Z krakowskiej perspektywy
Nikt nie był pewien. Poradzi sobie? Zapomni o pierwszym niedobrym starcie, o błędach, które pozbawiły ją miejsca choćby w olimpijskim finale w strzelaniu z karabinka pneumatycznego?
- Zapewne miał Pan nieprzespaną noc? - zwracam się do Jana Blecharza.
- Oczywiście oglądałem start Renaty. Brak mi słów na określenie tego, co zrobiła: wspaniałe, niewiarygodne, to za mało. Ona wprost "rozjechała" rywalki, a przecież po tym trudnym początku mogła nie wytrzymać presji, tak jak Niemka Sonja Pfeilschifter, która po pierwszym strzelaniu prowadziła wspólnie z Renatą i Rosjanką Goldobiną z jednakową liczbą 585 punktów, a w decydujących momentach zaczęła popełniać błędy. Renata strzelała znakomicie. Wygrać olimpijskie złoto po raz drugi, zwłaszcza w strzelectwie, to wielki sukces.
- Mistrzyni kontaktowała się z Panem?
- Wysłałem jej SMS z gratulacjami, potem do mnie zadzwoniła, powiedziałem, że jest wspaniała. Nazwałem ją nawet herosem olimpijskim. Mówiła, że to pierwsze niepowodzenie wywołało w niej sportową wściekłość. Jej wielkość polega na tym, że potrafiła zamienić tę złość w koncentrację. Dzięki temu byliśmy świadkami czegoś wyjątkowego.
- A wydawało się, że może się po kobiecemu rozkleić...
- Renata może być dla współczesnych kobiet wzorem. Imponuje psychiczną siłą, jest znakomitym sportowcem, dobrą żoną i matką.
- W kwietniu wyszła za mąż. Panuje przekonanie, że ożenek źle wpływa na formę mężczyzn sportowców, ale kobietom małżeństwo poprzez to, że daje poczucie bezpieczeństwa, raczej pomaga...
- Rzeczywiście mężczyźni często po ślubie zbytnio przejmują się odpowiedzialnością, jaką muszą na siebie wziąć, zakładając rodzinę. Kobiety czują się w niej bezpieczne, to daje im siłę. Mąż Renaty Paweł jest z wykształcenia geologiem, jego pasją jest wspinanie się w górach, wciągnął w to Renatę. To dobre hobby dla strzelczyni.
- Już po zakończeniu konkurencji, kiedy wiadomo było, że Renata Mauer-Różańska ma złoto, ona nadal zachowywała się jakby to nie o nią chodziło, była nieobecna...
- Udało się jej osiągnąć stan hipnotycznego transu, tzw. flow. To koncentracja doskonała. Co ważne, tak jak przewidywałem, doszła do niej sama, nie korzystała z rad psychologa ekipy.
- Sydney chyba nie będzie ostatnią olimpiadą Renaty Mauer?
- Renata nie planuje zakończenia kariery, ucieszy nas jeszcze w Atenach.
Rozmawiała: (MAS)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?