Właściciele mieszkań na Bema nie chcą płacić za błędy urzędników
Burza wybuchła, gdy do 21 lokatorów budynku na ul. Bema 21-27, którzy w październiku zostali właścicielami zajmowanych mieszkań, dotarły pisma z krakowskiej kancelarii adwokackiej "Kubas Kos" z wezwaniem dopłaty 10-procentowej różnicy między wysokością ulgi z jakiej skorzystali, a tej, jaka zdaniem oświęcimskiego magistratu powinna być faktycznie uwzględniona.
Zgodnie z uchwałą Rady Miasta w Oświęcimiu, skorzystali oni z 95-procentowej bonifikaty przy wykupie zajmowanych mieszkań, a taka możliwość istniała, pod warunkiem, że wszyscy lokatorzy zdecydują się na wykup. Udało się to, chociaż nie bez problemów, bo dla wielu z nich, nawet 5 proc. wartości mieszkania, którą musieli uiścić, to ogromne wyrzeczenie, oznaczające wyzbycie się oszczędności życia.
Okazało się jednak, że w budynku znajdują się dwa sklepy, co podnosi jego wartość i wówczas nie wchodzi w grę tak duża ulga. To właśnie uszło uwadze urzędników. Okazało się, że urząd nie zamierza jednak zrezygnować z uzyskania planowanych wpływów z tego tytułu i za pośrednictwem prawników zażądał dopłaty do wymaganych w takiej sytuacji 15 proc.
- Dlaczego mamy płacić za błędy urzędników, tym bardziej, że to oni mówili nam co mamy zrobić i jakie warunki należy spełnić - _twierdzą mieszkańcy Bema.
W październiku podpisali akty notarialne, ich własność została wpisana do ksiąg wieczystych i mogli poczuć się właścicielami. Tym bardziej byli zaskoczeni, gdy dotarły do nich wezwania z kancelarii "Kubas Kos". Wprawdzie w pismach zaznaczono, że był to błąd urzędnika, którzy źle zinterpretował uchwałę Rady Miasta, ale nie zmienia to faktu, że każdy z mieszkańców musi dopłacić różnicę.
Prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek twierdzi tymczasem, że odpowiada w mieście za przestrzeganie prawa. To w tej sytuacji zostało złamane, bo umowa z mieszkańcami zawarta została z wadą prawną, dlatego zlecił sprawę kancelarii adwokackiej z Krakowa, która widocznie uznała ją za słuszną, skoro się podjęła. Według prezydenta, jeśli mieszkańcy czują się oszukani, to powinni skierować sprawę do sądu.
Z informacji uzyskanych w urzędzie wynika, że osoby, które popełniły błąd przy sprzedaży mieszkań zostały ukarane. Dwie osoby otrzymały naganę, jedna upomnienie z wpisaniem do akt osobowych. Dodatkowo utraciły prawo do nagrody rocznej.
Przy okazji wyszło na jaw, że przed podobnym problemem stanęli właściciele dwóch mieszkań na ul. Wróblewskiego. Pojawiły się także pytania, dlaczego prezydent zdecydował się skorzystać z usług obcej kancelarii, skoro w urzędzie jest zatrudnionych 3 prawników. - _Prowadzenie tej sprawy zostało zlecone niezależnej kancelarii adwokackiej, aby nie było posądzeń o stronniczość, a jednocześnie, by prawnicy obiektywnie podeszli do sprawy - twierdzą w urzędzie, dodając, że koszt obsługi tej sprawy nie powinien przekroczyć 5 tys. zł.
- Mieszkańców nie stać na pewno, aby dopłacić po 3-4 tys. zł. Jesteśmy po to, aby dowiedzieć się, jakie są w tej sytuacji drogi wyjścia. W spotkaniu mają wziąć udział przedstawiciele mieszkańców z Bema. Zobaczymy jakie strony przedstawią argumenty, mam nadzieję, że odbędzie się to w rzeczowej atmosferze. Stąd nie zaprosiliśmy mediów, nie wykluczamy jednak, że będziemy naciskać bardziej na miasto, jeśli okaże się, że mieliby ucierpieć na tym mieszkańcy - dodaje Roman Uchyła.
(BK)
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?