GOSPODARKA. Europa nie wykonała zadania postawionego 10 lat temu
PISM wczoraj opublikował kolejny doroczny raport dotyczący wdrażania strategii lizbońskiej, która - przypomnijmy - została wymyślona 10 lat temu (na lata 2000-2010). Strategia z Lizbony odchodzi do lamusa - zamiast niej Europa przygotowuje nowy plan: "UE 2020", w którym ponownie wiele mówi się o "wzroście zatrudnienia" i "gospodarce opartej na wiedzy".
- Strategia lizbońska przydała się Europie. Dzięki niej zrozumieliśmy, jak bardzo jesteśmy zacofani - mówi przekornie Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha i dodaje, że strategia z Lizbony była określana jako plan doganiania, także technologicznego, gospodarki Stanów Zjednoczonych.
- Dzisiaj wyraźnie widać, że Europie brakuje tej gospodarczej spontaniczności, którą mają USA. Chyba za bardzo jesteśmy na Starym Kontynencie ogarnięci manią stosowania inżynierii gospodarczej i społecznej, zamiast po prostu pozwolić obywatelom na nieskrępowane działanie. Stanów nie dogoniliśmy, a teraz - po 10 latach - już nie tylko USA, ale i Azja są wyzwaniem dla Europy - zdaniem Andrzeja Sadowskiego tworzenie wieloletnich planów i coroczne raportowanie ich wykonania przydaje się do zdefiniowania problemów. Jednak ekspert Centrum Adama Smitha nie widzi dla Europy dobrych perspektyw. Europejska gospodarka znajduje się w trudnym momencie.
- Przykład Grecji pokazuje, jak etatyzm w gospodarce potrafi zdruzgotać krajową gospodarkę. Rozbudowane systemy socjalne - np. w Skandynawii - dają pozorne poczucie bezpieczeństwa, ale hamują rozwój. Dowodem na trudną sytuację naszej części świata niech będą pomysły na tworzenie innych niż wzrost PKB wskaźników rozwoju - Andrzej Sadowski tłumaczy, że Europie w obecnym stanie nie będzie łatwo konkurować z USA czy choćby z Chinami, więc europejscy urzędnicy szukają sposobów na ucieczkę od najprostszych porównań czynionych od lat za pomocą wskaźnika wzrostu PKB.
Unia Europejska ma w tym roku dokonać ostatecznej oceny realizacji strategii lizbońskiej. Warto przypomnieć, że w ub. r., podczas szwedzkiej prezydencji UE, premier Szwecji przyznał, że strategia okazała się porażką. Nawiasem mówiąc już w 2005 roku - po krytyce postępów w realizacji strategii - nagłośniono jej ponowny "start". Pożądanych efektów nie przyniósł, a dzisiaj już mało kto pamięta, że istotą strategii lizbońskiej było uczynienie z Europy najdynamiczniejszej części świata, promieniującej na cały glob wysokimi technolgiami. Zaplanowano nawet, że inwestycje na badania i rozwój wzrosną do 3 proc. PKB (obecnie w UE wydaje się na naukę niecałe 2 proc.).
- Zamiast takich planów zapisanych w tej czy innej strategii, przedsiębiorcy woleliby mniej biurokratycznych barier w prowadzeniu działalności gospodarczej. Jeżeli wdrażanie nowoczesnych technologii będzie się w Europie po prostu opłacać, na pewno bez żadnych dodatkowych planów staniemy się częścią świata z najbardziej innowacyjną gospodarką - mówi Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha i zwraca uwagę na brak jasno określonego politycznego przywództwa w UE.
- W Europie nie ma ośrodka władzy, który mógłby podjąć decyzje wprowadzające cały obszar gospodarczy na drogę szybkiego rozwoju. Zauważmy, że nawet spektakularnie wysokie wskaźniki wzrostu gospodarczego przed kryzysem dotyczyły tylko wybranych krajów UE - najczęściej nowych członków - a nie całej wspólnoty - konkluduje Andrzej Sadowski.
Jacek Świder
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?