Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Święta wojna” nie zabiła przyjaźni między piłkarzami Cracovii i Wisły

Bartosz Karcz, Jacek Żukowski
Semir Stilić (z prawej) strzelił bramkę w jedynych derbach Krakowa, w jakich wziął udział. Wisła wygrała 3:1.
Semir Stilić (z prawej) strzelił bramkę w jedynych derbach Krakowa, w jakich wziął udział. Wisła wygrała 3:1. FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Piłka nożna. – Dobrzy ludzie – mówi Boubacar Dialiba o poznanej w Sarajewie rodzinie Semira Stilicia. Brazylijczyk Deleu z rozbawieniem wspomina, jak Michał Buchalik uczył go śląskiej gwary, a Łukasz Garguła wystawia laurkę Dawidowi Nowakowi: – To wzór do naśladowania.

W niedzielę staną po dwóch stronach barykady. Pewnie żaden z nich nie odstawi nogi, posypią się iskry przy niejednym starciu. Ale kiedyś grali do jednej bramki.

Cieszyli się ze zwycięstw, dzielili smutki, a przede wszystkim spędzali ze sobą mnóstwo czasu na treningach czy zgrupowaniach. Dzisiaj są piłkarzami Cracovii i Wisły, jednak o swoich rywalach, kolegach z byłych klubów czy reprezentacji mówią z szacunkiem i sympatią, wbijając mały klin w wojenną retorykę, płynącą z trybun stadionów po obu stronach Błoń.

Całkiem spora grupa piłkarzy Cracovii i Wisły zna się z innych klubów. Dawid Nowak grał w GKS-ie Bełchatów z Rafałem Boguskim i Łukaszem Gargułą. Semir Stilić i Boubacar Diabang Dialiba wspólnie występowali w Żeljeznicarze Sarajewo. Michał Buchalik i Deleu dzielili szatnię w Lechii Gdańsk, a Paweł Jaroszyński i Alan Uryga dzielą ją nadal, gdy spotykają się na zgrupowaniach reprezentacji Polski do lat 20.

Bełchatowskie sukcesy

W 2007 roku GKS Bełchatów osiągnął największy sukces w swojej historii, zostając wicemistrzem Polski. Duży wkład w to osiągnięcie mieli Rafał Boguski, Łukasz Garguła i Dawid Nowak. Dzisiaj pierwsza dwójka gra dla Wisły, a Nowak broni barw „Pasów”.

– W moich czasach Dawid stał się ważną postacią w beł­cha­towskiej drużynie – wspomina Garguła. – Tworzyli skuteczny duet napastników z Radkiem Matusiakiem. Dawid miał zawsze wielkie możliwości. Trochę tylko ma pecha, bo ciągle dopadają go kontuzje.

– Kiedy przychodziłem do Bełchatowa, byłem młodym zawodnikiem, a tam już była grupa bardziej doświadczonych piłkarzy, i w tej grupie Łukasz przewodził, bo był najlepszym zawodnikiem – komplementuje Gargułę Nowak.

– Często mieliśmy spotkania, np. na obiadach. Bełchatów nie jest dużym miastem, łatwo się spotkać. Łukasz to bardzo dobry kolega, sympatyczny. Nigdzie chyba nie miałem takiej atmosfery, jak ta, która była w Bełchatowie za czasów Łukasza. Potrafił zrobić dobry klimat. To bardzo fajny i skromny chłopak.

W podobnym tonie Garguła wypowiada się o Nowaku. – Dawida porównałbym do Rafała Boguskiego. Obaj są bardzo spokojni, ułożeni, grzeczni. Dawid jest bardzo świadomy tego, co chce osiągnąć. Dba o siebie. To jest wzór do naśladowania – mówi „Guła”.

Jak wyglądają ich relacje obecnie?

– Trochę nasze drogi się rozeszły – mówi Garguła. – Każdy ma swoje obowiązki, ale od czasu do czasu, jak tylko mamy możliwość, spotkamy się, pogadamy, wspominając choćby stare, bełchatowskie czasy.

– W Krakowie rozmawialiśmy kilka razy, o piłce, a przede wszystkim o zdrowiu, bo Łukasz też miał spore problemy z kolanem – dodaje Nowak.

Semir od razu zadzwonił

Przez trzy lata grali razem w Sarajewie Semir Stilić i Boubacar Diabang Dialiba. Obaj bardzo miło wspominają ten czas.

– Z Semirem jesteśmy przyjaciółmi – zapewnia Dialiba. – Na boisku rozumieliśmy się bez słów. W Sarajewie poznałem ojca Semira, który oglądał nasze treningi. W ogóle cała rodzina Stiliciów to dobrzy ludzie. Kiedy pojawiłem się w Krakowie, Semir od razu do mnie zadzwonił. Powiedział, że fajnie, że znów zagramy w tym samym mieście i że możemy się spotykać wieczorami, by coś zjeść w restauracji. To fajna rzecz, od razu się tu lepiej poczułem.

– Dialiba to przede wszystkim bardzo dobry piłkarz – mówi z kolei Stilić. – W Żelje­znicarze strzelał dużo bramek. Prywatnie to bardzo pozytywna i sympatyczna postać. Ma umiejętność szybkiej aklimatyzacji w grupie. W Sarajewie bardzo szybko nauczył się języka, dzięki czemu łatwiej było mu funkcjonować w zespole.

Kaj ty idziesz?

Michał Buchalik przez dwa lata bronił dostępu do bramki Lechii Gdańsk. Pomagał mu w tym obecny piłkarz Cracovii, Brazy­lijczyk Deleu. Obaj również wypowiadają się o sobie bardzo ciepło.

– Michał to bardzo wesoły, kontaktowy chłopak – mówi Deleu. – Często razem żartowaliśmy. Poznałem jego żonę, również bardzo sympatyczną osobę. W Gdańsku często spędzaliśmy czas razem. Robiłem sobie z niego żarty, bo on jest Ślązakiem i mówi ze specyficznym akcentem, zapamiętałem np. jak mówił „Kaj ty idziesz?”. Uczył mnie gwary, a ja miałem z tego ubaw. Pamiętam też, że podczas zgrupowań, choć nie mieszkaliśmy w jednym pokoju, to przebywaliśmy często ze sobą, bo graliśmy na PlayStation w grę FIFA, ale niestety, ciągle mnie ogrywał.

– Aż tak źle nie było – śmieje się bramkarz Wisły. – Raz wygrywał jeden, innym razem drugi. A co do Deleu, to on ma superosobowość. Był bardzo ważną postacią w szatni Lechii. Taką, która w znacznym stopniu odpowiadała za atmosferę w drużynie. Zdziwiłem się zresztą, że odszedł z Lechii, bo pamiętam, że ten klub to było coś bardzo ważnego dla niego. Pozytywne było to, że Deleu starał się jak najlepiej nauczyć języka polskiego. Niektórzy obcokrajowcy nie chcą tego robić, a on miał do tego bardzo profesjonale podejście. Myślę, że bardzo pomogło mu to funkcjonować w grupie.

Połączyła ich kadra

Najmłodsi w tym gronie są Paweł Jaroszyński i Alan Uryga, którzy jako jedyni mogą powiedzieć o sobie, że ciągle razem grają. Obaj bowiem są powoływaniu do kadry U-20. I obaj mają o sobie bardzo dobre zdanie.

– Poznaliśmy się z Alanem podczas zgrupowania reprezentacji – mówi Jaroszyński. – Mieliśmy dużo wolnego czasu, w kilka dni więc trochę porozmawialiśmy. Oczywiście, nie tylko na temat piłki nożnej. Alan to bardzo fajny kolega, znaleźliśmy szybko wspólne tematy do rozmów.

– Nawet nie przypuszczałem, że „Jaro” to tak sympatyczna osoba – dodaje Uryga. – Spędzaliśmy na zgrupowaniu dużo czasu ze sobą, a teraz też utrzymujemy kontakt. Nie będzie jednak mowy o docinkach czy złośliwych SMS-ach przed derbami. Trzeba skoncentrować się na poważnej grze, a na żarty pora może przyjść po ostatnim gwizdku.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski