Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Suszarka" w stylu Fergusona

Redakcja
Trener Wojciech Stawowy był zmartwiony postawą swojego zespołu Fot. Wojciech Matusik
Trener Wojciech Stawowy był zmartwiony postawą swojego zespołu Fot. Wojciech Matusik
Najwyższa w tym sezonie porażka, do tego z broniącym się przed spadkiem rywalem, była dla piłkarzy Cracovii nie lada wstrząsem, a "poprawkę" po spotkaniu zafundował im trener Wojciech Stawowy.

Trener Wojciech Stawowy był zmartwiony postawą swojego zespołu Fot. Wojciech Matusik

CRACOVIA. Żaden z zawodników nie miał odwagi, by po słabym występie w Ostródzie stanąć przed dziennikarzami

Na tle beniaminka ze strefy spadkowej "Pasy" były kompletnie nieudolne. W Ostródzie mowę odjęło nie tylko ich kibicom i obserwatorom meczu, ale też samym zawodnikom. Żaden z krakowian po końcowym gwizdku nie miał ochoty na komentowanie tego, co chwilę wcześniej zrobili z nimi na boisku rywale.

To sprawa bez precedensu, bowiem wcześniej gracze Cracovii zawsze mieli odwagę stanąć przed dziennikarzami, by móc zaprezentować swoją opinię kibicom. Tym razem na to się nie zdobyli i fani nie dowiedzą się już, co piłkarze Wojciecha Stawowego mają na swoje usprawiedliwienie.

Rozmiar porażki - po raz ostatni "Pasy" przegrały różnicą trzech bramek w marcu 2012 roku ze Śląskiem Wrocław - mógł ich jednak zaskoczyć, podobnie jak zaskoczył bohatera sobotniego meczu Łukasza Suchockiego.

- Wierzyliśmy w to, że jesteśmy w stanie wygrać z Cracovią, ale naprawdę nie spodziewaliśmy się, że może to być tak okazałe zwycięstwo - mówi strzelec bramki na 1:0 i asystent przy kolejnych golach Stomilu. Dodaje: - Czy my byliśmy tak dobrzy, czy Cracovia tak słaba? Analizowaliśmy jej grę z ostatnich meczów i wiedzieliśmy, że rozgrywa piłkę, ale tylko do pewnego momentu, dlatego daliśmy jej pograć z tyłu, a kiedy trzeba było, zakładaliśmy pressing. Cracovii jednak należy się szacunek, bo to jest bardzo dobra drużyna. Miała słabszy dzień.

Spotkanie w Ostródzie powinno być punktem zwrotnym dla drużyny Cracovii. Zimny prysznic w ostatecznym rozrachunku może okazać się przydatny. Sobotni mecz jak żywo przypominał jesienną potyczkę "Pasów" z Olimpią w Grudziądzu. Krakowianie byli tam równie bezradni, co ze Stomilem, a dodatkowym punktem wspólnym były anormalne warunki do gry. W Grudziądzu grano na skąpanej wodą murawie, której duże połacie były po prostu kałużami. W Ostródzie natomiast zrezygnowano z uruchomienia podgrzewania murawy, przez co boisko było oblodzone i przez całe spotkanie pokryte śniegiem.

Po porażce w Grudziądzu - jeszcze w szatni - doszło do burzliwej, blisko dwugodzinnej męskiej dyskusji. Teraz na Mazurach przemawiał tylko trener Stawowy, fundując swoim podopiecznych prawdziwą "suszarkę" w stylu Aleksa Fergusona, nie zostawiając na zawodnikach suchej nitki.

Na święta zawodnicy rozjechali się do domów i dopiero dziś ponownie spotkają się w klubie, ale mecz ze Stomilem nie pójdzie jeszcze w zapomnienie i dziś rozmowa będzie kontynuowana. Z wnioskami, do których piłkarze mieli dojść przez dwa dni wolne. Po tym, co usłyszeli, święta nie były dla nich beztroskim czasem...

Optymistyczne jest to, jak "Pasy" zareagowały jesienią po wspomnianej porażce w Grudziądzu: w czterech kolejnych ligowych meczach po Olimpii zdobyły komplet 12 punktów, pokonując między innymi Flotę Świnoujście i Zawiszę Bydgoszcz. Teraz mogą i powinny postarać się o podobną rehabilitację. Terminarz gier mają łatwiejszy, a trzy z czterech spotkań grają przed własną publicznością, gdzie do tej pory zdobyły 25 z 27 możliwych do zdobycia punktów.
Mimo pierwszej wiosennej porażki, Cracovia wciąż jest liderem I ligi, co przed 9 laty, kiedy walczyła o awans do ekstraklasy, nie zdarzyło jej się ani razu.

Po pierwszej wiosennej wpadce zaczęły pojawiać się głosy negujące warsztat trenera Stawowego, jeśli chodzi o umiejętność przygotowania zespołu do rundy wiosennej. O ile można mieć zastrzeżenia do braku alternatywnej taktyki lub elastyczności, to ten zarzut jest łatwy do zbicia, choćby na przykładzie pierwszej kadencji Stawowego przy ul. Kałuży 1. Wtedy "Pasy" po zimowej przerwie po prostu punktowały lepiej niż jesienią. Co prawda w pierwszym sezonie w III lidze zdobyły w obu rundach tyle samo punktów (po 37), ale już w II lidze jesienią ugrały 25 "oczek", a wiosną 32. Natomiast w trzecim sezonie już w ekstraklasie jesienią zdobyły 18 punktów, a wiosną o 4 więcej.

Maciej Kmita, Ostróda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski