Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty wspomożyciel

Redakcja
Kult świętego Rocha łączył się w Krakowie z licznymi zarazami, które co pewien czas nawiedzały stolicę Królestwa Rzecz będzie o św. Rochu, patronie szczególnym, bo w jego nadprzyrodzonym przydziale leżała walka z zarazami oraz opieka nad zwierzętami, bydłem domowym oraz psami. Pobożność ludowa zaliczała go do tak zwanych czternastu wspomożycieli. Wedle bowiem tradycji, była grupa czternastu (lub piętnastu w zależności od lokalnych uwarunkowań) świętych, którzy mieli wyjątkowy patronat i skuteczność w udzielaniu - w zależności od potrzeb - pomocy. Żywot św. Rocha przypada na czasy późnego średniowiecza. Wobec braku dokładnych danych niemożliwe jest ustalenie dokładnych dat z życia świętego. Przyjmuje się, że działał w XIV stuleciu. Przyszedł na świat w Montpellier w zamożnej rodzinie. Po utracie rodziców zgodnie z nakazem ewangelicznym: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie - udał się pieszo do Rzymu. Po drodze do Wiecznego Miasta w miasteczku Acquapendente zastała go dżuma. Wtedy z niespotykanym heroizmem ratował chorych i umierających, co zjednało mu sławę świętego. Odwiedził Rzym, gdzie także opiekował się chorymi i ubogimi. W drodze powrotnej do Francji w miasteczku Angera wtrącono go do więzienia, poddano torturom. Wycieńczony mękami, w lochu dokonał żywota. Legenda głosi, że po śmierci św. Rocha znaleziono przy nim kartkę z napisem: Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako pośrednika i patrona, będą uleczeni. Wedle innych hagiografów, napis ten miał ujawnić Bóg na ścianie więzienia. W każdym razie już w pierwszej połowie XV stulecia pojawiają się pierwsze ślady kultu św. Rocha. W roku 1485 rzekome relikwie świętego złożono w Wenecji, a szlaki handlowe kupców weneckich znaczyły kult naszego wspomożyciela, do czego też walnie przyczynili się franciszkanie. Ludowa pobożność dodała swoje. W tym piękną opowieść, jak to myśliwski pies wielmoży podkrada chleb z pańskiego stołu, przynosząc go zarażonemu Rochowi. Wylizuje mu też ranę. Zainteresowany nagłymi zniknięciami psa właściciel poszedł raz jego tropem, po czym sam począł żywić Rocha aż do wyleczenia świętego. To właśnie ta fabuła stworzyła niezwykle rozpowszechniony wizerunek, przedstawiający Rocha z pielgrzymim kosturem, wskazującego guz na nodze. Obok dodawano psa, który okazał mu niemal człowiecze miłosierdzie. Roch stał się bliski tym wszystkim, którym zagrażała choroba. Pisano:

Michał Rożek

Michał Rożek

Kult świętego Rocha łączył się w Krakowie z licznymi zarazami, które co pewien czas nawiedzały stolicę Królestwa

Rzecz będzie o św. Rochu, patronie szczególnym, bo w jego nadprzyrodzonym przydziale leżała walka z zarazami oraz opieka nad zwierzętami, bydłem domowym oraz psami. Pobożność ludowa zaliczała go do tak zwanych czternastu wspomożycieli. Wedle bowiem tradycji, była grupa czternastu (lub piętnastu w zależności od lokalnych uwarunkowań) świętych, którzy mieli wyjątkowy patronat i skuteczność w udzielaniu - w zależności od potrzeb - pomocy. Żywot św. Rocha przypada na czasy późnego średniowiecza. Wobec braku dokładnych danych niemożliwe jest ustalenie dokładnych dat z życia świętego. Przyjmuje się, że działał w XIV stuleciu. Przyszedł na świat w Montpellier w zamożnej rodzinie. Po utracie rodziców zgodnie z nakazem ewangelicznym: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie - udał się pieszo do Rzymu. Po drodze do Wiecznego Miasta w miasteczku Acquapendente zastała go dżuma. Wtedy z niespotykanym heroizmem ratował chorych i umierających, co zjednało mu sławę świętego. Odwiedził Rzym, gdzie także opiekował się chorymi i ubogimi. W drodze powrotnej do Francji w miasteczku Angera wtrącono go do więzienia, poddano torturom. Wycieńczony mękami, w lochu dokonał żywota. Legenda głosi, że po śmierci św. Rocha znaleziono przy nim kartkę z napisem: Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako pośrednika i patrona, będą uleczeni. Wedle innych hagiografów, napis ten miał ujawnić Bóg na ścianie więzienia. W każdym razie już w pierwszej połowie XV stulecia pojawiają się pierwsze ślady kultu św. Rocha. W roku 1485 rzekome relikwie świętego złożono w Wenecji, a szlaki handlowe kupców weneckich znaczyły kult naszego wspomożyciela, do czego też walnie przyczynili się franciszkanie. Ludowa pobożność dodała swoje. W tym piękną opowieść, jak to myśliwski pies wielmoży podkrada chleb z pańskiego stołu, przynosząc go zarażonemu Rochowi. Wylizuje mu też ranę. Zainteresowany nagłymi zniknięciami psa właściciel poszedł raz jego tropem, po czym sam począł żywić Rocha aż do wyleczenia świętego. To właśnie ta fabuła stworzyła niezwykle rozpowszechniony wizerunek, przedstawiający Rocha z pielgrzymim kosturem, wskazującego guz na nodze. Obok dodawano psa, który okazał mu niemal człowiecze miłosierdzie. Roch stał się bliski tym wszystkim, którym zagrażała choroba. Pisano:
   Nie wzdryga się najszkodliwszych
   Chorób i najobrzydliwszych.
   Po miastach zapowietrzonym
   Służy od wszech opuszczonym.
W Polsce św. Roch był czczony już w XV wieku i zapewne już w tym czasie jego kult dotarł do Krakowa, gdzie obok św. Sebastiana stał się patronem od zarazy. To właśnie pobożność ludowa ożywiła po epidemii dżumy (XIV w.) kult św. Sebastiana. Wierzono głęboko, iż ten święty, który poniósł śmierć męczeńską od strzał łuczników, może orędować przed Bogiem, aby Ten odwrócił od ludzi strzały zarazy. Otóż w Krakowie, w drukarni Jana Hallera ukazało się dziełko "Orationes ad Salvatorem..." (Modlitwy do Zbawiciela), gdzie na drzeworycie wyobrażającym Ukrzyżowanego umieszczono także świętych Sebastiana i Rocha. W liturgii kościelnej pojawiły się modlitwy ku czci św. Rocha. A jego kult w Krakowie wiązał się bezpośrednio z licznymi zarazami, które co pewien czas nawiedzały stolicę Królestwa Polskiego. Z tej racji w owym czasie profesorowie Almae Matris pisali porady, jak należy zachować się w czasie morowego powietrza, czego przykładem rady lekarza Jana z Dobrej, profesora Krakowskiej Wszechnicy. Jedynym środkiem w leczeniu dżumy dymienicznej było puszczanie krwi z żyły zlokalizowanej w pobliżu guza, nadto podawanie choremu driakwi. I wreszcie modlitwa o wsparcie nadprzyrodzone za wstawiennictwem św. Rocha.
   W Krakowie świętemu Rochowi dedykowano aż dwie kaplice. W narożu ulic św. Marka i Szpitalnej znajduje się Dom pod Krzyżem. Ten zabytkowy budynek, ozdobiony wytwornym łamanym dachem, pochodzi z 2 połowy XV stulecia i był kiedyś szpitalem przeznaczonym dla scholarów. Wewnątrz mieściła się kaplica pod wezwaniem św. Rocha. Po raz pierwszy wezwanie to wymienione jest w roku 1532. W związku z istnieniem kaplicy szpital utrzymywał od końca XV wieku własnego kapelana. Wedle kościelnych akt wizytacyjnych, w ołtarzu głównym kaplicy był obraz wyobrażający św. Rocha - sukienka snycerską robotą posrebrzana, kapelusz miedziany czy blaszany pobielany. Pas i laska srebrne na s. Rochu. _Tyle lakoniczny opis ołtarza w roku 1748. Najstarsze przewodniki po Krakowie informowały, że w tym miejscu znajduje się _kościół świętego Rocha. Przy tym kościele jest szpital dla chorych studentów, w którym jest łóżek 12 dostatnie według potrzeby ochędożone. _Z dawną kaplicą św. Rocha wiąże się zachowany w skarbcu kościoła Mariackiego srebrny kielich z popiersiami Chrystusa, Najświętszej Panny Marii i św. Rocha zdobiącymi czarę, oraz świętymi Jerzym, Mikołajem i Stanisławem na stopie kielicha. Sprawili go w roku 1676 Mikołaj Królik i Jerzy Auszwicer, prowizorowie Szpitala św. Rocha. W XVIII stuleciu rajcy krakowscy przekazali budynek szpitalny parafii mariackiej, która urządziła tutaj szpital - raczej przytułek - dla ubogich. Z czasem naczynia liturgiczne przeniesiono do kościoła Mariackiego, a jedynie ukryta w niszy - od ul. Szpitalnej - rzeźba św. Rocha przypominała o dawnym szpitalu i kaplicy pod wezwaniem tego świętego - patrona trędowatych i chorych.
W naszym mieście św. Rochowi dedykowano w XVIII stuleciu jeszcze jedną świątynię. Otóż przy obecnej ulicy św. Sebastiana znajdował się kiedyś szpital dla chorych wenerycznie, postawiony w roku 1528 i wtedy poświęcony wraz z kaplicą
św. Fabianowi i św. Sebastianowi. Opiekowali się nim rajcy krakowscy. W Krakowie bardziej był znany pod wezwaniem św. Sebastiana. Dopiero w aktach wizytacyjnych biskupa Kazimierza Łubieńskiego (1711 r.) występuje on pod nowym zupełnie wezwaniem św.św. Sebastiana i Rocha. Przypuszczalnie nowe wezwanie św. Rocha otrzymał w związku z grasującą na początku XVIII stulecia straszliwą zarazą, dziesiątkującą krakowian. Wtedy to - podczas morowego powietrza - przyzywano na pomoc św. Rocha:
   _Coś wyświadczył Wenecyi,

   Gdzie spoczywasz, co nacyi
   Każdej prawie w chrześcijaństwie,
   W tutecznym też wyświadczasz państwie.
   
   Niech i Kraków cudownego
   Skutku wzywania Twojego
   Teraz szczęśliwie doznawa,
   By słynęła Twoja sława.
   Modlono się też do św. Rocha tymi słowy:
   Rochu, który masz moc z Boskiego daru
   Lud z morowego wybawić pożaru
   Rozpędź te chmury, uzdrów zarażone...
   W "Kleynotach Stołecznego miasta Krakowa" (edycji z roku 1745) o naszym kościele czytamy: Na stawie jest wyspa, na której jest zbudowany ten kościół, między rzekami Wisłą a Rudawą (staw ten jest na tych glinkach, gdzie glinę na cegłę brano, gdy kościół w rynku Najświętszej Panny murowano); przy tym jest szpital z izbami dla zarażonych złą chorobą. Ma ten kościół swego proboszcza. _Osiemnastowieczne opisy notują liczbę ołtarzy, jak również wyobrażenia świętych w nich umieszczone. Nie brakło - rzecz jasna - wizerunku św. Rocha, św. Sebastiana, nadto św. Rozalii, także szczególnej orędowniczki w okresie zaraz. W roku 1624 odkryto jej relikwie, a niebawem papież Urban VIII zatwierdził patronat antymorowy Rozalii dla wszystkich wiernych Kościoła. W Krakowie śpiewano hymn ku jej czci: "Witaj, Różo, bez ostrości, pomoc w morowej przykrości". Kościół pod wezwaniem św.św. Sebastiana i Rocha został powalony przez gwałtowny huragan w roku 1793. Wreszcie w roku 1821 przeniesiono stąd chorych wenerycznie do Szpitala św. Ducha, a kościół uległ likwidacji wraz ze szpitalem.
Zatem w staropolskim Krakowie były dwa miejsca poświęcone tak mocno kultowi św. Rocha, patrona od wszelkich chorób tak ludzkich, jak i zwierzęcych, ba, szczególnemu opiekunowi zwierząt domowych. W tradycji ludowej polskiej, szczególnie na Kurpiach, św. Roch czczony jest jako patron zwierząt, opiekun bydła, wielki przyjaciel psów. Ten święty darzony był kiedyś kultem w Polsce środkowej i północno-wschodniej. W dniu jego patronalnego święta - 16 sierpnia - zapalało się świece wotywne oblepione wyobrażeniami zwierząt hodowlanych i obnoszono je wokół ołtarza, modląc się, aby za wstawiennictwem Rocha spłynęło na ludzi i zwierzęta błogosławieństwo Boże. Także w dzień św. Rocha rozpalano ogniska i przepędzano przez nie bydło, aby je w sposób magiczny uchronić przed zarazą i złymi urokami. W płomienie wrzucano zioła poświęcone na Boże Ciało i Matkę Boską Zielną, także poświęcone w kościołach palmy. Wierzono, że unoszący się dym posiada właściwości lecznicze. W czasie uroczystości ku czci św. Rocha księża błogosławili bydło, zaś wszystkie te zabiegi zyskiwały na skuteczności. Jeszcze do dzisiaj w wielkopolskim miasteczku Mikstat w dzień św. Rocha zwierzęta mają swoje święto. To wszystko dzięki św. Rochowi - patronie szczególnie zajmującym się ochroną od zarazy i żywym inwentarzem. Uważano go także za opiekuna psów, które zawsze w grodzie Kraka darzono estymą. Od psa żywiciela św. Rocha do psa Dżoka, którego odsłonięty niedawno pomnik przypomina o psim oddaniu dla człowieka; godzi się w tym miejscu przypomnieć, że animatorką wzniesienia tej rzeźby była Alina Budzińska. To kult św. Rocha od
wieków przypominał o więzi szczególnej pomiędzy człowiekiem a psem, którego spolegliwość i wierność zawsze
fascynowała.
   W dawnym Krakowie kult św. Rocha związany był jednak bardziej z opieką nad chorymi, zyskując popularność w ówczesnym społeczeństwie w patronacie przeciwmorowym. To przecież w średniowiecznej hagiografii św. Roch stawał się bliski zwykłemu człowiekowi naznaczonemu chorobą, przez osobistą opiekę przy zadżumionych, z zarażeniem się od nich włącznie. Tak miłosierna postawa, aż do śmierci za bliźniego włącznie, była bliska wszystkim zagrożonym, bowiem św. Roch służył - tak jak Chrystus - _od wszech opuszczonym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski