Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suplementy diety mogą zagrozić życiu

Dorota Stec-Fus
Na suplementy wydajemy już 4 miliardy złotych rocznie
Na suplementy wydajemy już 4 miliardy złotych rocznie fot. Bartłomiej Ryzy
Zdrowie. Bakterie kałowe, substancje rakotwórcze, a nawet narkotyki znajdują się w niektórych specyfikach - alarmuje NIK.

- Rynek suplementów diety w Polsce to obszar wysokiego zagrożenia, niedostatecznie zdiagnozowanego i nadzorowanego przez służby państwowe - ostrzegają inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli. Specyfików nikt nie kontroluje przed dopuszczeniem do sprzedaży, a potem badane są tylko nieliczne.

O tym, że suplementy znajdują się w Polsce praktycznie poza kontrolą, od lat coraz głośniej mówi samorząd aptekarski oraz lekarze. Jednak żadna z instytucji państwowych nie reagowała. Dopiero w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli pochyliła się nad problemem. Izba zleciła przebadanie losowo wybranych 45 suplementów Narodowemu Instytutowi Leków oraz Łódzkiemu Regionalnemu Parkowi Naukowo-Technologicznemu.

I co się okazało? W części próbek analitycy wykryli niższą, niż deklarowana na opakowaniu, liczbę bakterii probiotycznych. W innych stwierdzili obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. Spożywanie ich stwarza poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia.

Mają bowiem m.in. właściwości alergenne i rakotwórcze, mogą powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.

W konsekwencji NIK poinformowała Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) - odpowiedzialnego za kontrolę suplementów diety - o istnieniu bezpośredniego zagrożenia konsumentów i zaapelowała o wycofanie skażonych partii. Jednak do 3 lutego 2017 r. z wprowadzonej do obrotu 165 327 opakowań (ponad 1,65 miliona kapsułek) wycofano jedynie 16 317 sztuk opakowań (163 tys. kapsułek). Dlaczego? Bo pozostała część opakowań została sprzedana przed wynikami kontroli NIK. W tej sytuacji prezes NIK zawiadomił Prokuratora Generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na wprowadzeniu do obrotu zafałszowanego suplementu diety, szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka.

Ale 45 przebadanych produktów to przysłowiowa kropla w morzu i na tej podstawie trudno oszacować całkowitą liczbę obecnych na rynku suplementów zawierających niekorzystne dla zdrowia składniki. Rynek suplementów rozwija się bowiem w Polsce nadzwyczaj dynamicznie, najszybciej w UE. Miesięcznie pojawia się średnio 500 (!) nowych produktów miesięcznie. W rejestrze GIS od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. zgłoszonych substancji. W pierwszej połowie 2015 r. Polacy kupili niemal 95 mln opakowań suplementów, wydając na ten cel ponad 1,5 mld złotych. To o 10 mln opakowań więcej niż w porównywalnym okresie 2014 r. i 22 mln więcej w porównaniu z pierwszym półroczem 2012 r. W tym roku, wg szacunków, na suplementy wydamy 3,75 mld zł w roku przyszłym - już 4,02 mld zł

Dane uzyskane przez autorów raportu wykazują, że na tle rozmiarów podaży i spożycia możliwość skutecznej kontroli rynku suplementów przez organy Inspekcji Sanitarnej praktycznie nie istnieje. W 2016 r., po odliczeniu dni wolnych od pracy, dziennie do weryfikacji przybywało przeciętnie ok. 30 powiadomień o produktach nowo wprowadzanych do obrotu. Tymczasem w GIS przyjmowaniem i rozpatrywaniem powiadomień zajmowało się tylko siedem(!) osób wypełniających także inne zadania.

Kolejna, zatrważająca informacja: obok zarejestrowanych suplementów diety rozkwita tzw. szara strefa, czyli handel preparatami niedopuszczonymi do obrotu w Polsce. Duże zyski osiągane na sprzedaży oryginalnych produktów sprawiają, że coraz częściej na rynki pojawiają się ich podróbki. To bardzo groźne zjawisko, bo nikt nie ma pojęcia, co mogą zawierać tak wytworzone preparaty.

NIK po zakończeniu kontroli sformułowała kilkanaście rekomendacji. Sugeruje m.in. nałożenie na wytwórców obowiązku finansowania badań suplementów, a także podwyższenie kar za wprowadzanie do obrotu nielegalnych lub niebezpiecznych produktów oraz wdrożenie systemu ostrzegania przed nimi.

***

Brak wiedzy szkodzi

Każdy może produkować i sprzedawać suplementy

Przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.), lub „minerały” (8 proc.), natomiast aż 41 proc. badanych przyznało im właściwości lecznicze, których produkty te nie posiadają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są kontrolowane tak samo jak leki. To zaś jest całkowitą nieprawdą.

Wprowadzenie na rynek suplementu diety wymaga ze strony producenta jedynie złożenia powiadomienia do organu nadzoru, którym jest Główny Inspektor Sanitarny. Spełnienie tego czysto formalnego warunku umożliwia sprzedaż zgłoszonego produktu już od następnego dnia.

W badanym przez NIK okresie (rok 2016) ponad 90 proc. sprzedawanych suplementów w ogóle nie zostało poddanych żadnym badaniom. Równocześnie nie oznacza to, że wobec tych suplementów, których proces weryfikacji rozpoczęto, podejmowane są działania zapewniające konsumentom bezpieczeństwo. Wpływał na to niewiarygodnie długi czas trwania sprawdzania danego suplementu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski