Jeszcze wczoraj do południa strażacy pracowali na pogorzelisku części zakładu bieżnikującego opony w Markowej koło Łańcuta. Ogień wybuchł tu w środę po godz. 17. Objął budynek produkcyjny i magazyny opon, a także opony składowane na placu.
Ewakuacja mieszkańców
W szczytowym momencie akcji ogień gasiło ponad 200 strażaków z powiatów: łańcuckiego, przeworskiego, rzeszowskiego, jarosławskiego. Był też samochód do monitorowania skażeń z leżajskiej komendy i cysterna ze stalowowolskiej. Ze względu na gęsty dym trzeba było ewakuować mieszkańców z kilkudziesięciu okolicznych domów.
- Na szczęście nikt nie został ranny - mówi mł. bryg. Marcin Betleja, rzecznik KW Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie. - 25 strażaków całą noc polewało pozostałości po spalonych oponach, by nie doszło do rozgorzenia ognia.
Wczoraj na miejscu pojawił się też ciężki sprzęt budowlany.
- Usuwana jest konstrukcja budynku produkcyjnego, która groziła zawaleniem - mówi mł. bryg. Piotr Glac, rzecznik KP PSP w Łańcucie. - Poza nadzorem budowlanym, policją i prokuratorem przyjechało też mobline laboratorium Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Przyjechali też inspektorzy sanepidu. - W trakcie oględzin terenu i obiektów pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie stwierdzili na ziemi, trawie, roślinach, sprzęcie (budynkach, placach zabaw) osadu sadzy i pyłów pochodzących z przemieszczającej się chmury dymów, ale sytuacja będzie na bieżąco monitorowana - zapewnia Dorota Gibała, rzecznik podkarpackiego Sanepidu.
W jednym z gospodarstw inspektorzy pobrali 10 próbek nowalijek do badań laboratoryjnych na zawartość metali. Wczoraj w SP nr 1 w Markowej zajęcia zostały odwołane, a w przedszkolu przebywało 8 dzieci.
Sanepid wydał zalecenia m.in. by wymienić piasek w piaskownicach, umyć sprzęty i wykosić trawę na placu zabaw, spłukać wejścia do budynków użyteczności publicznej.
Nie było skażenia?
Katarzyna Piskur, rzecznik WIOŚ w Rzeszowie tłumaczyła nam, że monitorują aktualną jakość powietrza w rejonie. - Do badań zostaną też pobrane próbki ziemi z terenu objętego pożarem i woda powierzchniowa z pobliskiego potoku Markówka.
Strażacy pytani o przyczyny pożaru mówią, że będzie to wyjaśniane. - Na razie możemy podać przypuszczalne przyczyny - mówi Piotr Glac. - To zbyt wysoka temperatura podczas procesu bieżnikowania opon i nieprzestrzeganie reżimów produkcyjnych.
Spłonęło ok. 20 z 50 tysięcy opon.
- Straty, też na podstawie rozmów z pracownikami, wstępnie szacowane są na 6 mln - dodaje mł. bryg. Piotr Glac.
Od ognia udało się ochronić budynek administracyjno - biurowy połączony łącznikiem z zakładem produkcyjnym i odleglejsze budynki wulkanizacji oraz magazynowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?