Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stworzył nas nie Bóg, a zły demiurg

Rozmawiał Paweł Gzyl
Jóhann Jóhannsson wystąpi w Krakowie już po raz trzeci
Jóhann Jóhannsson wystąpi w Krakowie już po raz trzeci Fot. Taiga Jandrik
Rozmowa z islandzkim kompozytorem, laureatem Złotego Globu Jóhannem Jóhannssonem, który wystąpi 18 września w Krakowie.

- Niedawno otrzymał Pan Złoty Glob za muzykę do filmu "Teoria wszystkiego". To było zaskoczenie?
- Tak. Byłem zaskoczony atencją i uwagą, jaką ludzie poświęcili temu sountrackowi. Oczywiście wiedziałem, że film jest znakomity, dostał przecież wiele nominacji. Sam też byłem zadowolony ze swych kompozycji. Ucieszyło mnie jednak, że reżyser tak mocno wyeksponował moją muzykę. W efekcie soundtrack pełni ważną rolę w "Teorii wszystkiego".

- Ten sukces oznacza, że teraz skoncentruje się Pan na pracy dla przemysłu filmowego?
- W ciągu ostatnich czterech lat skomponowałem wiele soundtracków. I zanim dostałem Złoty Glob, postanowiłem, że w tym i w przyszłym roku skoncentruję się na moich autonomicznych kompozycjach. Nagroda sprawiła jednak, że musiałem zrewidować plany. Dlatego pół roku pracuję teraz nad muzyką do filmów, a drugie pół - nad własnymi płytami.

- Do jakich filmów przygotowuje Pan obecnie muzykę?
- Na początku roku skończyłem pracę nad nowym thrillerem Denisa Villeneuve'a "Sicario". Pokazywano go już podczas festiwalu w Cannes, ale oficjalnie wejdzie na ekrany kin dopiero we wrześniu. To mój drugi film z tym twórcą, wcześniej pracowaliśmy razem przy "Labiryncie". Łączy nas wspaniałe porozumienie, dlatego zaczynam pracę nad naszym trzecim wspólnym dziełem. "The Story Of Your Life". To film science-fiction, w którym gra Amy Adams, wielka produkcja o wielkim budżecie.

- Jak zaczął Pan komponować muzykę do filmów?
- To sami filmowcy zwrócili uwagę na moją muzykę. Ma ona bowiem mocno ilustracyjny charakter i idealnie współgra z filmowymi obrazami. Najpierw zauważyłem, że wytwórnie filmowe i stacje telewizyjne wykorzystują moje nagrania, które wcześniej ukazały się na płytach. Ponieważ dobrze pasowały do treści i wzbogacały narrację, pojawiły się propozycje pisania oryginalnych soundtracków. Nie chcę jednak, by postrzegano mnie wyłącznie jako twórcę związanego z kinem, choć bardzo to lubię i to duża część mojej działalności. Ale podkreślam - jedynie część.

- Czym różni się tworzenie muzyki filmowej i muzyki na autorski album?
- Kiedy tworzy się soundtrack, jest się częścią większego zespołu. Trzeba więc ściśle współpracować z reżyserem czy montażystą. To bardzo ważny aspekt procesu komponowania. Jak na razie przynosi mi on wiele radości, miałem bowiem szczęście współpracować z twórcami, którzy mieli wyjątkowy zmysł do muzyki.

Zawsze wykorzystywali moje kompozycje w nowy, często bardzo ciekawy sposób. Jeśli chodzi natomiast o samo pisanie muzyki, to w zasadzie ten sam proces. Inne są tylko kwestie techniczne. Bo kiedy tworzę na własne potrzeby, mam czystą kartę. Tylko ja decyduję, jakimi dźwiękami ją zapełnię. Ode mnie zależy koncept dzieła i cała jego struktura.

- Zaczął Pan swoją muzyczną karierę od grania w różnych zespołach na Islandii - popowych, i rockowych. Jak odkrył Pan muzykę klasyczną i filmową?
- (śmiech) Nie. To najpierw była muzyka klasyczna, ponieważ już jako sześciolatek zacząłem naukę gry na fortepianie. Potem zrezygnowałem z ćwiczeń, ponieważ zacząłem studia literackie i lingwistyczne na uniwersytecie. Zmieniły się wtedy moje zainteresowania muzyczne. Odkryłem większą radość we wspólnym graniu w kolejnych zespołach rockowych i elektronicznych.

W pewnym momencie dostałem jednak zamówienie na napisanie muzyki do spektaklu teatralnego. Wtedy przypomniałem sobie o fortepianie, zacząłem wykorzystywać też inne instrumenty akustyczne, no i... wróciłem do klasyki. W połowie lat 90. zostałem stałym kompozytorem w jednym z teatrów w Reykjaviku. Miałem więc okazję tworzyć muzykę na mniejsze lub większe orkiestry. Wykorzystałem również swe wcześniejsze doświadczenia z tworzeniem elektroniki. Łącząc te dwa elementy, rozwinąłem własny styl, z którego potem stałem się znany.

- Słyszałem, że jest Pan wielbicielem polskich kompozytorów - Góreckiego, Kilara i Preisnera. To prawda?
- W połowie lat 90., kiedy zacząłem tworzyć muzykę ilustracyjną, wielką popularnością cieszyła się na Zachodzie płyta z "III Symfonią" Góreckiego. Jej przesłuchanie było dla mnie prawdziwym objawieniem. Dlatego szybko sięgnąłem po inne utwory, stając się wielkim fanem jego muzyki. W naturalny sposób postanowiłem również poznać twórczość innych kompozytorów z Polski. I okazało się, że bardzo podoba mi się muzyka Kilara, uwielbiam jego koncerty, jestem też wielkim fanem Preisnera. Najbardziej lubię jego kompozycje do dzieł Kieślowskiego. Zresztą uwielbiam też filmy tego reżysera.

- Wielu współczesnych kompozytorów rezygnuje w swoich utworach z emocjonalności. Pan przeciwnie - to właśnie romantyczna aura decyduje o ich wyjątkowości. Nie boi się Pan, że może czasem popaść w kiczowaty sentymentalizm?
- Staram się tego uniknąć. Tak naprawdę zawsze interesowało mnie właśnie wywoływanie emocji za pomocą dźwięków. To jednak jest jak taniec na cienkiej linie. Bo faktycznie łatwo można popaść w tani sentymentalizm.

Dlatego z jednej strony to bardzo niebezpieczne dla kompozytora, ale z drugiej - jakież wielkie wyzwanie! Myślę, że bardzo łatwo można pominąć w muzyce emocjonalność. To jednak zbyt zachowawcze. Tak naprawdę sam słucham dużo takiej muzyki, choćby minimalistów czy dronów, takich zespołów jak Sunn O))), czy kompozytorów jak La Monte Young. Ona działa na mnie na zupełnie innym poziomie - podstawowym, instynktownym, pierwotnym. Na tym polega jej siła.

- No właśnie: częste stosowanie dronów w Pana muzyce sprawia, że staje się ona mocno uduchowiona. Celowo chce Pan nadać swym kompozycjom taki mistyczny wymiar?
- Nie lubię słowa "uduchowiony". Dlatego używam go bardzo ostrożnie. Ma bowiem zbyt głębokie konotacje. Moim zdaniem muzyka w ogóle ma mistyczny wymiar. A ta, którą lubię, ma wyjątkowo mocno podkreślony ten właśnie element. Nie mogę jednak powiedzieć, że tworzę uduchowioną muzykę.

Takie stwierdzenie pachnie mi banałem. Ale faktycznie lubię muzykę, która wykracza poza naszą rzeczywistość, sięga gdzieś głębiej w człowieka, odsłania to, co ukryte. Dlatego myślę, że moja muzyka jest raczej skierowana do wewnątrz, a nie na zewnątrz. Oddaję nią wewnętrzny krajobraz człowieka, a nie to, co widzimy na zewnątrz. W pewnym sensie jest ona więc również instynktowna. Dotyka zarówno ciała, jak i umysłu.

- Na festiwalu Sacrum Profanum zaprezentuje Pan oratorium "Drone Mass", oparte na mistycznym tekście Ewangelii Koptyjskiej według Egipcjan. Co zainteresowało Pana w gnostyckiej duchowości?
- Ciekawa była dla mnie idea, że nasza ziemska rzeczywistość nie została stworzona przez dobrego Boga, tylko złego demiurga. Znalazłem w niej wiele paraleli do tego, jak dzisiaj postrzegamy świat - choćby przez pryzmat tego, co napisali w swych książkach William S. Burroughs czy Philip K. Dick.

Oni poddają w wątpliwość prawdziwość rzeczywistości, w której żyjemy. Może jest ona stworzona przez kogoś, kto chce sprawować nad nami totalną kontrolę? A może to, co wydaje nam się sztuczne i wymyślone, jest prawdziwe? Te idee interesują mnie, od kiedy trafiłem na te książki - i ku swemu zaskoczeniu znalazłem je również w starożytnym tekście sprzed wieków. Pod względem muzycznym to modlitewny hymn, składający się z zaklęć. Dlatego główną rolę odgrywają tu głosy, wprowadzające do kompozycji mistyczny element. Dla kontrastu nadałem utworowi tytuł "Drone Mass", ponieważ odwołuje się do politycznej rzeczywistości: wojen, terroru, przemocy. Czyli spraw zdecydowanie świeckich. Początkowo traktowałem go jako tytuł roboczy, ale ponieważ jest w nim to ciekawe napięcie, postanowiłem przy nim pozostać.

Sacrum Profanum
Tegoroczna edycja festiwalu muzyki współczesnej odbędzie się w ICE Kraków w dniach 13-19 września. Wszystkie informacje o programie i biletach pod adresem internetowym: www.sacrumprofanum.com

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski