Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sucho w gardle

Krzysztof Kawa
Cafeteria. Gdy zapytałem kiedyś byłego selekcjonera kadry i trenera Wisły Kraków Jerzego Engela, czy granie meczów w odstępie 48 godzin jest dla piłkarzy wysiłkiem poważnie zagrażającym ich zdrowiu, nie miał wątpliwości, że tak. Tymczasem w Premier League takie dylematy nie istnieją, czego ostatni przykład mieliśmy w minione święta.

Gdy czytam barwne wspomnienia weteranów Treningu Noworocznego Cracovii, zaczynam jednak widzieć sens w postępowaniu władz ligi angielskiej. Podejrzewam, że pozwolenie Wyspiarzom na kilka dni upajania się napojami wyskokowymi w okresie świąteczno-noworocznym miałoby dla nich znacznie poważniejsze skutki niźli rozegranie na trzeźwo trzech meczów w ciągu ośmiu dni, albo - jeśli uwzględnimy rozgrywki Pucharu Anglii w ostatni weekend - czterech w jedenaście.

To, że zawodnicy, mający przecież na Wyspach solidne związki zawodowe, godzą się na takie warunki pracy, jest osobną kwestią. Kto jednak wie, czym dla Brytyjczyków jest tradycja, zdaje sobie sprawę, że w zderzeniu z nią żaden protest nie miałby szans powodzenia. Wszak początki rozgrywania meczów w Boxing Day datują się na rok 1860.

Na Półwyspie Apenińskim żyli wtedy wkroczeniem Giuseppe Garibaldiego do Neapolu, w Ameryce secesją Karoliny Południowej ze stanów Południa, w Galicji rozporządzeniem cesarskim, które znosiło rząd w Krakowie, zaś w Imperium Brytyjskim akurat wodowali pierwszy pancernik, szykując się do ostatecznego podboju świata i - w antrakcie - organizując derbowy mecz Sheffield z Hallam FC.

Gdyby mimo wymowy tych faktów któremuś z piłkarzy przyszło do głowy, by wybrzydzać na terminarz, warto przypomnieć, że do 1957 roku w Anglii grywano nawet dzień po dniu. Dopiero wtedy zaczęto słuchać medyków, tłumaczących, że nawet dla wytrenowanych organizmów to końska dawka.

Dzień wytchnienia bardzo się przydaje, co nie oznacza jednak, że wystarcza. Louis van Gaal poprowadził Manchester United do wygranej w Boxing Day i dwa dni później wystawił dokładnie taki sam skład, osiągając ledwie remis. Arsene Wenger dokonał korekt i odniósł dwa zwycięstwa.

Tyle że cztery dni później misterny plan przeprowadzenia Arsenalu przez święta i Nowy Rok suchą nogą runął jak domek z kart - drużyna poniosła klęskę, choć zapewne fani "Kanonierów" wystosują do redakcji protest za takie postawienie sprawy, bo czymże jest 0:2 wobec upokarzającego 3:5 Chelsea.

Dla zataczającego się po sylwestrze bramkarza Arsenalu Wojciecha Szczęsnego empatyczne wstawiennictwo fanów to jednak marne pocieszenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski