Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sukces na konserwach

Rozmawiał Andrzej Mizera
Marcin Dzieński (z lewej) coraz lepiej radzi sobie w zawodach Pucharu Świata
Marcin Dzieński (z lewej) coraz lepiej radzi sobie w zawodach Pucharu Świata fot. Archiwum zawodnika
Rozmowa. Marcin Dzieński to wschodząca gwiazda światowej wspinaczki sportowej.

– Chiny będę się Panu teraz chyba dobrze kojarzyć. W rozgrywanej tam w ostatni weekend, w miejscowości Haiyang, kolejnej edycji Pucharu Świata we wspinaczce sportowej na czas zajął Pan drugie miejsce, poprawiając przy okazji swój własny rekord Polski.

– To dla mnie pierwsze podium wśród seniorów w Pucharze Świata. Liczę na następne.

– Jak na 21-latka, który dopiero zdobywa doświadczenie, wykazuje się Pan pewnością siebie.

– Pomagają mi w tym okoliczności. W tym roku moim głównym sponsorem została Grupa Azoty. To zapewnia mi finansowy spokój i pozwala skupić się na treningach. Są bardziej profesjonalnie. W przeszłości te obowiązki musiałem godzić z szukaniem sponsorów. Sam chodziłem i namawiałem ich do współpracy. Nie było to łatwe. Wspinaczka sportowa wciąż nie jest tak znanym sportem.

– Jest Pan nie tylko wschodzącą nadzieją polskiej wspinaczki, ale też studentem.

– No tak (śmiech). Obecnie studiuję informatykę w Państwowej Wyższe Szkole Zawodowej w Tarnowie, ale czy zaliczę obecny rok to już inna sprawa. Ten kierunek wybrałem, bo myślałem, że będzie mi łatwiej godzić naukę z sportem. Ciężko mi z tym idzie. Matematyka czy przedmioty ścisłe, to dla mnie trudne wyzwanie. Dlatego też planuję przeniesienie się na wychowanie fizyczne.

– Czy wraz z rozpoczęciem studiów udało się… podrosnąć? W jednym z wywiadów sprzed kilku lat mówił Pan, że to może być przeszkoda w dalszym rozwoju i odnoszeniu sukcesów.

– Zadanie trochę udało się wykonać. Od tego momentu urosłem o dwa centymetry. Ale wzrost – jak się okazuje – nie jest głównym problemem. Najważniejsza jest ciężka praca.

– A tej musiał Pan wiele wykonać żeby sięgnąć po medale wśród juniorów, a teraz seniorów. Jak zaczęła się Pan przygoda z wspinaczką?

– Jeśli dobrze pamiętam, to wszystko zaczęło się w piątej klasie szkoły podstawowej. Z ciekawości wybrałem się na zajęcia, organizowane podczas wakacji. Zacząłem przychodzić na treningi. W końcu pojechałem na zawody i tak już zostało.

– Wspinaczka to niszowy sport, ale zawody odbywają się na całym świecie. Które z odwiedzanych przez Pana miejsc, najbardziej utkwiło w pamięci?

– Numerem jeden zawsze będzie dla mnie włoskie Val di Daone Tam na wysokości dwóch tysięcy metrów znajduje się zapora, na której odbywają się zawody. W ubiegłym roku, w tym niezwykle pięknym miejscu, wygrałem niezwykle prestiżowy Speed Rock. To było pierwsze zwycięstwo w rywalizacji seniorów. Zanim wystartowałem, przez dwa tygodnie mieszkałem niedaleko tamy w namiocie i żyłem na łonie natury. Zdarzał mi się jeść konserwy. Taka aklimatyzacja przyniosła mi szczęście.

– Jakie ma Pan najbliższe plany?

– Zamierzam spróbować, amatorsko, sił w akrobatyce sportowej. Ta dyscyplina uczy koncentracji, co również w wspinaczce jest potrzebne. W wolnym czasie będę oglądał mistrzostwa świata w piłce nożnej. Chociaż od niej bardziej lubię skoki narciarskie. Miałem nawet okazję poznać Piotra Żyłę i muszę przyznać, że jest niezwykle miłym i bardzo wyluzowanym człowiekiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski