Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat oburzony izraelskim atakiem

PS
Palestynka aresztowana przez izraelskich policjantów podczas wczorajszego protestu przed konsulatem tureckim we wschodniej Jerozolimie Fot. PAP/EPA
Palestynka aresztowana przez izraelskich policjantów podczas wczorajszego protestu przed konsulatem tureckim we wschodniej Jerozolimie Fot. PAP/EPA
KONFLIKT. Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła wczoraj działania Izraela, które doprowadziły do śmierci cywilów płynących z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W poniedziałkowej izraelskiej akcji wojskowej zginęło dziewięć osób. Głosy oburzenia napływają z całego świata.

Palestynka aresztowana przez izraelskich policjantów podczas wczorajszego protestu przed konsulatem tureckim we wschodniej Jerozolimie Fot. PAP/EPA

W oświadczeniu przyjętym po ponaddziesięciogodzinnych rozmowach za zamkniętymi drzwiami rada wezwała do "bezzwłocznego, bezstronnego, rzetelnego i przejrzystego" śledztwa w sprawie incydentu. Zaapelowała też o natychmiastowe zwolnienie statków oraz cywilów przetrzymywanych przez Izrael. Podobny apel wygłosił sekretarz generalny NATO. Izraelskie siły porządkowe zatrzymały w areszcie 480 uczestników konwoju, a 48 wydaliły do krajów pochodzenia.

Izraelską akcję zbrojną skrytykował prawie cały świat. Rządy Grecji, Egiptu, Szwecji, Hiszpanii i Danii wezwały ambasadorów izraelskich domagając się wyjaśnień. Hiszpania i Francja potępiły "nieproporcjonalne użycie siły", a Niemcy i USA wezwały do niezwłocznego zbadania okoliczności incydentu. Do protestów przeciwko atakowi na konwój doszło przed nowojorską siedzibą ONZ podczas obrad Rady Bezpieczeństwa. Demonstrowała też arabska ludność Izraela. Do szczególnie gwałtownych wystąpień doszło w Turcji. Tłum atakował izraelski konsulat w Stambule usiłując wedrzeć się do środka. Z ostrym potępieniem incydentu wystąpił w parlamencie turecki premier Recep Tayyip Erdogan. Według mediów większość z dziewięciu zabitych podczas ataku na konwój osób to Turcy, a wyprawa była inicjatywą tureckiej organizacji pozarządowej. Do antyizraelskich demonstracji doszło też w Grecji, Francji, Czechach i Szwecji.

W nocy z niedzieli na poniedziałek izraelscy komandosi wdarli się na pokład statków płynących z pomocą humanitarną do Strefy Gazy. Abordażu dokonano z łodzi i śmigłowców. Według oświadczeń przedstawicieli izraelskiej armii komandosi zostali następnie zaatakowani przez agresywny tłum uzbrojony w pręty, noże, siekiery i kije. Żołnierze otworzyli ogień, w wyniku którego zginęło dziewięć osób. Inaczej wydarzenia przedstawiają uczestnicy wyprawy. Według nich komandosi otworzyli ogień zaraz po wejściu na pokład i strzelali do bezbronnych śpiących ludzi. Początkowe doniesienia mówiły nawet o 19 zabitych, ostatecznie ustalono, że zginęło dziewięć osób, a dwadzieścia zostało rannych. Jednostki Flotylli Wolności (taką nazwę nosił konwój) zostały pod izraelską eskortą odprowadzone do portu w Aszdod i tam zatrzymane.

Wyprawa miała dostarczyć pomoc humanitarną do Strefy Gazy, którą Izrael blokuje od momentu, gdy w czerwcu 2007 r. władzę przejął tam radykalny Hamas. Tel Awiw zezwala jedynie na wwóz niektórych artykułów pierwszej potrzeby, a blokada sprawia, że Strefa pogrąża się w chaosie i ubóstwie.

Dlaczego Izrael zdecydował się na siłowe rozwiązanie sprawy konwoju? Zdaniem dr. Konrada Pędziwiatra, wykładowcy Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Tischnera w Krakowie, redaktora portalu Arabia.pl i koordynatora programu EAPPI wysyłającego wolontariuszy na Zachodni Brzeg Jordanu, odpowiedź leży w specyfice obecnego izraelskiego rządu. - To gabinet, który ma w składzie wielu "jastrzębi". A im radykalne rozwiązania są znacznie bliższe niż pokojowe rozmowy - mówi ekspert. Innego zdania jest kmdr por. prof. Krzysztof Kubiak, ekspert ds. konfliktów zbrojnych i terroryzmu, znawca operacji morskich: - Uważam, że sytuacja wymknęła się tam spod kontroli. W interesie Izraela w żaden sposób nie leżało doprowadzanie do sytuacji, w której pojawia się tak znaczna liczba ofiar. Może to świadczyć o tym, że akcja być może miała charakter improwizowany, w odpowiedzi na doraźne zapotrzebowanie polityczne. Według prof. Kubiaka władze Izraela, nawet kierowane przez Benjamina Netaniahu, muszą uwzględniać reakcje światowej opinii publicznej. Zapytany o długofalowe konsekwencje incydentu dr Pędziwiatr odpowiada, że sprawa ataku będzie miała ogromny wpływ na relacje izraelsko-tureckie, a w szerszej perspektywie sprawi, że międzynarodowa opinia publiczna jeszcze bardziej odwróci się od Izraela.
- Może się okazać, że izraelska machina propagandowa nie będzie w stanie wmówić światu, że konwój przewoził broń czy materiały wybuchowe. W ostatecznym rozrachunku może się okazać, że efekt propagandowy, dyplomatyczny i każdy inny będzie dla Izraela bardzo niekorzystny - mówi ekspert. Prof. Kubiak podkreśla jeszcze jeden aspekt tego wydarzenia: - Akcja miała miejsce ok. 120 km od wybrzeża, czyli na wodach międzynarodowych. Z formalnego punktu widzenia Izrael nie miał żadnego tytułu prawnego do prowadzenia tam działań wojskowych. Jak ujęła to kanclerz Merkel: Nikt nie kwestionuje prawa Izraela do samoobrony, ale w tym przypadku prawo to zostało ewidentnie wykorzystane w sposób nieproporcjonalny.

(PS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski