Oczywiste jest, że jeśli w całej strefie opłaty są takie same, to kierowcy wolą dojeżdżać jak najbliżej centrum i tam parkować.
A jeżeli w podstrefach najbardziej oddalonych od śródmieścia pierwsza godzina postoju kosztowałaby - zamiast 3 zł - np. 1,50 zł, to wielu kierowców zastanowiłoby się, czy warto na siłę szukać wolnego miejsca na obszarze nieobjętym strefą i zajmować innym mieszkańcom miejsca pod ich oknami.
Krakowscy urzędnicy odrzucają jednak taką opcję - po pierwsze argumentując, że mają podpisaną umowę z firmami, które dostarczyły parkomaty do wielu podstref. Przykładowo w rejonie mostu Dębnickiego, alei Mickiewicza oraz alei Słowackiego w ich ręce trafia 69,95 procent wpływów z parkomatów. Firmy te bezinteresownie na pewno nie zgodziłyby się więc na obniżenie opłat, a tym samym swoich wpływów.
Oczywiście miasto mogłoby z firmami negocjować i np. wydłużyć okres trwania umowy, ale urzędnicy nie chcą tego robić. Kolejny ich argument jest bowiem taki, że gdyby ceny w niektórych podstrefach były zbyt niskie, to nie zachęcałoby to kierowców do zostawiania samochodów pod domem i podróży komunikacją zbiorową.
- Cena za godzinę parkowania w strefie nie może być rażąco niższa niż bilet komunikacji miejskiej - argumentuje Michał Pyclik z ZIKiT. Tymczasem okazuje się, że w innych polskich miastach nie jest to problemem. Dla przykładu we Wrocławiu obowiązują trzy strefy: A, B i C. W pierwszych dwóch pierwsza godzina kosztuje 3 zł, a w ostatniej, najbardziej oddalonej od centrum - 2 zł. Dla porównania: bilet 30-minutowy na komunikację miejską kosztuje 3 zł (w Krakowie bilet na 20 minut to 2,80 zł).
Podobnie jak we Wrocławiu jest w Poznaniu. Trzeba jednak zaznaczyć, że w stolicy Wielkopolski opłaty w strefie pobierane są także w soboty.
Krakowscy urzędnicy - owszem - chcieliby zróżnicowania cen w strefie, ale na takich zasadach, że... zostałyby one podniesione w ścisłym centrum. Na to nie pozwalają jednak przepisy ustalane przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, które mówią jasno, że gminy mogą pobierać od kierowców maksymalnie 3 zł za godzinę parkowania.
Ministerstwo nie chce droższego parkowania
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu Sławomir Nowak, ówczesny minister transportu, mówił, że maksymalne ceny za postój w strefach płatnego parkowania powinny ustalać same samorządy. I zapowiadał prace nad zmianą przepisów. Zniesiona miała być zasada, że cena za godzinę postoju w strefie nie może być wyższa niż 3 złote. Do konkretów jednak nie doszło.
Teraz w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju, kierowanym przez wicepremier Elżbietę Bieńkowską, przyznają, że "trwają prace nad dokumentem pt. »Krajowa Polityka Miejska«, w projekcie którego poruszone zostały kwestie m.in. uspokojenia ruchu w obszarach centralnych oraz polityki parkingowej".
Niemal na pewno nie przyniesie on jednak zmiany dotyczącej opłat, bo - zdaniem przedstawicieli ministerstwa - chodzi o to, aby "zapobiec ustalaniu przez samorządy zbyt wygórowanych stawek".
Według Stanisława Albrichta, szefa Pracowni Planowania i Projektowania Systemów Transportu Altrans, takie centralne ustalanie maksymalnych cen dla wszystkich polskich miast jest absurdem. - Jeżeli ministerstwo ma ochotę ustalać jakieś górne granice opłat, to nie powinny one dotyczyć cen za parkowanie, a przede wszystkim biletów komunikacji miejskiej, tak aby nie były one zbyt drogie dla wielu mieszkańców - uważa Albricht.
Zaznacza przy tym, że jest zwolennikiem zróżnicowania cen w strefach. Jego zdaniem prezydenci miast powinni połączyć siły i wspólnie wymusić zmiany. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski milczy jednak i w sprawie planowanych zmian obszaru objętego płatnym postojem, i ewentualnej zmiany opłat. Ani w poniedziałek, ani wczoraj nie udało nam się uzyskać od niego komentarza.
Za to radni miejscy podkreślają, że interweniowali w ministerstwie w sprawie uwolnienia cen. - Były rezolucje Rady Miasta, staraliśmy się coś zdziałać - też np. przez posłów, ale się nie udało, więc skoro nie można podnieść opłat w centrum, to trzeba się zastanowić nad obniżeniem ich poza śródmieściem - mówi Grzegorz Stawowy, szef klubu PO w Radzie Miasta Krakowa.
Wojciech Wojtowicz, przewodniczący komisji infrastruktury w RMK, zapowiada zaś, że będzie żądał od prezydenta dokładnej analizy ewentualnych konsekwencji obniżenia opłat na obszarach oddalonych od centrum. Wiadomo, że mniej pieniędzy w parkomatach to mniejsze wpływy do kasy nowej miejskiej spółki parkingowej, która ma budować za te pieniądze parkingi.
- Ważny jest aspekt, że wielu właścicieli sklepów, restauracji i innych lokali narzeka na mniejszą liczbę klientów po rozszerzeniu strefy na ich obszar. Jeśli zmniejszenie opłat za postój miałoby spowodować, że ich obroty byłyby większe, to warto o to zabiegać, gdyż to może np. generować nowe miejsca pracy, czyli więcej osób płacących podatki w Krakowie itd.
Trzeba dokładnie przeanalizować bilans zysków i strat - uważa Wojciech Wojtowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?