Mateusz Cetnarski w derbach grać lubi. Rok temu to on zaliczył asystę przy bramce Miroslava Covili, która dała "Pasom" zwycięstwo w doliczonym czasie gry, teraz sam zdobył gola.
- Nie przesadzajmy z nazywaniem mnie bohaterem derbów - uśmiechał się 27-letni pomocnik. - Cieszę się, że mogłem w takim meczu trafić do siatki, ale spokojnie. Remis jest sprawiedliwy, fajnie też, że udało nam się przedłużyć serię meczów bez porażki.
Przy bramce wykazał się sprytem i darem przewidywania. Arkadiusz Głowacki zbyt lekko podał piłkę do Radosława Cierzniaka, Cetnarski uprzedził bramkarza Wisły i po chwili mógł wykonać z radości efektowne salto. - To nie tak, że spodziewałem się błędu Arka Głowackiego. Na takie piłki zawsze trzeba iść do końca, bramkarze takich zagrań nie lubią - opisywał.
Dzięki niemu "Pasy" od razu wróciły do gry po szybko straconej bramce. - Ona nas trochę obudziła - przyznawał.
I rozkręciła mecz.
- Oba zespoły poszły na żywioł, ale wiadomo, to są derby. Trudno w nich cokolwiek planować, nikt nie kalkuluje, a kto to tempo wytrzyma, ten wygrywa. Decyduje walka, a nie taktyka - mówił Cetnarski. - Tym razem wyszedł z tego remis, bo i my, i Wisła od 70 minuty jechaliśmy na oparach. Choć pod koniec mogło nam się poszczęścić. Obrońcy popełnili błąd, zostawili nam bezpańską piłkę w polu karnym, ale nie dogadaliśmy z Boubacarem Dialibą, kto ma strzelać. Szkoda, choć remis też jest bardzo cenny.
Pomocnik "Pasów" umocnił tym występem swoją pozycję w drużynie. Choć konkurencję ma sporą.
- To bardzo pozytywne dla drużyny, że trener ma tego rodzaju ból głowy. Gdybym był na jego miejscu, to chciałbym mieć taki wybór - komentował Cetnarski.
Problemów z wyborem do podstawowej jedenastki Krzysztofa Mączyńskiego nie ma Kazimierz Moskal. "Mąka" po powrocie do Wisły błyskawicznie staje się jednym z najważniejszych ogniw "Białej Gwiazdy". Gol w derbach akurat w jego przypadku miał wyjątkowy smak. W końcu Mączyński to wychowanek Wisły.
- Na pewno strzelić taką bramkę to jest jakieś przeżycie, ale było to sprawą drugorzędną - powiedział Krzysztof Mączyński. - Najważniejsze były trzy punkty. Chcieliśmy wygrać na Cracovii. Nie udało się, mamy punkt, jedziemy dalej, przed nami następny mecz.
Pomocnik Wisły przyznał, że również z perspektywy murawy mecz wyglądał bardzo dobrze.
- Dla widza był to bardzo dobry mecz do oglądania. Było dużo sytuacji dla nas, jak i dla przeciwnika. Cracovia miała więcej sytuacji ze stałych fragmentów gry, my więcej z akcji - podsumował "Mąka".
Prócz bramki Mączyński miał jeszcze kilka okazji na pokonanie Krzysztofa Pilarza. Zawodnik Wisły tłumaczył to nieco inną rolą, jaką spełniał na boisku w porównaniu do meczu z Górnikiem Zabrze.
- Grałem troszkę wyżej niż w pierwszym meczu - mówi Mączyński. - A jak grasz na pozycji numer osiem, to jeśli tylko jest okazja, żeby uderzyć, to trzeba korzystać. Miałem rzeczywiście trzy sytuacje, w których gdybym się troszkę lepiej zachował, mogłem strzelić drugą bramkę. Przeanalizowałem jedną z nich i wiem, że trzeba było uderzyć w dolny róg, a nie górą, bo w ten sposób tylko dałem bramkarzowi możliwość do pokazania się.
Mączyński tłumaczył też, podobnie jak Cetnarski, dlaczego tempo gry w drugiej połowie nieco spadło. - Jesteśmy tylko ludźmi i trzeba tak dysponować siłami, żeby wytrzymać pełne 90 minut. Graliśmy konsekwentnie. W drugiej połowie czekaliśmy na tę jedną sytuację, żeby ją wykorzystać. Zakończyło się 1:1, ale myślę, że remis jest sprawiedliwy - stwierdził wiślak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?