Nie chcę rozwijać tego wątku, bo ostatnio już wszystko o tym powiedziano, poprzestanę więc tylko na wstydliwym przyznaniu się do jednego, ja większości reklam w ogóle nie rozumiem. Patrzę na nie i albo nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi, albo - gdy już kumam o co chodzi, to nie jestem w stanie przypomnieć sobie, jaką to firmę ta - nieoczekiwanie zrozumiała dla mnie fabułka - reklamowała. Może ja jestem nietypowy, ale reklama, moim zdaniem, w ogóle do mnie w takim razie nie trafia. Bo jeżeli mi się podoba, to nie wiem, co było reklamowane. Na przykład fenomenalne reklamy w wykonaniu kabaretu Mumio dotyczą jakiejś sieci telefonii komórkowej, ale jakiej? Zabijcie, ale nie mam pojęcia, bo za każdym razem skupiam się na Mumio, a nie na przesłaniu.
Albo też wiem, o jaką firmę chodzi, ale kompletnie nie rozumiem akcji. Tak jest z reklamą pewnego samochodu. Akcja polega na tym, że pewien pan potrzebuje lodu. Wsiada więc w auto i gna po jakiś sopel Bóg wie gdzie. A potem jakaś pani (pewnie żona tego pana) zauważa, że auto jest ciut umorusane (w końcu po sopel kretyn przejechał kilkaset kilometrów), zamiast pojechać do myjni, jedzie nad rzekę, a tam trąbą samochód myje słoń. I ja nie wiem, czy ta reklama ma oznaczać, że samochód tej marki kupują tylko idioci? Czy może przesłanie jest jakieś inne? Wszak gdy brakuje lodu, trzeba iść do lodówki, a jeżeli mamy brudny samochód, to na pewno myjnia jest lepsza od trąby. Nawet jeżeli słoń ma trąbę superwypasioną.
Generalnie mam zatem z reklamami wyraźny kłopot. No, bo z jednej strony, jako pracownik telewizji komercyjnej, wiem, że bez reklam byłaby totalna kapota. Padłyby wszystkie telewizje, w tym i moja stacja. Ale z drugiej strony z nimi, czyli z tymi reklamami, jest nie do wytrzymania. Ostatnio słyszałem, że w USA wynaleziono jakiś sposób na omijanie reklam, nie mam pojęcia jak to możliwe, ale ponoć jest. Pewnikiem dotrze to i do nas. Ale jak znam życie, to reklamodawcy wymyślą coś nowego, bo ta wojna końca zapewne mieć nie może. I ci, którzy chcą nam coś wcisnąć, nie spasują.
I tak sobie myślę. Po śmierci papieża, gdy na jakiś czas reklamy zniknęły w ogóle z telewizji, wszyscy byli zachwyceni. Poczuli ulgę. Może zatem skorzystać z tego, że jeszcze to pamiętamy i przyjąć założenie, że jesteśmy na takim wirażu historii, na którym możemy coś zdziałać. Na przykład uznać, że możemy żyć bez tylu reklam, ile nas atakuje dziś. Dziś w każdej godzinie stacje mogą nadać 12 minut reklam, a co by się stało, gdyby to ograniczyć np. do 10? Pewnie nic. Podrożałyby zapewne tylko te minuty, co w efekcie nie zmieniłoby dochodów stacji. Jednak taka zmiana byłaby zapewne nieodczuwalna dla zamęczanego reklamami widza.
Na początek zatem uwolniłbym nas od reklam w tych telewizjach, które mają inne dochody niż te, które przynosi reklama. Chodzi oczywiście o TVP. Która bez reklamy też by dziś padła, ale w przyszłości przy lepszym zarządzaniu i podwyższonym abonamencie pewnie nie byłoby tak źle. Tym bardziej że przecież są na świecie telewizje, które nie mają reklam i żyją. Na przykład BBC. A może na początek uwolnić TVP (i nas!) od reklam w soboty i niedziele? Ale byłoby pięknie!
GRZEGORZ MIECUGOW
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?