciwiające się nasilającym aktom przemocy i słowom nienawiści spotkają się pod Wieżą Ratuszową na Rynku Głównym o godzinie 12.

- Pomysł na pewno słuszny, tylko pytanie, czy idea marszu już się nie zdewaluowała? Marszów jest już tak dużo, że ludzie się już do nich przyzwyczaili i coraz mniej zwracają na nie uwagę. A w dodatku wasz marsz ma być „milczący”.

- Zwróćmy uwagę, że w Krakowie do tej pory nie było takiego masowego sprzeciwu wobec rozlewającej się fali nienawiści i agresji. Natomiast były marsze środowisk, które je propagują. I choć można mówić, że ta forma zgromadzeń się dewaluuje, to mimo wszystko były to głośne i sugestywne marsze. Zależy nam więc, by pokazać, że nie tylko oni potrafią się zebrać, przejść przez miasto i wygłaszać swoje poglądy. Chcemy udowodnić, że ludzi myślących inaczej jest więcej. Naszym celem nie jest jednak przekrzykiwanie się z kimś. Na początku wygłosimy manifest i potem przejdziemy w stronę Kazimierza w milczeniu. I może właśnie taka forma zwróci uwagę: setki osób idą w ciszy, aby wyrazić swój sprzeciw właśnie wobec agresji i nienawiści.

- Ale czy to jest marsz proimigracyjny? Ma zachęcać to tego, abyśmy przyjmowali np. Syryjczyków?

- W żadnym wypadku. Nie chcemy włączać się w dyskusję, czy i ile imigrantów powinna przyjmować Polska. Chodzi nam tylko o to, aby zaprotestować przeciw aktom agresji wobec obcokrajowców, które niestety zdarzają się coraz częściej. Tak naprawdę więc w naszym marszu mogą wziąć udział też osoby sprzeciwiające się sprowadzaniu do kraju muzułmanów. Ważne, aby nie godzili się na szerzenie nienawiści wobec obcokrajowców.

I co ważne, podczas naszego wydarzenia nie mogą pojawić się żadne transparenty polityczne czy partyjne. Nasza inicjatywa jest całkowicie apolityczna.

- Zwraca Pan uwagę, że środowiska narodowe i radykalne zawłaszczyły sobie przestrzeń publiczną. Wy chcecie odpowiedzieć marszem na marsz. Ale tamte środowiska nie ograniczają się tylko do tej formy. Wystarczy popatrzeć chociażby na miejskie mury i pojawiające się na nich hasła.

- Dlatego z naszej strony marsz to tylko początek. Nie możemy jeszcze dokładnie wszystkiego zapowiadać, ale na pewno będziemy organizować chociażby happeningi taneczne, artystyczne i in. Na razie chcemy się skonsolidować i przyciągnąć do siebie jak najwięcej mieszkańców, a potem organizować właśnie mniejsze, ale regularne wydarzenia.

- Ile osób weźmie udział w niedzielnym marszu?

- Na naszym profilu na Facebooku już ponad 900 osób zdeklarowało swoją obecność.

- Kim są właściwie organizatorzy tego marszu?

- Jesteśmy grupą osób, z których każda zajmuje się czymś innym. Ja jestem doktorantem w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Są wśród nas dwie działaczki społeczne, jedna z nich zajmuje się przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet. A jeden kolega jest po prostu informatykiem. Pochodzimy z różnych środowisk, ale podkreślam nie jesteśmy żadną grupą polityczną.

W pewnym momencie po prostu wspólnie zdecydowaliśmy, że trzeba jakoś wyrazić swój sprzeciw wobec tego, co się dzieje. Do naszego grona zaczęli dołączać znajomi i znajomi znajomych, w ten sposób powstała idea marszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski