Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stworzył mnie Wajda

Jolanta Ciosek
Fot. tomasz bołt
Znani seniorzy. Krystyna Janda: Rano decyduję, czy dziś udaję kobietę, czy zostaję facetem, to zależy od trudności, komplikacji dnia. Jeżeli wyjątkowo skomplikowany - wybieram kobietę. Łatwiejszy - spokojnie, jestem facetem...

Moje życie to hardcore - mówi o sobie Krystyna Janda w najnowszej książce „Pani zyskuje przy bliższym poznaniu”, będącej wywiadem-rzeką przeprowadzonym przez Katarzynę Montgomery, a wydanej nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Książka jest bardzo emocjonalna i szczera, idealnie dopełnia działalność publiczną Krystyny Jandy. Ciekawym oraz wzbogacającym wywiady pomysłem są dołączone do nich felietony znane już z poprzednich publikacji aktorki (choćby „Różowe tabletki na uspokojenie”) oraz zamieszczane w internetowym dzienniku.

Janda-aktorka

Ma na koncie ponad 60 ról teatralnych i ponad 50 filmowych. Uznana za aktorkę stulecia polskiego kina i Człowieka Wolności w kategorii „Kultura” z okazji 25-lecia przemian ustrojowych.

Jako Agnieszka w „Człowieku z marmuru” wniosła do kina nieznaną świeżość i nową jakość. W „Przesłuchaniu” poruszyła wszystkich i trwale zapisała się w historii kinematografii. W „Tataraku” dotknęła najczulszych strun, w „Boskiej” rozbawiała prezentując niezwykłe vis comica.

Wychowała kolejne pokolenia widzów, które najpierw do Teatru Powszechnego, a teraz do Teatru Polonia i Och Teatru chodzą „na Jandę”. Każdy spektakl z jej udziałem kończy się owacją na stojąco. Jak mówią przyjaciele, zawsze wierna sobie i widzom. Szczera, bezpośrednia, wymagająca.

Janda to bodaj jedyna polska aktorka o statusie gwiazdy, otoczona gronem wielbicieli, których uwielbienie dla aktorki przypomina aurę otaczającą ulubieńców publiczności w „epoce gwiazd” XIX-wiecznego teatru. Swoją pozycję zawdzięcza granym rolom i silnej osobowości pozostawiającej piętno na każdej granej przez nią postaci.

Czy na jednej kolumnie można pomieścić wszystko to, co chciałoby się powiedzieć o talencie, charakterze i aktorstwie Krystyny Jandy? To nie jest możliwe. Nawet jedna książka nie odda prawdy o artystce. Dlatego powstają o niej kolejne wydania, filmy, audycje.

„Janda zawsze gra podobną, raz stworzoną postać, nadając jej cechy wszystkim swoim rolom. Jej aktorstwo cechuje silna ekspresja, żywiołowy temperament, ideowe zaangażowanie, czasem manieryczność” - pisał Jan Kłossowicz.

Studiowała w PWST w Warszawie, dyplom uzyskała w 1975 roku. Na scenie zadebiutowała w 1976 w Teatrze Ateneum w Warszawie w roli Anieli, w wyreżyserowanych przez Jana Świderskiego „Ślubach panieńskich” Fredry. Jeszcze jako studentka w 1974 zagrała w legendarnym przedstawieniu telewizyjnym „Trzy siostry” Czechowa w reżyserii Aleksandra Bardiniego. Jej urzekająca i pełna prawdy Masza dała początek kilkudziesięciu rolom stworzonym w Teatrze Telewizji.

Równolegle rozwijała się jej kariera w kinie. Miała świetny debiut filmowy. W „Człowieku z marmuru” Andrzeja Wajdy wcieliła się w postać Agnieszki, młodej, przebojowej i upartej studentki szkoły filmowej próbującej dotrzeć do prawdy o byłym przodowniku pracy Mateuszu Birkucie, którego zagrał Jerzy Radziwiłowicz. Oboje wystąpili także w „Człowieku z żelaza” (1981), w którym Wajda kontynuował wątki z poprzedniego filmu i opowiadał o korzeniach ruchu solidarnościowego.

Z Wajdą współpracowała jeszcze kilkakrotnie. W filmie „Bez znieczulenia” zagrała niewielką rolę Agaty. W „Dyrygencie” wystąpiła jako młoda skrzypaczka Marta zafascynowana starszym, dojrzałym dyrygentem Johnem Lasockim (w tej roli wystąpił John Gielgud). Na przełomie lat 70. i 80. występowała również w filmach spod znaku science fiction Piotra Szulkina: „Golemie”, „Wojnie światów - następne stulecie” oraz w „O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji”.

Teatr Ateneum, Powszechny i wreszcie własne dwa teatry. I jeszcze felietony, regularny blog, książki, koncerty… Ufff. Gdzie ta kobieta regeneruje siły? Kiedy ma czas na odpoczynek skoro wciąż pracuje? Ba, haruje.

Janda-Callas

Przed laty gościłam Krystynę Jandę kilkakrotnie na festiwalach organizowanych przez teatr, w którym pracowałam. Zagrała wtedy w „Marii Callas. Lekcji śpiewu”. Koncertowo.

Między spektaklami siadywałyśmy w bufecie przy najlepszych na świecie ruskich pierogach robionych przez panią Jasię, teatralną bufetową. I rozmawiałyśmy o dziesiątkach spraw. Wtedy zobaczyłam, jak prywatnie jest inna niż na scenie. Nie ma w niej tej nerwowości, której czasem nadmiar jest w jej rolach, o czym zresztą często mówi. A jakie ma poczucie humoru!

„Przez dwie i pół godziny Janda-Callas panuje niepodzielnie nie tylko nad swoimi uczniami, ale i publicznością, którą traktując jak słuchaczy lekcji włącza do gry i podporządkowuje. A nawet więcej: potrafi wywołać u niej pożądaną w danej chwili reakcję. Co ważne, Janda gra postać primadonny ze szlachetnym umiarem, odchodząc w dużym stopniu od osobistego brzmienia wielu poprzednich ról, właściwej sobie spontaniczności, a nawet nadpobudliwości, po których bezbłędnie daje się rozpoznać jej „kobiety zawiedzione” - pisał recenzent.

Janda-żona i matka

Ma za sobą dwa małżeństwa: z Andrzejem Sewerynem i Edwardem Kłosińskim - operatorem filmowym. Drugi mąż zmarł przed laty po ciężkiej chorobie. Z wielką czułością i uznaniem o nim opowiada. To on, jak podkreśla artystka, zbudował jej dwa prywatne teatry. Z pierwszego małżeństwa jest córka Maria - także aktorka, owocem szczęścia i miłości drugiego związku są dwaj synowie.

Janda-seniorka

Jak sobie dziś radzi, skoro dopadł ją wiek seniora? Koń by się uśmiał - chciałoby się powiedzieć. Kwitnąca, piękna, wytworna. Wciąż zabiegana, robiąca tysiące rzeczy naraz, nie mająca czasu na nic. Do tego stopnia, że rajstopy wciąż ubiera na stojąco. Z pośpiechu. - Muszę szybko spać. Nie mam czasu. Może jeszcze coś ważnego zdążę zrobić?

- Rano decyduję, czy dziś udaję kobietę, czy zostaję facetem, to zależy od trudności, komplikacji dnia. Jeżeli wyjątkowo skomplikowany - wybieram kobietę. Łatwiejszy - spokojnie, jestem facetem i do tego wyjątkowo leniwym i niezależnym - mówi rozbawiona.

Na stronach tej znakomitej książki możemy też przeczytać: Andrzej Wajda. Najważniejsze spotkanie w moim życiu zawodowym i prawie najważniejsze w całym życiu. Moje objawienie. Człowiek kosmos. Stworzył mnie Wajda.

Janda-dobro narodowe

Jandę stworzył Wajda. A gdyby nie było Krystyny Jandy, to trzeba by było ją wymyślić - mówił były minister kultury Bogdan Zdrojewski nazywając ją „dobrem narodowym”.

Od ponad 40 lat gra, pisze, reżyseruje, zarządza i doradza. Największa polska gwiazda, którą za swoją przyjaciółkę od serca uważają tysiące kobiet.

Ta książka mieni się jednak różnymi kolorami bohaterki. Możemy przeczytać i takie słowa: Mam sześćdziesiąt trzy lata. Jestem sobą zmęczona. Przyjeżdżam do domu, kładę się i mam straszny szum w głowie, od siebie. Huczy mi wszystko to, co zrobiłam, powiedziałam, przemyślałam w ciągu dnia, czym się namartwiłam, z czego się śmiałam, co mnie zastanowiło, ucieszyło, no, a przede wszystkim to, co zagrałam wieczorem, po całym dniu, na scenie. Trudno to wytrzymać. Jak tu się uspokoić? Moje życie to hardcore. Czy da się to zmienić? Za późno.

„Pani zyskuje przy bliższym poznaniu” to książka znakomita. Z nerwem. Krystyna Janda jak mało kto opowiada jędrnie, mięsiście i szczerze. Jednocześnie ta opowieść jest bardzo taktowna, z dużą kulturą, klasą i dyskrecją. Nie ma w niej tak modnego dziś wywnętrzania się na intymne tematy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski