Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sumienie mam czyste, śpię spokojnie

Redakcja
Michał Probierz koncentruje się teraz na przygotowaniu do sezonu piłkarzy Wisły Kraków Fot. Andrzej Banaś
Michał Probierz koncentruje się teraz na przygotowaniu do sezonu piłkarzy Wisły Kraków Fot. Andrzej Banaś
- Co Pan pomyślał, gdy dowiedział się, że światło dzienne ujrzały zeznania byłego prezesa GKS-u Katowice Piotra Dziurowicza, który zarzuca Panu, że brał Pan udział w sprzedaży meczu Katowicom przez Górnika Zabrze w 2003 roku?

Michał Probierz koncentruje się teraz na przygotowaniu do sezonu piłkarzy Wisły Kraków Fot. Andrzej Banaś

ROZMOWA. - Jeśli pan Piotr Dziurowicz tak powiedział w swoim zeznaniu, to kłamał - mówi trener Wisły Kraków, MICHAŁ PROBIERZ, którego były prezes GKS-u Katowice wskazał jako tego, który miał sprzedać w 2003 roku mecz Górnika

- Życie przynosi czasami różne niespodzianki, takie również. Ja jednak śpię spokojnie, bo nie brałem w niczym takim udziału. Powiem wprost - jeżeli pan Piotr Dziurowicz tak powiedział w swoim zeznaniu, przedrukowanym na blogu pilkarskamafia, to kłamał. Takie są akurat w naszym futbolu czasy, że ktoś coś o kimś powie i nie trzeba nawet udowadniać winy, ale osoba, o której takie słowa zostały wypowiedziane, musi udowadniać, że nic złego nie zrobiła. Ja jestem jednak spokojny, bo wiem, że jestem niewinny. Jestem blisko dowodu na to, że pan Dziurowicz mija sie z prawdą.

- Pójdzie Pan z tym wszystkim do sądu?

- Za wcześnie mówić o szczegółach. W tej chwili jestem na zgrupowaniu z Wisłą. Myślę przede wszystkim o tym, żeby jak najlepiej przygotować drużynę do sezonu. Gdy skończymy przygotowania, zajmę się tą sprawą i mogę wszystkich zapewnić, że wyjaśnię ją do samego końca. Tak żeby nie było najmniejszych wątpliwości co do tego, że Michał Probierz jest czysty.

- Zapytam wprost - dzwonił do Pana Dziurowicz w 2003 roku?

- Powtórzę jeszcze raz - nie miałem nic wspólnego ze sprzedawaniem meczów Górnika. Sumienie mam czyste, śpię spokojnie.

- Zastanawiał się Pan, dlaczego ta sprawa ujrzała światło dzienne akurat teraz, po tylu latach?

- Za długo żyję na tym świecie, żeby wierzyć w przypadek. Moim zdaniem w tej sprawie przypadku nie było, ale kto i co chciał osiągnąć, nie mam pojęcia. Boli tylko to, że w Polsce nie ma poszanowania dla prawa i dla ludzi. Niewinnych ludzi. Jak widać, każdego można oczernić.

- A zastanawiał się Pan, czy nie ma to czasami związku z wyborem trenera reprezentacji?

- Nie wiem. Nawet nie chcę się nad tym zastanawiać. Widzę jednak, że niektórym bardzo łatwo przychodzi oczernianie innych i wydawanie bardzo szybko wyroków.

- Przejdźmy do przygotowań Wisły do sezonu. Na co w tym momencie kładzie Pan największy nacisk?

- Na wszystko po trochu. Pracujemy i nad taktyką, i nad siłą, i nad wytrzymałością. Staramy się też doprowadzić do pełnej sprawności wszystkich tych zawodników, którzy mieli jakiekolwiek problemy ze zdrowiem. Krok po kroku zmierzamy w takim kierunku, żeby ten zespół wyglądał jak najlepiej. Wiem, że niektórzy chcieliby, żebyśmy wygrywali wszystkie sparingi, ale dla nas to jest też dobry moment, żeby sprawdzać naszych młodych piłkarzy. Oni powinni powoli wchodzić do dorosłej piłki. Muszą gdzieś zdobywać doświadczenie, muszą się ogrywać.

Problemy zdrowotne zawodników. Czytaj dalej >>

- Wiosną mieliście sporo problemów zdrowotnych w drużynie. Okres przygotowawczy też pod tym względem nie jest najlepszy, bo kilku zawodników miało lub ma swoje kłopoty. Nie trenowali z pełnym obciążeniem Głowacki i Chavez. Ciągle dotyczy to Jovanovicia, a Sikorski opuścił nawet zgrupowanie ze względu na kontuzję kolana. Nie martwi to trochę Pana?

- Takie rzeczy zawsze się zdarzają. Z drugiej strony większość piłkarzy bardzo dobrze znosi obciążenia treningowe. Bardzo się starają, co mnie cieszy. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania są duże, ale tak jak powiedziałem wcześniej, będziemy grali na dwa składy, żeby powoli wprowadzać młodzież do drużyny.

- Rozumiem, ale czy te kontuzje nie będą dla Pana większym problemem, jeśli zaczną się powtarzać?

- Powoli wszyscy będą dochodzić do siebie. Robimy wszystko, żeby stało się to jak najszybciej.

- Jakie jednak wartości wyciąga Pan w tym momencie ze sparingów?

- Wprowadzamy pewne nowe elementy. Niektóre rzeczy już zaczynają nam wychodzić coraz lepiej, nad innymi musimy jeszcze mocno popracować. Podchodzę jednak do tego spokojnie, bo najważniejsze jest to, że zawodnicy są chętni do pracy.

- Z czego najbardziej na tym etapie jest Pan zadowolony i co najbardziej Pana martwi?

- Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo dzisiaj mogę pięknie opowiadać o pewnych rzeczach, a później i tak najważniejsze będzie to, jak zaprezentujemy się w lidze.

- Poprzedni sezon kończył się dla Wisły w atmosferze klęski. Udało się Panu już odbudować morale tego zespołu?

- Zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, jak to wszystko wygląda. Na razie są przede wszystkim zmęczeni, bo ciężko pracujemy. Cieszyć musi, że mają tak dużo ochoty do tej pracy. Weźmy choćby Arka Głowackiego, który już w czasie sparingu z Omonią Nikozja pokazał, że będzie dla tej drużyny niezwykle ważną postacią.

- Planuje Pan jakieś przerywniki w postaci tzw. gier i zabaw, które rozluźnią nieco piłkarzy i scementują zespół?

- Na razie o tym nie myślę, bo najważniejsze jest boisko, żeby na nim wszystko wyglądało tak, jakbyśmy chcieli.

- Żeby tak się stało, przydałyby się wzmocnienia. Pewnie nie może się Pan już doczekać obiecanego lewego obrońcy?

- Spokojnie. Nie ma co się spieszyć, bo najłatwiej jest wydać duże pieniądze, a trudniej przeprowadzić dobry transfer z głową. Mamy z dziesięć kandydatur, więc proszę być spokojnym. W odpowiednim czasie kogoś weźmiemy. Panikować nie mam zamiaru, gdyż nawet jeśli ktoś teraz jest gdzie indziej, to przecież też trenuje.

Jak trener ocenia

**

ostatni sparing Wisły z Omonią Nikozja >>

**

- To proszę powiedzieć, jak na razie na lewej obronie prezentują się Gordan Bunoza i młodziutki Piotr Żemło?

- Jeden długo nie grał, bo był kontuzjowany, drugi jest młody. Powoli jednak robią postępy na tej pozycji, więc jak ktoś do nas dojdzie na lewą obronę, to przynajmniej będzie rywalizacja.

- Okres przygotowawczy jest tego lata wyjątkowo długi. Pamięta Pan w swojej karierze coś takiego?

- Pamiętam. Sporo takich okresów mam za sobą. Oczywiście wolelibyśmy grać w europejskich pucharach. Skoro jednak do nich nie awansowaliśmy, to musimy tak się przygotować, żeby za rok już nas w nich nie zabrakło.

- W Słowenii, podczas drugiego zgrupowania, będziecie się już zbliżać do dyspozycji startowej?

- Dyspozycja startowa to ma być w lidze, a nie w sparingach ani podczas obozu. Będziemy się jednak powoli zbliżać do coraz wyższej formy. Proszę mi wierzyć, wiemy, co robimy.

- Jak ocenia Pan ostatni sparing Wisły z Omonią Nikozja.

- Rywale byli lepsi, szybsi. Widać było, że za dwa tygodnie mają już pierwszy mecz. Nasi młodzi chłopcy popełnili dużo błędów. Widać po nich zmęczenie ciężkimi treningami. Powoli będą się jednak przyzwyczajać do takich obciążeń.

- Widzi Pan w gronie tych młodych chłopaków kogoś, kto może już jesienią stać się objawieniem w naszej lidze?

- Jak będzie takie objawienie, to będziemy się cieszyć. Jak nie będzie, to zrobimy wszystko, żeby taki talent odkryć. A teraz, nawet jeśli kogoś takiego w tym gronie widzę, to nazwiska nie podam, bo nikogo na siłę forować nie będę.

Rozmawiał Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski