Świętowali „setkę” ze słynnym śpiewakiem

Oddolnych inicjatyw, które skupiałyby melomanów zainteresowanych muzyką klasyczną, jest w Polsce niewiele. Tym bardziej cieszy, że od 10 lat w Krakowie prężnie działa Stowarzyszenie Miłośników Opery Krakowskiej „Aria”. Organizuje ono nie tylko wyjścia na spektakle i wyjazdy do domów operowych Europy i USA, ale także, co istotne, pracuje na rzecz popularyzacji tego gatunku pod Wawelem.

Jednym z takich działań - obok wydawania kwartalnika - jest cykliczny program „Spotkanie z Artystą”, odbywający się raz w miesiącu w Operze Krakowskiej.

Do udziału w nim zapraszani są soliści, dyrygenci, reżyserzy i choreografowie, którzy opowiadają o swojej karierze, przybliżając publiczności świat opery. W niedzielę na Dużej Scenie Opery Krakowskiej odbyło się już setne takie spotkanie. Bohaterem popołudnia był światowej sławy 39-letni polski baryton Artur Ruciński, który mimo napiętego harmonogramu zgodził się przyjąć zaproszenie do Krakowa.

Jak przyznał, to właśnie od występu w krakowskim teatrze w „Łucji z Lammermooru” Gaetana Donizettiego zaczął wykonywać słynną partię lorda Ashtona na całym świecie. Swoje barwne opowieści przeplatał ariami m.in. „Bella siccome un’angelo” z „Don Pasquale” Donizettiego i „Wy mnie pisali” z „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego. W duetach barytonowi towarzyszyli jego goście: sopranistka Ewa Biegas i bas Volodymyr Pankiv, którzy wykonali z nim m.in. „La ci darem la mano” z „Don Giovanniego” Mozarta oraz finałową scenę z „Eugeniusza Oniegina”. Na fortepianie akompaniował im Grzegorz Biegas.

Artur Ruciński dał się poznać publiczności jako artysta niezwykle skromny i podchodzący z dystansem do swojej kariery. A oklaskujące go tłumy były żywym dowodem na to, że miłośników opery w Krakowie nie brakuje.

Setne „Spotkanie z Artystą” miało jeszcze jeden miły akcent: za promowanie kultury prezes stowarzyszenia Elżbietę Gładysz odznaczono m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi.