Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat filmu nie zna litości

Urszula Wolak, Łukasz Gazur
W Alverni produkowano nie tylko zagraniczne, ale i polskie filmy
W Alverni produkowano nie tylko zagraniczne, ale i polskie filmy FOT. WOJCIECH MATUSIK
Kontrowersje. Stanisław Tyczyński, prezes Alvernia Studios uważa, że to m.in. polityka dofinansowań Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej doprowadziła do kryzysu w najnowocześniejszej wytwórni w Europie. Ale eksperci twierdzą, że to tylko jeden z problemów.

Stanisław Tyczyński wygasza działalność Alvernia Studios – ta informacja zelektryzowała branżę filmową. Właściciel jednej z największych i najnowocześniejszych w Europie wytwórni filmowych twierdzi, że obok braku odpowiednich regulacji związanych z systemem ulg podatkowych (tzw. Tax Incentives, Tax Back) powodem problemów jego firmy jest też nieprzychylność Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Zwraca uwagę, że PISF odrzucił siedem wniosków Alverni o dofinansowanie zagranicznych projektów.

– Wszystkie wymienione projekty (poza filmem „Disco polo”) to koprodukcje międzynarodowe z mniejszościowym udziałem polskim. Realizowana przez Alvernia Studios strategia zakładała inwestowanie w projekty czysto komercyjne, głównie zagraniczne, obliczone na sukces frekwencyjny i kasowy, które, niestety, nie przyniosły oczekiwanych zysków – broni decyzji PISF-u Rafał Jankowski, rzecznik prasowy instytutu.

CZYTAJ TAKŻE:

Spowiedź Stanisława Tyczyńskiego: Jeżeli kogoś zawiodłem, to siebie

Miałeś chamie złoty róg, czyli Rybczyński o Alvernia Studios

Z raportów z posiedzeń komisji przyznających dotacje wynika, że główną przeszkodą do dofinansowania był fakt, iż wytwórnia jest polskim podmiotem i nie należy – zdaniem PISF-u – wspierać jego rozwoju. Dlatego, że złożone projekty mają „potencjał osiągnięcia sukcesu głównie na rynku amerykańskim”.

Poza tym Instytut Sztuki Filmowej twierdzi, że jego misją jest „wspieranie polskiej kinematografii, w tym przede wszystkim kina autorskiego i debiutów reżyserskich”.

To dlatego zagraniczne, komercyjne projekty Tyczyńskiego nie mogły liczyć na wsparcie.

Przypomnijmy jednak, że kryteria „kina autorskiego” i „debiutów reżyserskich” w polskiej kinematografii nie zawsze okazują się przepustką do
otrzymania dotacji. Doskonale wiedzą o tym twórcy kasowych „Listów do M.” – przykładu kina komercyjnego, którego schemat scenariusza fabularnego nawiązuje do brytyjskich i amerykańskich komedii romantycznych. Co ważne, głównym producentem „Listów do M.” była prywatna stacja TVN.

Także w kontekście międzynarodowych koprodukcji PISF robi wyjątki i corocznie współfinansuje kilka projektów. Jak udało nam się ustalić, od trzech do pięciu.

– Jednak są to przede wszystkim prestiżowe projekty europejskie, pokazywane na najważniejszych festiwalach filmowych (w Cannes, Berlinie, Wenecji) – jak np. „Kongres” Ariego Folmana, „The Cut” Fatiha Akina czy polskich reżyserów (jak „Wenus w futrze” Romana Polańskiego) – wylicza Jankowski.

Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy pieniądze z PISF-u mogłyby uratować Alvernię? – Tu trzeba głębszych systemowych rozwiązań – mówi nam osoba z branży. – W tym wypadku pomysłodawcę poniosła fantazja. Bo potrzebnych pieniędzy nie ma w publicznych budżetach – dodaje.

W wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” także Zbigniew Rybczyński – światowej sławy reżyser – podkreśla, że ratunkiem dla wytwórni byłby raczej zastrzyk w wysokości 30 mln zł rocznie.

Przychodzi Alvernia do PISF-u, a instytut na to: „Niemożliwe”

Polski Instytut Sztuki Filmowej odrzucił siedem wniosków o dofinansowanie filmowych projektów Stanisława Tyczyńskiego. To jednak niejedyny problem szefa wytwórni,

Stanisław Tyczyński, szef wytwórni Alvernia Studios, która z końcem kwietnia ma wygasić znaczną część działalności, twierdzi, że jego firma ma problemy m.in. przez działania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Z niedowierzaniem przyjmuje komentarz PISF, że „współpraca ze studiem układała się wzorowo”. – Chyba że za taką uznać odrzucenie wszystkich siedmiu naszych wniosków – mówił w głośnym wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” Stanisław Tyczyński.

Rafał Jankowski, rzecznik PISF, odpiera zarzuty. Mówi, że zarówno „Ar­bi­trage” (historia szefa funduszu, który w wyniku nieudanej inwestycji traci 412 milionów dolarów), jak i „Vamps” (bohaterkami są dwie żyjące w Nowym Jorku wampirzyce szukające miłości) to filmy, które zostały ukończone przez Alvernię i wprowadzone do dystrybucji mimo braku dofinansowania z PISF.

– Jednak, najwyraźniej, nie odniosły spodziewanego sukcesu – komentuje Jankowski.

Dodaje, że projekty zgłoszone przez Alvernia Studios były oceniane przez niezależnych ekspertów (m.in. reżyserów i scenarzystów), którzy po zapoznaniu się ze scenariuszami uznali, iż w ramach ograniczonej puli środków nie mogą rekomendować dofinansowania projektów „o przeciętnych walorach artystycznych, realizowanych bez udziału lub z niewielkim udziałem polskich twórców”.

Co ciekawe, na ich wsparcie nie mogło także liczyć polskie „Disco polo” Macieja Bochniaka, które ściągnęło do kin prawie 850 tys. widzów (to rekord, jak na reżyserski debiut). Dzieło nie uzyskało jednak pozytywnej rekomendacji ekspertów.

PISF tłumaczy, że producent został poinformowany o możliwości ponownego złożenia wniosku po wprowadzeniu zalecanych przez ekspertów zmian w scenariuszu.

– Z doniesień medialnych wiemy, że scenariusz został mocno zmieniony, ale z nowym tekstem producent nigdy nie ubiegał się ponownie o dofinansowanie z PISF – komentuje Rafał Jankowski.

Przypomnijmy, że w Al­vernia Studios pracowali wybitni polscy twórcy, tacy m.in., jak: Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Jerzy Skolimowski, Janusz Zaorski, Wojciech Smarzowski i Marcin Krzy­ształowicz. Starając się maksymalizować swój potencjał, Alvernia Studios angażowała się także we współpracę z instytucjami publicznymi, wspierając i współorganizując najciekawsze wydarzenia kulturalne i branżowe w regionie; w tym Off Camerę i Festiwal Muzyki Filmowej.

Niestety, żadne z podejmowanych działań nie przyniosło pozytywnego skutku w postaci stworzenia z Alvernia Studios polskiego ośrodka współpracy dla międzynarodowych producentów filmowych.

Zdaniem Stanisława Ty­czyńskiego, problemem był, obok niedofinansowania projektów przez PISF, brak ulg podatkowych, co utrudnia ściągnięcie międzynarodowych produkcji. Jak podkreślają jednak ludzie znający branżę czy byli współpracownicy, problemem jest m.in. brak utrzymywania kontaktów, przedstawicielstwa w Los Angeles, a także „wybujała fantazja Tyczyń­skiego”.

– Nie trzeba mieć biura w Los Angeles, żeby utrzymywać kontakty. Jeździliśmy tam na spotkania, negocjowaliśmy – odpowiada Tyczyński.

Dodaje, że nie chodzi o fantazję, ale o fakt, że przez 5 lat działalności liczył m.in., że pojawią się wspomniane ulgi podatkowe.

Za dziesięć dni Alvernia Studios prawdopodobnie zamknie znaczną część swojej działalności.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski