Dla pięciu rodzin, w tym czterech z dziećmi, znaczyłoby to bardzo wiele. Od roku wynajmują mieszkania, nie mogąc liczyć na nikogo innego niż tylko na siebie albo na pomoc organizacji pozarządowych bądź kościelnych. Rządowa pomoc ich nie obejmuje. Są to osoby, które przyjechały do Polski na własną rękę, a nie z rządowym transportem, który ewakuował polskie rodziny z Donbasu. Uciekali przed tym samym, przed bombardowaniami.
Jeszcze w lutym tego roku na zebraniu wiejskim mieszkańcy Krzywaczki zagłosowali za użyczeniem im budynku, w którym mieściło się przedszkole. Wynik został przyjęty owacją na stojąco, ze łzami w oczach, nie tylko u obecnych na zebraniu gości z Donbasu, ale i u samych głosujących.
Ani rodzinom z Doniecka, ani Fundacji Wolność i Demokracja nie udało się jednak, jak planowali, znaleźć sponsorów, którzy pomogliby wyremontować budynek. Wyszli z propozycją do gminy, aby ta zwróciła się do ubezpieczyciela o środki z funduszu prewencyjnego. To rozwiązanie było dla gminy zaskakujące i o tyle niewygodne, że nie stać jej na sfinansowanie tej inwestycji, nawet gdyby otrzymała częściową pomoc z funduszu.
Ostatnio w Sułkowicach znów zagościli Wiktoria Charczenko, koordynatorka projektu „Ratujmy Polaków z Donbasu” Fundacji Wolność i Demokracja oraz Jakub Wołąsiewicz, były konsul generalny Polski w Doniecku. Jeszcze raz zaapelowali do przedstawicieli gminy o przyjęcie tu rodzin z Ukrainy, podkreślając, że ich członkowie mają polskie korzenie, znają język polski, są katolikami, nie boją się pracy i nie oczekują pomocy socjalnej.
Jeden z radnych w ich obecności stwierdził, że choć współczuje rodzinom z Doniecka, to jego zdaniem gmina w pierwszej kolejności powinna się zatroszczyć o zapewnienie swoim mieszkańcom mieszkań socjalnych i temu właśnie celowi mógłby służyć ten budynek. Kolejnym pomysłem, jaki rozważano była... sprzedaż obiektu.
Po ich wizycie pojawił się nowy pomysł - przekazania budynku za symboliczną złotówkę fundacji reprezentującej Polaków z Donbasu. Jak jednak zaznacza burmistrz Sułkowic Piotr Pułka, wymaga on jeszcze konsultacji z radcą prawnym oraz przedstawienia go radzie miejskiej. To ona zdecyduje.
W taki sposób gmina chce uniknąć partycypowania w kosztach remontu, a jednocześnie pomóc. - Byłby to nasz materialny wkład w pomoc tym rodzinom - mówi burmistrz.
Pomysł ten z entuzjazmem przyjmuje Wiktoria Charczenko, choć uważa, że najlepiej byłyby przekazać budynek wprost rodzinom, a nie komukolwiek innemu. - Te rodziny od ubiegłego roku tu są, wynajmują mieszkania i pracują. Choć borykają się z problemami, coś ich tu trzyma. Wrócić? Nie ma do czego. Uciekać dalej na Zachód? Nie ma chęci. Przyjechali do siebie, do Polski i tu chcą zostać - mówi.
- Trzeba tym ludziom pomóc, zwłaszcza w takiej sytuacji. Jeśli Polak Polakowi nie pomoże, to kto to zrobi? - mówi Janusz Starzec, sołtys Krzywaczki, a zarazem wiceprzewodniczący rady miejskiej w Sułkowicach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?