Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracili firmy i domy

Redakcja
Właściciele blisko 30 małopolskich przedsiębiorstw twierdzą, że przy ul. Morelowej w Krakowie wybudowali osiedle, za które nie otrzymali zapłaty

Od czterech lat prokuratura nie może poradzić sobie ze śledztwem

Od czterech lat prokuratura nie może poradzić sobie ze śledztwem

Właściciele blisko 30 małopolskich przedsiębiorstw twierdzą, że przy ul. Morelowej w Krakowie wybudowali osiedle, za które nie otrzymali zapłaty

Już blisko cztery lata prokuratura bada sprawę domniemanego oszustwa na budowie osiedla przy ulicy Morelowej w Krakowie.

   Prokuratura Okręgowa uchyliła właśnie decyzję Prokuratury Rejonowej o umorzeniu śledztwa i nakazała uzupełnić postępowanie zgodnie z żądaniami poszkodowanych, którzy twierdzą, że stracili na tej budowie ponad 2 mln zł.
   Właściciele blisko 30 niewielkich przedsiębiorstw z Krakowa i Małopolski potracili firmy, domy, mieszkania, samochody. Przez ostatnie trzy i pół roku większość z nich ledwie wiązała koniec z końcem. Rodziny otarły się o głód, dotkliwie ucierpiały dzieci. Wszyscy twierdzą, że stało się tak za sprawą działań dwójki krakowskich przedsiębiorców - Ryszarda B. i Pawła J., a także menedżera ze Śląska - Piotra C. Kierowali oni spółką Era Nova, która budowała osiedle przy Morelowej.
   Straty na budowie poniósł również krakowski potentat - Budopol. Szacuje je na blisko 2 mln zł.
   Pierwsza do prokuratury zwróciła się firma Kryza, której współwłaścicielką jest Krystyna Górska. Z dokumentów wynikało, że 3 kwietnia 2001 r. zawarła z Erą Novą umowę na roboty. Erę reprezentował prokurent Ryszard B. Roboty miały być ukończone do 8 maja, ale Era Nova zlecała dodatkowe prace i zmieniała projekty: ostatnia zmiana nastąpiła 14 maja.
   Budowany basen był gotowy 6 czerwca. Następnego dnia Ryszard B. zerwał umowę "z winy wykonawcy". Powód: niedotrzymanie terminów. Wyliczył szokujące kary. Górska osłupiała, bo to nie ona zmieniała projekty, tylko Era Nova. W dodatku nie było wiadomo, na jakiej podstawie B. żąda zapłaty kar.
   Na zlecenie Kryzy dokumenty i stan robót w terenie zbadał zespół ekspertów. Wnioski: wykonawca wykonał prace zgodnie z zamówieniem, wystawił faktury zgodnie z prawem, zamawiający odebrał prace - i nie zapłacił. Rzeczoznawcy wezwali Erę Novą do zapłaty 119 tys. zł. Zagrozili prokuraturą. Z odpowiedzi prokurenta B. wynikało, że Kryza nie dostanie za roboty ani złotówki - i musi jeszcze dopłacić... Górska uznała to za próbę wyłudzenia usługi z materiałami. 19 września 2001 r. złożyła w prokuraturze doniesienie o oszustwie.
   W tym czasie wyszło na jaw, że rolę generalnego wykonawcy przy Morelowej odegrała spółka Era Nova, zaś rolę inwestora - ściśle z nią powiązana firma Era. Spółki te łączyło nazwisko Pawła J., prezesa pierwszej i właściciela drugiej.
   - Poprzez świadków można udowodnić, że faktycznym szefem spółki Era Nova, sterującym jej działaniami, był właśnie J., choć potem podstawił on formalnie na stanowisko prezesa Piotra C., którego nikt na budowie nie widział - podkreśla Górska.
   Okazało się też, że ofiarami identycznego mechanizmu (kary z sufitu zamiast zapłaty) padli niemal wszyscy wykonawcy osiedla - w tym Budopol, który wykonał prace do stanu surowego. Budopol też złożył zawiadomienie o przestępstwie. Równocześnie próbował odzyskać pieniądze na drodze cywilnej. Bez skutku, gdyż - jego zdaniem - dłużnicy zrobili wszystko, by ukryć bądź wyprowadzić majątek (co też jest karalne).
   Hipoteza poszkodowanych jest taka: inwestor (Paweł J.) obciążył Erę Novą (czyli faktycznie Pawła J.) wziętymi z sufitu karami po to, by spółka mogła nimi obciążyć wykonawców, a potem "pójść w upadłość" i nie zapłacić. Równocześnie spółka Era (Paweł J.) sprzedała niczego nieświadomym nabywcom wybudowane mieszkania i zgarnęła za to wszystkie pieniądze.

Rodzina

i tajemnicza kradzież

   Efekty działań prokuratury, mimo interwencji ofiar, były mizerne. Po kilku miesiącach wyszło na jaw, że bliska krewna Ryszarda B. pracuje w krakowskiej prokuraturze. Prokurator apelacyjny kazał przenieść sprawę poza okręg krakowski. 17 czerwca 2002 r. przejęła ją Prokuratura Rejonowa w Bochni. Przez 4 miesiące uzupełniała materiał, po czym powołała biegłą z zakresu księgowości. Opinia miała być gotowa w listopadzie, ale biegła skończyła pracę... 19 maja 2003 r.
   Prokuratura uznała, że "opinia ta jest jasna i czytelna". Krystyna Górska od początku uważała jednak, że biegła nie dość, że pytana była nie o to, co trzeba, to jeszcze pracowała na fałszywych danych. Uwzględniła w bilansie m.in. kary naliczone "z sufitu" przez prokurenta B. Tak samo uważają pozostali mali poszkodowani (27 podmiotów) i Budopol.
   Z opinii i zeznań innego powołanego przez prokuraturę biegłego wynika wyraźnie, że to inwestor (Era Nova) wprowadzał zmiany do projektu, nawet dwa tygodnie po umownym terminie zakończenia budowy, więc byłoby absurdem, gdyby obciążał wykonawcę karami za niedotrzymanie terminu. Zdaniem biegłego naliczanie kar "stanowiło próbę bezprawnego wyłudzenia". Uznał on, że hipoteza poszkodowanych o celowym działaniu twórców obu Er - by nie zapłacić wykonawcom - jest wielce prawdopodobna.
   Wydawało się, że opinia ta zbliża śledztwo do finału, gdy - w dziwnych okolicznościach - doszło do zniknięcia części akt. Kolejny ekspert w dniu powołania go na biegłego (23 czerwca 2003 r.) pobrał akta z prokuratury, a już kilkanaście minut później ukradziono mu ich trzy tomy - gdy były przenoszone z samochodu do mieszkania. Nic innego nie zginęło.
   Prokurator Regina Zając zawiesiła śledztwo do czasu odtworzenia akt. Czynności zostały podjęte dopiero wiosną następnego roku(!). Po kolejnych miesiącach, 31 grudnia 2004 r., prokurator umorzyła postępowanie. Jej zdaniem nie doszło do przestępstwa.

Szok i nadzieja

   Ta decyzja zaszokowała poszkodowanych. Twierdzą, że w uzasadnieniu pełno jest błędów oraz wniosków i interpretacji "tendencyjnie korzystnych dla podejrzanych". I Kryza, i Budopol złożyli odwołanie do Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. I teraz otrzymali odpowiedź: prokurator uznał niemal wszystkie ich argumenty i uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa. Prokurator Regina Zając będzie musiała podjąć je na nowo, zgodnie z zaleceniami "okręgówki".
   Prokuratura Okręgowa nakazała Prokuraturze Rejonowej zgromadzenie kompletnych i spójnych opinii biegłych oraz przesłuchanie wszystkich ewentualnych poszkodowanych.
   Niebawem śledztwu stukną cztery lata. Poszkodowani zwracają uwagę, że w międzyczasie Paweł J. zdążył upłynnić znaczną część majątku Ery i - ku oburzeniu syndyka masy upadłościowej - przeprowadzić transakcje, ich zdaniem, "szokująco niekorzystne dla wierzycieli". Bezkarnie.
   Gdy prokuratura wszczęła śledztwo, właściciele Ery i Ery Nowej odmówili kontaktów z dziennikarzami. Twierdzą, że śledztwo wyjaśni wszelkie wątpliwości.
ZBIGNIEW BARTUŚ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski