Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   Swoje wiem

Redakcja
Zapytano mnie kilka dni temu, czego najbardziej się boję. Pytanie było na tyle trudne, że musiałem się przez chwilę zastanowić, a w końcu odpowiedziałem, że postępu technologicznego i rosnącego poczucia bezradności. No bo to jest tak, że za mojej pamięci jeszcze świat był kompletnie czytelny. Gdy chodziłem do przedszkola, największą tajemnicą było dla mnie to, w jaki sposób ukryta jest energia w baterii. Wyczuwałem tę energię dotykając językiem wystających z niej blaszek. (Pamięta ktoś jeszcze te płaskie baterie?) Zastanawiało mnie też, czy ta bateriowa energia może być niszczycielska. Raz nawet w odruchu desperacji wrzuciłem baterię do ognia, licząc się przy tym z możliwością eksplozji. Jakąś tajemnicę skrywała też lampa radiowa, ale ponieważ świeciła i psuła się, to przypominała zwykłą żarówkę. Reszta świata była dość zrozumiała. Już jako podrostek pojąłem zasadę działania silnika spalinowego, a nawet różnicę między prądem stałym a zmiennym.

   Dziś nie rozumiem zasad funkcjonowania prawie niczego. Nie mam pojęcia, jak działa faks. Nie wiem nic o układach scalonych, poza tym, że są, i że bez nich nie byłoby połowy gadżetów, które nas otaczają. Przed chwilą rozmawiałem przez tajemnicze urządzenie, które potocznie nazywa się komórką. (Za mojej młodości w komórce stały rowery, miotły i grabie). Piszę to na komputerze, który jest dla mnie jedną wielką tajemnicą i który ma w sobie mnóstwo strasznie mądrych rzeczy, nie do odgadnięcia ani zrozumienia. W piwnicy mam zamontowany inteligentny piecyk sterowany komputerem, który niewykluczone, że nocami rozmawia z komputerem mojego samochodu, którego silnika nie wolno mi dotykać, bo się na nim nie znam. Co najwyżej mogę mu dolać płynu do spryskiwacza.
   Przed tygodniem przeszedłem przeszkolenie w banku, który to bank otworzył przede mną nowe możliwości internetowego grzebania we własnym koncie. Koncie, którego numeru nie pamiętam, bo składa się z 24 cyfr. (Amerykanie mają większą szansę, bo u nich tych cyfr jest o 10 mniej, ale Stany to dziwny kraj). Teraz dołożono mi 2 nowe hasła i 2 nowe pin-y. Łącznie mam do zapamiętania już około 10 kombinacji cyfr, bez których mogę nie żeby od razu zginąć, ale na początek zostać wyeliminowany ze społeczeństwa. Na razie te nowe pin-y schowałem głęboko w biurku, bo nie wiem, czy chcę grzebać przez Internet w koncie. Przede wszystkim dlatego, że działania Internetu nie rozumiem. Poza tym mam ochotę zrobić na złość przyjacielowi, który drwi ze mnie, że ciągle płacę rachunki na poczcie.
   Najbardziej martwi mnie to, że to przyspieszenie stało się w ostatnich 40 latach. I że nie słabnie. Coraz bardziej przypomina mi to rozpędzoną machinę bez pilota i kontroli. Mam pewność, że nasi przodkowie sprzed, powiedzmy, 10. pokoleń, bez trudu dogadaliby się z naszymi przodkami sprzed 15 pokoleń. Teraz wiem, że mój nieżyjący od 40 lat dziadek nie zrozumiałby niczego z dzisiejszej rzeczywistości. Daje to jakąś prognozę na to, jak się będę czuł za 30 lat. Może się sprężę i kupię wtedy jakiś podręcznik, który da mi szansę na podsłuchanie rozmowy piecyka z samochodem?
GRZEGORZ MIECUGOW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski