Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy sprawdzają, kto mógł podpalić młyn Szancera [WIDEO]

Paweł Chwał
Strażacy nie mogli dostać się do środka, bo poszczególne kondygnacje groziły zawaleniem
Strażacy nie mogli dostać się do środka, bo poszczególne kondygnacje groziły zawaleniem Michał Gąciarz
Tarnów. Budynek spłonął doszczętnie, a w nim pomieszczenia po byłym spichlerzu i kaszarni

Dziś biegli z zakresu pożarnictwa w asyście konserwatora zabytków mają pracować na miejscu niedzielnego pożaru przy ul. Kołłątaja. Będą szukać przyczyn pojawienia się ognia w zabytkowym młynie Szancera, który spłonął doszczętnie. Już teraz wszystko wskazuje jednak na to, że mamy do czynienia z celowym podpaleniem.

WIDEO: Spłonął Młyn Szancera. "To jeden z ostatnich elementów architektury przemysłowej"

Autor: Paweł Chwał, Gazeta Krakowska

- Nie wierzę w to, żeby pożar był wynikiem zaprószenia ognia np. przez bezdomnych. Wówczas paliłoby się w jednym miejscu, a nie w trzech różnych jednocześnie - mówi Andrzej Cetera, dyrektor delegatury Służby Ochrony Zabytków.

Również strażacy wątpią w przypadek. Gdy kilka minut po godz. 2 w nocy w niedzielę przybyli na miejsce zdarzenia, cały budynek płonął już niczym pochodnia.

Zastanawiające jest to, że zarzewie pożaru znajdowało się tuż przy dachu - 18 metrów nad ziemią. W obiekcie nie było instalacji elektrycznej, więc o zwarciu nie może być mowy.

- Do środka nie sposób było się dostać ze względu na to, że poszczególne kondygnacje groziły zawaleniem, dlatego ogień gaszono z zewnątrz - z drabin mechanicznych, za pomocą armatek wodnych - tłumaczy st. asp. Piotr Foszcz, dyżurny operacyjny w tarnowskiej PSP.

Cała akcja trwała 20 godzin, udział wzięło w niej prawie stu strażaków nie tylko z Tarnowa, ale też Tuchowa i Dąbrowy Tarnowskiej.

Całkowicie spłonęły pomieszczenia po byłym młynie, spichlerzu i kaszarni. Ocalało jedynie położone najniżej, od strony zachodniej, laboratorium.

W młynie Szancera strażacy interweniowali wcześniej dwukrotnie. Po raz ostatni - 21 marca, kiedy palił się drewniany strop na jednej z kondygnacji. Wtedy pożar ugaszono jednak w zarodku.

- Niezwłocznie po tym zdarzeniu napisaliśmy do właściciela obiektu o jego zabezpieczenie. Do dziś nie dostaliśmy na to pismo odpowiedzi - podkreśla st. bryg. Tadeusz Sitko, komendant PSP w Tarnowie.

Młyn został kupiony w 2009 roku od miasta przez prywatnego inwestora z Tarnowa. Kosztował 1,8 mln złotych. Choć sam budynek od lat popadał w ruinę, atrakcyjna jest działka, na której stoi. To niemal ścisłe centrum Tarnowa. Nowy właściciel zapowiadał remont, przynajmniej części obiektu, w którym miał powstać hotel i restauracja. Jednak poza zleconą przez niego trzy lata temu inwentaryzacją architektoniczną, w starym młynie nic się nie działo.

- Gdy dopytywałem go, kiedy rozpocznie w obiekcie jakiekolwiek prace, usłyszałem, że chce zdobyć najpierw dotację na ten cel i czeka tylko na moment, kiedy ogłoszony zostanie nabór wniosków w ramach nowego rozdania funduszy unijnych - mówi Andrzej Cetera.

Dostępu do obiektu wciąż pilnują policjanci i strażnicy miejscy. To efekt decyzji nadzoru budowlanego, który uznał, że budynek grozi zawaleniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski