Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stuletnia kamienica zdewastowana po nielegalnym remoncie

Piotr Drabik
Podwórko zrujnowanej kamienicy przy ul. Bogusławskiego 8
Podwórko zrujnowanej kamienicy przy ul. Bogusławskiego 8 FOT. JOANNA URBANIEC
Reportaż. Właściciel kamienicy przy ulicy Bogusławskiego, bez uzyskania odpowiedniej zgody z magistratu, zburzył w niej większość ścian działowych, narażając lokatorów budynku na zagrożenie zdrowia i życia. Tylko przez przypadek nie doszło do tragedii.

Jeszcze kilka lata temu kamienica w pobliżu Plant była domem dla ponad dwudziestu rodzin. Dziś pozostały w niej zaledwie dwie.

– Historia naszego dramatu rozpoczęła się w 2012 roku, kiedy bezprawnie zagarnięto piwnice wraz z ich zawartością – mówi Robert Kołodziej, który w tym budynku mieszka pół wieku, ale następnych lat nie zamierza w nim spędzić.

Wszystko za sprawą prywatnych właścicieli, którzy po przejęciu kamienicy na samym początku przekonali większość lokatorów do opuszczenia budynku na niekorzystnych warunkach.

– Wyprowadziły się głównie starsze osoby, które nie miały siły walczyć o swoje mieszkania. Zaproponowano im 3-letnie umowy najmu w kamienicy na Podgórzu, przez co straciły szansę na otrzymanie lokalu socjalnego – dodaje Robert Kołodziej, który po zasądzonej eksmisji wraz z żoną i córką czeka na przydział takiego lokum.

Grzyb na ścianach i spadający sufit
Wewnątrz budynku właściciel rozpoczął remont, w wyniku którego na kilku piętrach zburzono ściany oddzielające mieszkania, zerwano balkony oraz płytki podłogowe. Przez kolejne miesiące pozostali w kamienicy lokatorzy znosili ciągłe hałasy i niedogodności związane z pracami budowlanymi.

– Moja mama z powodu choroby nie wstaje z łóżka. Pielęgniarki, które ją odwiedzały, nie wierzyły własnym oczom, że żyjemy w takich warunkach – opowiada Jerzy Flis, w którego mieszkaniu podczas remontu pojawił się grzyb na ścianach i suficie. Lokatorzy poprosili o analizę mykologiczną prof. Andrzeja Chlebickiego z Instytutu Botaniki PAN, który potwierdził negatywny wpływ grzybów na zdrowie.

Obawiający się o swoje mieszkania lokatorzy długo nie informowali inspektoratu budowlanego o uciążliwym remoncie. Do czasu.

– W styczniu tego roku, tuż nad łóżkiem mojej córki spadł kawałek sufitu po tym, jak pracownik budowy przebił podłogę na wyższym piętrze prętem od zbrojenia. Na szczęście córki nie było wtedy w pokoju – relacjonuje Kołodziej, który po tym incydencie zaalarmował odpowiednie służby.

– Ustaliliśmy, że inwestor otrzymał zgodę na remont dachu i elewacji w budynku, ale nie uzyskał pozwolenia na prowadzenie prac wewnątrz obiektu. Wydaliśmy nakaz wstrzymania wszelkich prac budowlanych – informuje Małgorzata Boryczko, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Krakowie.

Dopiero po wydaniu tej decyzji na zdewastowanych piętrach pojawiły się tabliczki informujące o zagrożeniu, położono folie chroniące przed gruzowiskami.

Zdaniem lokatorów, prace budowlane wykonywały osoby niedoświadczone i zatrudnione na czarno. Ponadto, w lipcu do Prokuratury Śródmieście-Zachód, z inicjatywy Państwowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, wpłynęło zawiadomienie o możliwości złamania przez właścicieli kamienicy art. 90 Prawa budowlanego. Za naruszenie tych przepisów, czyli prowadzenie prac budowlanych bez pozwolenia grozi nawet kara pozbawienia wolności do 2 lat.

– Teraz prowadzone są czynności sprawdzające w tej sprawie. Na obecnym etapie postępowania nie sposób określić daty jego zakończenia – mówi prokurator Magdalena Wołkowska-Konior.

Stuletnia kamienica nie jest zabytkiem?

– Budynek został wzniesiony w 1911 roku według projektu Karola Szpondrowskiego, ale nie jest wpisany do rejestru zabytków indywidualną decyzją. Figuruje natomiast w ewidencji obiektów zabytkowych – informuje wojewódzki konserwator zabytków w Krakowie Jan Janczykowski.

W tej sytuacji konserwator ma jednak związane ręce.

Jeśli kamienica byłaby wpisana do rejestru zabytków, na wszelkie prace na zewnątrz jak i wewnątrz budynku potrzeba by była jego zgoda. Tymczasem, ewidencja obiektów zabytkowych chroni tylko elewację i dach obiektu.

Dlatego jedyne co może zrobić konserwator to wyrazić ubolewanie z powodu stanu budynku.

– Jednocześnie informuję, że nie mam kompetencji by dokonywać na bieżąco kontroli wewnątrz pozostałych obiektów znajdujących się w ewidencji, a Krakowie jest ich ponad 6 tysięcy – dodaje Janczykowski.

Warto podkreślić, że w wyniku prac budowlanych całkowitemu zniszczeniu uległy oryginalne sztukaterie zdobiące wnętrze kamienicy, czy oryginalna posadzka podłogowa.

Lokatorzy jednak dziwią się dlaczego konserwator zabytków nie kontroluje nawet tych prac w kamienicy, na które wydał zgodę. Chodzi o renowację elewacji czy konserwację drewnianej bramy wejściowej.

– Moim zdaniem trudno nazwać konserwacją szorowanie szczotką drucianą stuletnich zabytkowych drzwi – komentuje Robert Kołodziej.

Co więcej, obok wejścia do kamienicy zburzono fragment ściany zewnętrznej wraz z oknem na parterze. Natomiast wniosek o wydanie zgody na wykonanie otworów drzwiowych w elewacji budynku został złożony w kwietniu tego roku, czyli kilka miesięcy po faktycznym wykonaniu tych prac.

Poza tym, udało nam się ustalić, że w wyniku prac remontowych w kamienicy miało powstać ponad 40 mieszkań czyli dwa razy więcej niż oryginalnie mieściło się w budynku.

Winnych zaniedbań w kamienicy – brak

Według zapisów księgi wieczystej, właścicielem kamienicy jest spółka komandytowo-akcyjna Vena­lia, której prezesem jest Andrzej Michalski, który jednak odmówił rozmowy na temat budynku.

Z jego upoważnienia, administratorem kamienicy jest Iwona Kalicińska, która w sprawie komentarza odesłała nas do Zarządu Właścicieli Nieruchomości, którego jest członkiem.

ZWN poinformował, że nie prowadził żadnych prac modernizacyjnych w bu- dynku.

Tymczasem, przeciwko lokatorom przed Sądem Rejonowym Kraków-Śródmieście toczy się proces o wypłatę zaległego czynszu.

– Od chwili pojawienia się prywatnych właścicieli drastycznie zmieniała się jego wysokość i osiągała bardzo wysokie kwoty, nawet kilku tysięcy złotych – mówi Kołodziej.

W pozwie mowa jest o kwocie ponad 60 tysięcy złotych, ale zdaniem lokatorów właściciele kamienicy nie są w stanie dokładnie określić, ile im są winni mieszkańcy budynku.

Lokatorzy kontra prywatni właściciele

Sprawa kamienicy przy ul. Bogusławskiego nie jest w Krakowie odosobnionym przypadkiem. – O podobnych sprawach staramy się informować prokuraturę, ale w odpowiedzi słyszymy, że nie jesteśmy stroną w sprawie. To jak rzucanie się z motyką na słońce – twierdzi Grażyna Mally ze Stowarzyszenia Krakowska Grupa Inicjatywna Obrony Praw Lokatorów, która sama musiała opuścić kamienicę po przejęciu jej przez prywatnych właścicieli.

Od stycznia przy ul. Bogusławskiego nie są prowadzone żadne prace budowlane, ale ekipy remontowe zostawiły po sobie sterty gruzów i dziury w podłogach.

– To, co przeżyliśmy w ostatnich latach, to było prawdziwe piekło. Jak to jest w ogóle możliwe, że historyczną kamienicę można tak zdewastować? Czy to oznacza, że każdy prywatny właściciel może robić w nabytych budynkach, co tylko zechce? – pyta retorycznie Robert Kołodziej.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski