NOWY SĄCZ. W mieście działają obecnie trzy tzw. fun-shopy, gdzie za kilkanaście złotych można legalnie nabyć opakowanie dopalaczy
Rozkwit fun-shopów jest rezultatem nieścisłości w prawie. Niewszystkie substancje psychoaktywne są objęte kontrolą. Te, które pozostają poza listą zabronionych, mogą być legalnie dystrybuowane. A często te ogólnodostępne środki są zbliżone składem i działaniem do twardych narkotyków. Syntetyczne dopalacze mogą być pochodnymi takich substancji jak amfetamina. Dostępne są również dopalacze reklamowane jako "naturalne". Zawierają mieszanki ziołowe imitujące działanie marihuany i haszyszu, a także substancję o nazwie "fly agaric", czyli susz muchomora czerwonego lub plamistego, która - oprócz odurzenia - powoduje wysoką gorączkę, biegunki i bóle głowy. W wielu przypadkach stopień szkodliwości tych substancji nie jest jeszcze zbadany, co stwarza dodatkowe zagrożenie. Lista zakazanych substancji jest wciąż poszerzana o kolejne specyfiki (niedawno zakazany został bardzo popularny i zarazem niebezpieczny mefedron), ale ich miejsce zajmują nowe substancje nieobjęte kontrolą prawną. W sądeckich sklepach każdy może się zaopatrzyć w takie środki. Prawo nie stanowi granicy wiekowej dla kupujących dopalacze. To, czy niepełnoletni będzie mógł kupić środki odurzające, zależy od decyzji właściciela. W Nowym Sączu w niektórych fun-shopach dopalacze są dostępne dla każdego, niezależnie od wieku. Sprzedawcy w takich sklepach niechętnie odpowiadają na pytania o ich moralne odczucia na temat sprzedaży.
- Każdy, kto tu przychodzi, jest świadomy tego, co kupuje. Dopóki to jest legalne, nie będę miała żadnych obiekcji - mówi ekspedientka w jednym z sądeckich fun-shopów.
Dopalacze są coraz popularniejsze wśród młodzieży. Panuje bowiem błędne przekonanie, że są one bezpiecznym substytutem narkotyków. Tymczasem uzależniają równie silnie i równie szybko. Dlatego też coraz więcej osób z powodu dopalaczy trafia do ośrodków leczenia uzależnień. - Obserwujemy wzrost zainteresowania młodych ludzi dopalaczami. Źródeł powodów takich ryzykownych zachowań jest bardzo dużo, między innymi legalizacja, a co za tym idzie- łatwość dostępu do dopalaczy - informuje Maciej Weber z sądeckiego MONAR-u. - Nasi klienci trafiają do nas za pośrednictwem rodziców, którzy zauważyli, że coś niepokojącego dzieje się z ich pociechami bądź znaleźli jakiś narkotyk. Bywają też przysyłani przez kuratorów sądowych czy pedagogów szkolnych. Zgłaszają się też sami, bo zauważają, że pojawił się problem z odstawieniem narkotyków.
Zagadnienie dopalaczy jest mało znane, a przez to bagatelizowane. Dlatego bardzo ważna jest wiedza na ten temat. Nie tylko wśród potencjalnych użytkowników, ale także rodziców.
- Powszechna dostępność dopalaczy zwolniła ludzi z myślenia, bo uważają, że przecież to, co legalne, nie może być szkodliwe. Dlatego tak ważne jest mówienie jasno, że dopalacze to także narkotyki - wyjaśnia Anna Stokłosa, która w MONARZE pracuje z rodzicami uzależnionych. - Rodzice, którzy zauważyli niepokojące objawy u dzieci, często bagatelizują problem lub nie wiedzą, co z nim zrobić. Dlatego zachęcam do odwiedzania naszej poradni, gdzie opiekun może przyjść, porozmawiać, rozwiać wątpliwości. Gwarantujemy pomoc i anonimowość.
Legalność dopalaczy sprawia, że policja ma związane ręce, jeżeli chodzi o próby powstrzymania zjawiska. Nie ma żadnych narzędzi prawnych pozwalających na kontrolę fun-shopów. Konsekwencje nie grożą również osobie przyłapanej przez stróżów prawa na posiadaniu dopalaczy.
- Policja nie ma prawnych możliwości kontroli podmiotów gospodarczych zajmujących się dystrybucją dopalaczy, bo substancje wchodzące w skład tych środków dostępnych na rynku nie są zabronione w myśl Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - wyjaśnia rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu st. sierż. Elżbieta Gargas-Michalik. - Z tego samego powodu posiadanie dopalaczy również nie podlega żadnym sankcjom.
Także karanie kierowców prowadzących pojazd pod wpływem dopalaczy jest w świetle obecnego prawa niemożliwe.
- Przy obecnie obowiązujących przepisach policjanci nie mają nawet możliwości sprawdzić, czy kierowca znajduje się pod wpływem dopalacza. Każda czynność służbowa policjanta wobec kontrolowanego kierującego musi być podparta odpowiednim przepisem - informuje rzecznik. - Gdy niedyspozycja wynika z powodu użycia dopalacza, to policjant może pobrać kierującemu krew do badań, gdyż jego zachowanie może być tożsame z zachowaniem osoby znajdującej się pod wpływem środków działających podobnie do alkoholu. Wynik badania krwi w przypadku dopalaczy wskaże, że nie znajdował się on pod wpływem środków odurzających wyszczególnionych jako nielegalne, co za tym idzie - nie można zastosować przepisów kodeksu wykroczeń, jak i kodeksu karnego.
Kamil Pietrzak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?