Harcerze ze światłem po przyjeździe ze Słowacji Fot. Ewa Tyrpa
TRADYCJA. Będzie płonąć w kościołach, urzędach i wielu domach. Trafi też do osób starszych, chorych i samotnych.
- Mamy harmonogram dostarczania światła w różne miejsca, m.in. do osób starszych i chorych. Przekażemy je też władzom Skawiny podczas plenerowej wigilii 19 grudnia - zapowiada hm. Kazimierz Dymanus, komendant "Czerwonego Maku".
Po światło harcerze pojechali do Nowego Smokowca na Słowacji. Odebrali je podczas mszy w ewangelickim kościele p.w. św.św. Piotra i Pawła. Tam przekazali im je słowaccy skauci. Ogień odpaliły dziewięcioletnie zuchy - Katarzyna Galacińska i Jagoda Mincberger razem z druhem przybocznym Krzysztofem Brandysem. Obie dziewczynki, jak zapewniły "Dziennik Polski", nie miały tremy, chociaż wszystkie oczy w kościele były na nie skierowane.
Do Nowego Smokowca pojechało 48 harcerzy i zuchów. - Musieli wcześnie wstać, bo wyjeżdżaliśmy o godz. 5.30, ale przez całą podróż sprawowali się bardzo dobrze. Nie narzekali i nawet najmłodsi, wśród których byli uczniowie pierwszych klas, byli bardzo wytrzymali - chwali zuchów i harcerzy komendant Dymanus.
Ze światełkiem do Skawiny wrócili po godz. 19. Wczoraj trafiło ono do kościoła w Krzęcinie, gdzie proboszczem jest ks. Zdzisław Budek, opiekun harcerzy. W tej miejscowości w Szkole Podstawowej działa drużyna "Czerwonego Maku". W wyjeździe wzięli udział przedstawiciele wielu drużyn tego związku, m.in. z Woli Radziszowskiej oraz Gaja (gm. Mogilany), gdzie druzyna powstała we wrześniu, a obecnie działa próbnie. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że się utrzyma, bo harcerze chętnie chodzą na zbiórki i podoba im się działalność w związku. - Byliśmy np. na zlocie w Woli Radziszowskiej, a wyjazd na Słowację też stanowił dużą atrakcję - powiedziała nam drużynowa Beata Kęska. Pięcioro harcerzy z powstałej drużyny już teraz deklaruje chęć wyjazdu po światło w przyszłym roku.
Wszyscy dobrze wspominają podróż do Nowego Smokowca. - Atmosfera była bardzo sympatyczna. Śpiewaliśmy piosenki, kolędy i pastorałki - mówią zadowoleni harcerze. Potwierdza to Andrzej Rogala, senior skawińskiego harcerstwa. Po światełko wybrał się z harcerzami po raz pierwszy. Mimo wielu godzin w podróży, wcale nie żałuje wyprawy na Słowację. - Z racji wieku, miałem sporo zdarzeń w swoim życiu, ale właśnie ceremonia przekazywania światła i podniosła, uroczysta msza, była dla mnie dużym przeżyciem - powiedział nam Andrzej Rogala, który chętnie wybierze się z harcerzami za rok. - Przebywanie z nimi, rozmowy, wspólne śpiewanie, sprawiło mi ogromną przyjemność - stwierdził druh Rogala.
Wszyscy harcerze dobrze znają historię Betlejemskiego Światła Pokoju. Zaczęła się w 1986 r. w Linz, w Austrii w czasie charytatywnej akcji "Światło w ciemności", zorganizowanej przed świętami Bożego Narodzenia z myślą o ludziach ubogich i niepełnosprawnych. Rok później patronat nad nią objęli austriaccy skauci. Roznosili oni ogień z Betlejem w różne miejsca, m.in. do: szpitali, sierocińców, urzędów, jako symbol pokoju, braterstwa, nadziei i miłości. Potem akcję rozszerzyli na inne kraje.
Druhowie w skawińskiej harcówce (ul. Słoneczna 6) będą pełnić wartę przy światełku codziennie w godz. 16-18, a w Wigilię w godz. 13-16.
Ewa Tyrpa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?