Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzelecko zablokowani

ZAB
V LIGA KRAKÓW-WADOWICE. Sokół Przytkowice ma coraz większe kłopoty ze skleceniem kadry, więc gubi punkty.

Fot. Jerzy Zaborski

Sokół Przytkowice przegrał wyjazdowe spotkanie ze Słomniczanką 0-3 (0-1) i jego notowania systematycznie spadają. Po całkiem dobrym początku teraz jest na ostatnim miejscu gwarantującym awans, ale plasująca się za jego plecami Spójnia Osiek Zimnodół ma tylko gorszy bilans bramkowy.

Kibice zastanawiają się, jak można był przegrać na boisku drużyny, która jest już praktycznie zdegradowana, bo w związku z reformą rozgrywek, do IV ligi zakwalifikuje się siedem ekip, a pozostałe trafią do klas okręgowych. - Nie mamy szczęścia w sytuacjach bramkowych - uważa Wiesław Firlej, kierownik drużyny Sokoła. - Pozyskany zimą Darek Profic jakoś nie może się wstrzelić w bramkę rywali, a sytuacji mu nie brakuje. Umiejętności ma spore, bo przecież w sparingach trafiał jak na zawołanie, więc musi się odblokować. Z kolei Łukasz Lelek (na zdjeciu), nie był w pełni sił, więc nie wytrwał do końca pojedynku - dodaje.

W przodzie trener Roman Skowronek nie ma wielkiego pola manewru, bo w klubie przestał się pokazywać doświadczony Dariusz Kolber, który przecież solidnie przepracował zimę. - W obronie też mamy kłopoty, więc bywa tak, że niektórzy piłkarze z bólem muszą zagrać choćby jedną połowę - przytkowicki kierownik zdradza trudną sytuację zespołu.

W Słomniczance szkoleniowiec wpuścił do bramki rezerwowego Chrobaka, który w pierwszym kwadransie wygrał trzy pojedynki sam na sam. - Jednak był bezradny wobec dwóch rzutów karnych, jakie przeciwko nam wygwizdano - uważa kierownik Firlej. - Pierwszy był za faul, a drugi podobno za zagranie ręką, ale przecież Gwiżdż był tyłem do akcji, więc nawet jak został trafiony, to nie miał żadnego wpływu na rozwój wypadków. Sędziowie powinni umieć ocenić zagranie ręką od trafienia w nią. Z kolei trzecia bramka to efekt strzału życia Kwiatkowskiego, który posłał piłkę w "okienko". Tak więc strata żadnej bramki nie była wynikiem "rozklepania" naszej defensywy, ale były to gole, których nie można było uniknąć - dodaje.

Po stracie drugiej bramki trener Roman Skowronek przesunął się do drugiej linii, zostawiając w tyłach tylko trzech obrońców. - Chcieliśmy powtórzyć wariant z udanego dla nas meczu z Wróblowianką, kiedy wyciągnęliśmy wynik od stanu 0-2 na 3-2. Jednak nie zawsze udaje się takie szczęśliwe manewry powtórzyć. Tym razem fortuna była po stronie rywali - kończy Wiesław Firlej.

W kolejnym meczu przytkowiczanom przyjdzie zagrać w Zembrzycach przeciwko świeżo upieczonemu liderowi.

(ZAB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski