Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świecki rytuał

Redakcja
Przeszło rok temu, 9 grudnia 2007 roku odbył się pierwszy w Polsce ślub humanistyczny, zawarty przez Monikę Szmidt i Miłosza Kuligowskiego. Ceremonia ta miała miejsce w Warszawie, w sali odczytowej dawnego Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Poprowadzili ją Krzysztof Tanewski z Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz Jane Bechtel, reprezentująca Szkockie Towarzystwo Humanistyczne.

W mowach, jakie wygłosili celebranci, padły kwestie życia w zgodzie z humanistycznymi wartościami, relacji w małżeństwie i rodzinie, równouprawnienia obojga partnerów w związku. Głos zabrali także przyjaciele młodej pary, którzy odczytali uprzednio wybrane przez Miłosza i Monikę fragmenty prozy Kurta Vonneguta i Edwarda Stachury, nawiązujące  do ich własnych przekonań. Młodzi wygłosili samodzielnie ułożoną przysięgę, wymienili się obrączkami i podpisali symboliczny akt ślubu.
Ślubna alternatywa
Śluby humanistyczne praktykowane są w kilku krajach Europy Zachodniej oraz USA. W Norwegii, Szkocji i Stanach Zjednoczonych są uznawane przez tamtejsze prawo cywilne, na podobnych zasadach, jak w naszym kraju ślub konkordatowy. Ich organizacją zajmują się miejscowe stowarzyszenia humanistyczne.
O przebiegu każdej tego typu uroczystości decydują sami państwo młodzi. Stałe elementy to w zasadzie tylko obecność udzielającego ślubu celebranta (lub celebrantów) oraz wypowiadanie przysięgi, ułożonej przez parę. Gesty, słowa, przestrzeń czy oprawa muzyczna są za każdym razem inne – używając określenia prezesa PSR, Mariusza Agnosiewicza, „nie ma dwóch takichsamych ślubów humanistycznych, bo każdy z nich jest małym dziełem sztuki”. I tak – jeden ze ślubów miał miejsce w kinie i połączony był z odegraniem przez młodych sceny z wyświetlonego wcześniej filmu, inny w skansenie, jeszcze inny był poprzedzony wycieczką rowerową po Warszawie (państwo młodzi chcieli w ten sposób nawiązać do okoliczności, w jakich się poznali).
Jaka idea przyświeca organizowaniu takich rytuałów i dla kogo są one przeznaczone? Jak podkreślają ich propagatorzy w Polsce, nie są one „ateistyczną” wariacją na temat ślubu kościelnego czy też jego parodią. Mają być pewną alternatywą dla ludzi, którzy chcą uroczystego potwierdzenia swego związku wobec świadków, nie odczuwają jednak potrzeby ani pragnienia, by uczynić to w ramach zakreślanych przez Kościół czy inną organizację wyznaniową, zaś ślub cywilny – jako „suchy” akt prawny, schematyczny, pozbawiony wartości estetycznej, niepodkreślający należycie aspektu emocjonalnego zawarcia małżeństwa – może im nie wystarczać. Ślub humanistyczny ma być, wedle założeń, dla wszystkich, którzy utożsamiają się z wartościami humanistycznymi, takimi jak racjonalizm czy antropocentryzm; przede wszystkim dla tych, którzy nie identyfikują się z żadną religią, ale – jak jest to podkreślane na stronach PSR – także dla osób wierzących, które chcą żyć w zgodzie z ideami humanizmu. Idea ślubu humanistycznego łączy się też z ideą tolerancji i poszanowania wszystkich orientacji seksualnych – ceremonię można zorganizować również dla homoseksualistów. W sierpniu br. odbył się w Polsce pierwszy humanistyczny ślub dwóch kobiet.
Ceremonia zawieszona w próżni?
Do tej pory ślub humanistyczny w Polsce wzięło 6 par (obecnie są przygotowywane kolejne ceremonie). O pierwszej z nich rozpisywały się swego czasu media. Pojawiały się różne oceny wydarzenia (i samej idei), tak ze strony dziennikarzy, czytelników, jak i występujących jako „ekspertów od rytuałów” antropologów kultury i księży. Wśród głosów krytycznych powtarzały się opinie, że jest to wypaczenie idei małżeństwa (para młoda nie ślubowała dozgonnego trwania w związku), że trudno traktować poważnie ceremonię, która nie jest zawieszona w tradycji i kształtowana jest według „widzimisię” uczestniczących w niej osób. Stwierdzano również, że mamy tu do czynienia z niejednym paradoksem: oto ludzie deklarujący areligijność i racjonalizm, stwarzają sobie własne sacrum, a założenie autentyczności, wyjątkowości i nacechowania intymnością (osobiste wyznania zamiast szablonowej przysięgi) kłóci się z powiadamianiem o ceremonii mediów.
Z kolei zwolennicy idei ślubu humanistycznego zwracali uwagę, że w obrębie każdej z istniejących religii, też mamy do czynienia z obrzędami wymyślonymi przez ludzi, że w rytuale rozmyślnie tworzonym, uczestniczy się również bardziej świadomie, niż ma to miejsce w przypadku rytuałów zastanych, mechanicznie odtwarzanych przez członków danej społeczności. Wreszcie – że nie można odmówić człowiekowi prawa do uczynienia jego świętem ważnej dla niego chwili tylko dlatego, że owo święto nie odwołuje się do „świętości”, pojmowanej według kryteriów, obecnych w poszczególnych systemach religijnych. Głosom poparcia wobec idei ślubu humanistycznego towarzyszyła czasem krytyka ślubów kościelnych – jako ceremonii sztucznej, pompatycznej i pełnej pustych haseł, weryfikowanych, niekiedy boleśnie, przez późniejsze życie małżonków.
Obie strony w dyskusji, jaka wywiązała się po pierwszym ślubie humanistycznym, mają w pewnym zakresie rację. Oczywiście, wybór humanistycznego obrzędu zaślubin może być rezultatem chęci bycia „oryginalnym”, może wynikać ze swoistego snobizmu, może być jedynie rezultatem potencjalnej atrakcyjności samodzielnie wyreżyserowanej ceremonii. Krótko mówiąc – niekoniecznie musi być to przejaw uczuć i poglądów ludzi, którzy postanowili właśnie poprzez uczestnictwo w takim rytuale podkreślić łączącą ich więź, a także umiłowanie wartości, z jakimi wiąże się idea ślubu humanistycznego.
Trzeba jednak przyznać, że z podobną sytuacją można się zetknąć w przypadku sakramentu kościelnego. Ślub w kościele nie zawsze wynika z głębokiego pragnienia obojga zainteresowanych, by wobec Boga, w którego wierzą, ślubować sobie miłość i wierność. Może to równie dobrze być wynik presji środowiska czy najbliższej rodziny, która oczekuje, że młodzi połączą się „świętym węzłem małżeńskim”, że „nie będą żyć na kocią łapę”; o wyborze ślubu kościelnego może też zadecydować sama estetyczna strona obrzędu.
Zanim – nie mając podstaw – oskarżymy kogoś o „profanowanie tradycji” czy „mechaniczne powtarzanie pustych gestów” albo „ekshibicjonizm emocjonalny”, zastanówmy się. Krytykując tę czy inną formę rytuału ślubnego, warto pamiętać, że może to być przecież – przynajmniej w części przypadków – świadoma, szczera decyzja ludzi, którzy w taki a nie inny sposób, chcą potwierdzić własne przywiązanie do pewnego systemu wartości i zamanifestować to, co ich łączy.
Jakkolwiek więc rytuał – świecki czy religijny – nie wydawałby się nam irytujący, niezrozumiały czy śmieszny – nie możemy zanegować prawa drugiego człowieka do przeżywania istotnej dla niego chwili w taki sposób, w jaki on tego pragnie.
Małgorzata Czerni
(opublikowano 18.12.2008,

www.scenamysli.eu

)

Źródła:

http://www.racjonalista.pl

 

http://psr.racjonalista.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski