Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracone zachody miłości

Włodzimierz Jurasz
Eric-Emmanuel Schmitt „Papugi z placu D’Arezzo”, Wydawnictwo Znak/Litera nova 2014
Eric-Emmanuel Schmitt „Papugi z placu D’Arezzo”, Wydawnictwo Znak/Litera nova 2014
Czytnik. Pewnego razu skromna, nieśmiała dziewczyna przypadkowo znajduje dawno zapomniany skarb. Postanawia odnaleźć właściciela, a później – zachęcona sukcesem – próbuje uszczęśliwiać innych ludzi.

Tak w największym skrócie przedstawia się fabuła filmu „Amelia” Jeana-Pierre’a Jeuneta, jednego z najpopularniejszych dzieł francuskiej kinematografii. Analogicznym konceptem posłużył się inny Francuz, Eric-Emmanuel Schmitt, w swej najnowszej powieści „Papugi z placu D’Arezzo”. Dochodząc jednak do odmiennej konkluzji. „Amelia” kończy się happy endem. W „Papugach…” życie bohaterów ulega destrukcji.

Kilkunastu mieszkańców Brukseli otrzymuje tajemnicze listy tej samej treści. „Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham. Podpisane: Ty wiesz kto”.

Łatwo się domyślić, jaki niepokój (i nadzieje…) wywołuje w adresatach ta tajemnicza (i urocza…) deklaracja, wprowadzając w ich ustabilizowane, zdawałoby się, życie spore zamieszanie, rozbijająca zastałe (zastarzałe) życiowe i emocjonalne układy. Układy – dodajmy – bardzo skomplikowane. Autor powoli odsłania przed czytelnikiem tajemnice drugiego życia, jakie prowadzą wszyscy jego bohaterowie.

Pozornie kochający małżonek oddający się homoseksualnym orgiom z przypadkowo spotykanymi anonimowymi partnerami. Szczęśliwa żona zapraszająca, z akceptacją męża, takoż nieznanych jej mężczyzn na sadomasochistyczne seanse. Mąż akceptujący kochankę swej żony i chętnie wchodzący w układ trójkowy. Kobieta przechadzająca się nocą po parku licząc na spotkanie gwałciciela. Początki (jeszcze niewinnej?…) zoofilii.

Tacy są bohaterowie Schmitta. W tym kontekście zdrady, lansowana ostatnio przez część mediów poliamoria, czy posiadanie kochanka bądź kochanki wydają się czymś banalnym, by nie rzec: szczytem normalności (jeśli mogę jeszcze użyć pojęcia zwalczanego przez poprawność polityczną, dla której każde zachowanie seksualne jest normą). W katalogu „zachowań nieheteronormatywnych” romantyczne listowne wyznanie zmienia niewiele.

Przyznam się, że mam z tą powieścią spory problem. Z jednej strony rozumiem intencje autora, prowadzącego (nie wiem, na ile intencjonalną) polemikę z wymową „Amelii”. Autorka powieściowych listów ponosi klęskę. Ale, z drugiej strony – sposób prowadzenia narracji, sposób budowania postaci przez Schmitta wydaje mi się kompletnie niezrozumiały, by nie rzec – sprzeczny wewnętrznie.

Bo wbrew wieńczącej powieść deklaracji o różnych rodzajach szczęścia mnie bohaterowie Schmitta wydają się bardzo nieszczęśliwi… I przed, i po otrzymaniu tajemniczego listu… A może – i to interpretacja najbardziej dla autora pochlebna – pisarzowi chodziło nie tyle o ocenę swoich bohaterów, o zachętę do akceptacji (bądź potępienia) ich zachowań, ile o przedstawienie współczesnego świata. Takim jaki jest. Jakim na naszych oczach się staje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski