Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świńska górka

Redakcja
Pierwszego maja zabrzmiała w Warszawie Międzynarodówka – pieśń już zapomniana, niegdyś rozbrzmiewająca na wszystkich oficjalnych akademiach i wiecach.

Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM

Śpiewali – a raczej udawali, że śpiewają, bo melodia rozbrzmiewała z playbacku – działacze SLD. Złośliwcy powiadają, że bardziej na miejscu, zważyszy powrót Leszka Millera, byłaby inna pieśń zamierzchłej przeszłości: "To idzie młodość”...

Politycy, nawet jeżeli niektórzy z nich są z natury pesymistami, oficjalnie reprezentują optymizm, i to skrajny. Ten optymizm, który kazał przywódcy PSL, balansującemu na granicy progu wyborczego, wyrzucić w górę ręce z okrzykiem "Zwyciężymy!”.

Gdyby serio brało się te zapewnienia, mielibyśmy samych zwycięzców i byłoby tak jak u Gałczyńskiego w "Chryzostoma Bulwiecia podróży do Ciemnogrodu”, gdzie sami Hamleci grali w "Hamlecie”:

Zamiast dwudziestu

pięciu postaci

sami Hamleci

byli w dramacie.

Na diabła Grabarz

z tą Ofeliją!

Chcą grać chłopaki,

niech się wyżyją.

W ten sposób szlagier!

pierwszy raz w świecie!

grali w "Hamlecie”

sami Hamleci.

Leszek Miller też tryskał optymizmem i złośliwościami pod adresem innego pretendenta do rządów lewicowych dusz – Janusza Palikota. A miało być tak pięknie – lewica (inną sprawą jest pytanie, ile lewicy jest w obu lewicach) razem, wspólny pochód, wspólna przyszość...

Obecność Leszka Millera na czele pochodu i na czele SLD rozbudziła nadzieje na zasadzie mocno mechanistycznej: skoro za Millera SLD zdobył 41 procent głosów, historia może się powtórzyć.

Historia nigdy się nie powtarza, a jeżeli już, to w osobliwy sposób, jako farsa, o czym pisał kiedyś sam Karol Marks, portretowa, brodata ozdoba niegdysiejszych pochodów pierwszomajowych.

A jednak Miller ma rację. Kiedyś (kiedy?) lewica (jaka?) musi dojść do władzy. Dlaczego? Bo taka jest kolej rzeczy. Społeczne nastroje przypominają sinusoidę lub, mówiąc mniej elegancko, marsz pijaka: niby środkiem jezdni, ale tak naprawdę od prawego do lewego krawężnika.

Ze zwycięstwami politycznymi jest u nas tak, jak było ze słynną świńską górką. Brak wieprzowiny powodował wzrost cen i hodowli. Kiedy wieprzy było już dużo, ceny spadały na łeb, na szyję ze świńskiej górki i znów brakowało schabowych i tak da capo...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski