Studenci plagiatują każdy temat

Maciej Pietrzyk
Fot. Archiwum
Nauka. Studenci kopiują nie tylko prace dyplomowe. A wykładowcy najczęściej przymykają na to oczy.

Koniec stycznia tego roku. Studenci seminarium magisterskiego jednego z kierunków humanistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim oddają promotorowi pierwszy rozdział pracy. Sześciu na dziewięciu z nich przynosi teksty kupione w internecie.

– Pięciu studentów kompletnie nie wiedziało, co jest w rozdziale, jeden nie pamiętał nawet tematu pracy! Pierwszy raz od 20 lat zdarza mi się taka sytuacja – mówi promotor.

Wykładowca na razie nie chce ujawniać danych – ani swoich, ani studentów – bo zastanawia się, czy nie powinien jednak dać im drugiej szansy. Zdaniem prof. Andrzeja Piaseckiego, politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego, żeby skutecznie walczyć z oszustwami, w takich sytuacjach trzeba jednak działać bezwzględnie.

– Od jakiegoś czasu na wstępie mówię studentom, że jestem bardzo wyrozumiały dla największych błędów, ale w przypadku próby oszustwa nie popuszczę. I jak na razie to działa – mówi prof. Piasecki.

Przyznaje, że i wcześniej spotykał się z przypadkami splagiatowanych prac. – Jeden ze studentów, który chciał nawet robić doktorat, był na tyle bezczelny, że oddał mi pracę, do której wkleił duże fragmenty... mojej książki – mówi politolog.

Naukowcy zwracają uwagę, że problem się nasila, bo w tej chwili łatwiej niż kiedykolwiek kupić pracę. I chociaż coraz więcej uczelni korzysta z programów antyplagiatowych, to oszustwa nie są łatwe do wykrycia.

– Nie ma szans, żeby antyplagiat coś wykazał, bo ja pracy nie kopiuję, tylko sama piszę od początku do końca. Napisałam już 16 prac na różne tematy i jeszcze nikt nie oblał – mówi nam jedna z osób, która oferuje w internecie „pomoc” przy pisaniu prac. Dodaje też streszczenie każdego rozdziału, żeby... student nie musiał męczyć się czytaniem całości.

W ostatnim czasie na portalach studenckich nastąpił wysyp podobnych ofert. Handlarze pracami mówią o „gorącym okresie”, bo wiele osób, które chcą bronić pracy przed wakacjami, nagle ocknęło się, że nie zdążą jej napisać, więc szukają pomocy.

Prof. Jan Hartman, kierownik Zakładu Filozofii i Bioetyki UJ podkreśla jednak, że kupowanie prac magisterskich i licencjackich to tylko wierzchołek góry lodowej.

– Zdecydowana większość prac zaliczeniowych to albo kompilacje różnych tekstów z internetu, albo prace zamówione, napisane przez kogoś innego. Niestety, większość osób, które tak robią, nie uważa tego za nic nagannego – mówi prof. Hartman.

Problem w tym, że na takie praktyki często jest przyzwolenie ze strony pracowników uczelni.

– Kiedyś cała dwudziestoosobowa grupa przyniosła mi prace semestralne, które były skopiowane z internetu. O sprawie poinformowałam dziekana, ale zamiast ukarać studentów, dał mi do zrozumienia, że to ja działam na szkodę wydziału, bo o studentów trzeba zabiegać, a nie zniechęcać – mówi nam doktor­a­n­­tka jednej z uczelni w Krakowie.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 13

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

d
do kwakaczek
jw
k
krakus
Też znam taki przypadek, np. na ul. Podchorążych 2.
g
gosc
nigdy nie odstawil , pobil wszystkie poprzednie i wszystkich innych na leb i szyje. mamy pierwszego szoguna w Polsce , przez duze S ! Braklo jeszcze bigosu na tej calej imprezie.
k
krak
dla milosnikow konwencji antyprzemocowej w rodzinie ! Gdziez tacy sie uchowali na UJ pod bacznym okiem feministek , no chyba ze podlegli to mezczyzni .
n
na bigos
jest na czasie i na topie.
o
obserwator
Etyka zawodowa - tylko w sloganach, ograniczenie podległości służbowej wśród członków rodziny - tylko w ustawie.
Znam na pewnym krakowskim uniwersytecie instytut, gdzie jest bezpośrednia podległość służbowa wśród bliskich członków rodziny.
o
obserwator
Znam na pewnym krakowskim uniwersytecie instytut, gdzie jest bezpośrednia podległość służbowa wśród bliskich członków rodziny.
l
lol
A literaci ściagaja od innych literatów, ktorzy są mniej znani, albo nawet mają kłopoty z drukiem.
a
absolwent
Może uczelnie powalczyłyby w pierwszej kolejności z przypadkami plagiatów wśród własnej kadry, bo są one powszechnie znane, podobnie zresztą jak przykłady nepotyzmu, w tym służbowej podległości członków rodziny na wydziałach i w instytutach uczelni.
a
a jakosc mlody doktorze
sie liczy , kiedys na ten tytul trzeba bylo sobie zapracowac jakims wynalazkiem lub cos nowego wniesc do nauki. dzisiaj wystarcza 2-letnie studia doktoranckie. Ta zgnilizna przybiezala wlasnie z zachodu razem z nowa tytulomania doktorstwa habilitowanego i deprecjacja tytulow naukowych. Kiedys profesor ,naukowiec ,lekarz, inzynier, student mieli najwyzszy status spoleczny , dzisiaj ma niewyksztalcony prosty "biznesmen" czy kretacz z kasa . Tak prowadzi droga do dna. Dobrze ze po czesci pan to tez zuwazyl.
t
taka studenteria
widac to na porzadku dziennym po ich zachowaniu i wypowiedziach , jednych i drugich . Upadek moralnosci i etyki , nie ma sie czemu dziwowac .
M
Marek z Krakowa
Takie ble, ble, ble
m
młody dok
Oczywiście Pan Profesor ma racje, trzeba tępić patologię. Ale z drugiej strony Panie Profesorze kto jest temu winien - czyżby studenci? czy może wy - czyli ci którzy nie chcą wpuścić młodszych kolegów do pracy na uniwersytetach. Proszę powiedzieć ile prac dyplomowych recenzuje Pan rocznie? zapomniał Pan już o tym, z drugiej strony proszę powiedzieć czy posiada Pan kompetencje zawodowe do tego żeby recenzować w zasadzie każdy temat? jakie odbył Pan staże w ostatnich pięciu latach? co napisał Pan innowacyjnego (nowego, jeszcze nie publikowanego) opartego na badaniach a nie na powielanych informacjach z książek? Jak słucham tych bredni na temat współpracy biznesu i nauki to już dziś wiem, że środowiska akademickie zniszczą tą inicjatywę na starcie, a pieniądze wyłożone na ten cel wyrzucone zostaną w błoto.
Na koniec dwa pytania - jaka jest średnia wieku pracowników naukowych na polskich uniwersytetach?, ilu studentów przypada na jednego pracownika naukowego w Polsce w porównaniu z np. Wielką Brytanią?
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski
Dodaj ogłoszenie