Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Strzelnice" ze strzykawkami

Redakcja
Kraków był pierwszym z miast, w których cztery lata temu rozpoczęto wydawanie narkomanom sterylnie czystych zestawów do iniekcji. Dotychczas - mimo różnych protestów - rozdano w okolicach Dworca Głównego a potem na Plantach ponad 266 tys. igieł i 173 tys. strzykawek. Trochę mniej zużytych kompletów wróciło do prowadzących program streetworkerów Monaru i zostało bezpiecznie zutylizowanych. Problem stale w tym, że będący "na głodzie" narkomani zaraz po otrzymaniu nowej igły i strzykawki robią sobie zastrzyki na ulicy. Budzi to protesty, szczególnie teraz, gdy wrócili w okolice Bramy Floriańskiej, Barbakanu i Plant, czyli miejsc często odwiedzanych przez turystów.

Nowa propozycja Monaru

 Krakowski Monar uważa, że najlepszym sposobem na usunięcie narkomanów z krakowskiego "bajzlu" (siedliska narkomanów) będzie pomieszczenie, gdzie oprócz wymiany igieł i strzykawek prowadzonej przez ulicznych terapeutów, uzależnieni mogliby sobie robić zastrzyki.
 - To na pewno nie kreuje dobrego wizerunku miasta, dlatego - wzorując się na wielu europejskich miastach - proponujemy utworzenie w Krakowie tzw. pokoju zastrzykowego. Tam uzależnieni mogliby nie tylko wymieniać zużyty sprzęt, ale przede wszystkim robić sobie iniekcje - mówi Grzegorz Wodowski, szef punktu konsultacyjnego krakowskiego Monaru.
 W slangu narkomanów pomieszczenia, gdzie można spokojnie zrobić sobie zastrzyk, nazywane są "strzelnicami". Krakowscy uliczni terapeuci, codziennie będący na tzw. bajzlu, zaprzeczają opinii, że takie miejsca stymulowałyby w Krakowie rozwój narkomanii. - Przede wszystkim nie byłoby zakrwawionych igieł, walających się po śródmiejskich trawnikach i tak częstego widoku naćpanych osobników, próbujących znaleźć sobie zdrową żyłę. Nie byłoby też konieczności zatrudniania np. w McDonaldzie na Floriańskiej ochroniarzy pilnujących ubikacji przed takimi nieproszonymi gośćmi. Zmniejszyłaby się ilość protestów ajentów miejskich szaletów - uważają Magda i Mariusz.
 Oboje, tak jak ich zmiennicy, codziennie wydają czysty sprzęt do zastrzyków 30 - 40 uzależnionym. Rozumieją doskonale, że robienie tego pod chmurką i na publicznym widoku budzi społeczne sprzeciwy. Dlatego, zdaniem ulicznych terapeutów, w interesie miasta i mieszkańców jest szybkie wygospodarowanie takiego pomieszczenia. Możliwie jak najbardziej w centrum miasta. Tam też codziennie dyżurowaliby pracownicy Monaru przeszkoleni w pomocy przedlekarskiej.
 Według policji, powstanie takiego miejsca raczej nie sprzyjałoby ekskalacji narkomanii. - Oczywiście nie oznacza to z naszej strony akceptacji zjawiska narkomanii, ale jest to na pewno mniejsze zło - twierdzi młodszy inspektor Andrzej Czop, komendant krakowskiej policji.
 Jak nam powiedział jeden z funkcjonariuszy Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej, utworzenie tzw. pokoju zastrzykowego może tylko pomóc w walce z handlarzami narkotyków. Ułatwi inwigilację tego środowiska i rozpoznanie dilerów "polskiej heroiny" oraz amfetaminy. Tacy bowiem najczęściej pojawiają się na krakowskim "bajzlu".

(MADE)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski