Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   Swoje wiem

Redakcja
Niby swoje wiem, a nie wiem, skąd w naszym narodzie biorą się imperialistyczne skłonności. Może jest to związane z ogólnym poziomem frustracji narodu, a może z drzemiącego gdzieś poczucia mesjanizmu. Nie wiadomo. Fakt jest faktem. Zwycięstwo naszych wojsk w Iraku spowodowało, że dziś uważamy, iż powinniśmy mieć pierwszeństwo w interesie, jakim jest odbudowywanie tego kraju. Ponieważ w irackim triumfie trochę nam pomogły wojska amerykańskie i brytyjskie, to oni też powinni mieć prawo do tego ciastka. Czy Australia też? No, niech tam. Niech kangury też skorzystają. Niech znają naszą szczodrość. Ale Niemcom i Francuzom wara. Nie poszli na wojnę jak my, nie rzucili na front wszystkich zdolnych do walki żołnierzy jak my (przypomnijmy, my 200!!!), marudzili, niech teraz siedzą cicho.

   Irak będzie teraz naszym nowym Karlinem. Młodszym lub zapominalskim podpowiem, że kiedy w 1980 roku nasza gospodarka kompletnie się załamała, a w sklepach był tylko ocet, a i to nie wszędzie, w małym pomorskim miasteczku, w Karlinie właśnie, trysnęła ropa. I cała Polska była prawie pewna, że rychło staniemy się szejkanatem, takim Kuwejtem nad Wisłą. Teraz też uważamy, że kontrakty w Iraku ściągną do Polski deszcz pieniędzy. Zlikwidują deficyt budżetowy i bezrobocie. Mało kto przejmuje się takimi drobiazgami, jak fakt, że największe z firm, które stanęły w kolejce po kontrakty, to firmy tylko po części polskie, bo przeważnie mają udział kapitału zagranicznego (Budimex na przykład jest w połowie hiszpański). I że firmy te z góry stawiają się w roli kopciuszka, którego nie stać na samodzielność, więc aspirują tylko do roli podwykonawcy. No może poza jedną firmą, producentem oszczepów, który też chciałby do Iraku, ale zdaje się gotów jest zaoszczepić Irak w pojedynkę.
   Trochę w tym kontekście musi martwić pasywność rządu, który wszystko scedował właśnie na firmy. A przecież rząd ma w zanadrzu mnóstwo asów. Mógłby umęczonemu narodowi irackiemu dać to, co ma najlepsze. W dodatku to, co może dać, jest tylko wyłącznie nasze. Polskie.
   Po pierwsze - moglibyśmy poprosić ministra Kołodkę, żeby ustawił im finanse publiczne. Na pierwszej konferencji prasowej Kołodko mógłby wystąpić z chochelką i pokazać, jak sprawiedliwie da się podzielić każdą baryłkę ropy.
   Po drugie - moglibyśmy obdarzyć Irak całą naszą Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Trochę tam teraz w eterze bezhołowie i przydałoby się wprowadzić tam nieco ładu. Czarzasty mógłby wtedy zadbać, by w Iraku za bardzo nie rozpleniła się Agora.
   Po trzecie - minister zdrowia, tak szybko się zmieniają, że nawet nie pamiętam jak się nazywa, mógłby wprowadzić akcję "Lek za dinara". Gdyby minister zdrowia był zbyt zajęty albo znowu zmieniany, można by zrzucić na Irak fachowca nad fachowcami - Mariusza Łapińskiego.
   Po czwarte - Marek Pol. Mógłby tam pojechać i wprowadzić im winiety. Miałby o tyle łatwiej, że, w przeciwieństwie do Polski, w Iraku są autostrady.
   Te cztery proste ruchy pokazałyby, że traktujemy Irak nie jak kolonialny łup, ale jako coś poważnego, a przy okazji i tu, w kraju, byłoby lżej.
   Dobrych świąt życzy
GRZEGORZ MIECUGOW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski