Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

 Swoje wiem

Redakcja
Od pewnego bowiem czasu spędzam urlop poza krajem, także dlatego, że wtedy przez dwa, trzy tygodnie mogę być odcięty od informacji z Polski. Mogę być i jestem! Świadomie nie kręcę wtedy gałką radia i nie próbuję wyszukiwać polskich stacji ani radiowych, ani telewizyjnych, nie dzwonię do znajomych w kraju, nie wypytuję spotykanych Polaków o wydarzenia, zostawiam sobie to wszystko na powrót. Rodzina odkłada mi wszystkie dzienniki i tygodniki, a ja po powrocie biorę je i czytam chronologicznie, poczynając od najstarszej.

Naprawdę pożałowałem, że tego lata nie mam urlopu dopiero teraz, pod koniec lipca. Bynajmniej nie dlatego, że tego lata pogoda ciężko nas doświadcza. Żałuję teraz czegoś zupełnie innego, a mianowicie powrotu z wakacji.
 Polecam państwu ten sposób. To niesamowite przeżycie, gdy można śledzić rozwój jakiegoś wydarzenia od samego początku, niekiedy do końca. Czasami zaczyna się coś od małej notki na 8 stronie jednej gazety, a po tygodniu to coś okupuje już pierwsze strony wszystkich dzienników. Czasami jest odwrotnie. Ale za każdym razem czyta się to jak niezły kryminał albo chociaż powieść obyczajową. Tak przynajmniej było przez ostatnie trzy lata. A w tym? No właśnie! Jest tak samo tylko do kwadratu!
 Zazdroszczę wszystkim, którzy jednym tchem mogą przeczytać takie historie jak, na przykład, ta z podejrzanym Grzegorzem W. Proszę to tylko opowiedzieć komuś znajomemu, kogo nie było kilka tygodni w Polsce. Uwaga zaczynam: "Śledzony przez tajnych agentów Grzegorz W., znany biznesmen i prezes PZU Życie, wchodzi spokojnie do hotelu Marriott, tam czeka na niego żona, która daje mu nowy garnitur i okulary. Wąsów i brody nie udało się dostać, bo w całej Warszawie nie ma sklepu z rekwizytami teatralnymi (to zresztą oburzające!), a do Paryża państwo W. zamierzali się podobno udać dopiero później, czyli po wyjściu z hotelu. Tajne służby nie dają się zwieść nowemu wizerunkowi Grzegorza W. Zatrzymują go. Następnie rewidują jego 5 mieszkań! (sic!). W jednym znajdują Wietnamczyków (sic!). W innych pieniądze w różnych walutach, równoważne 500 tysiącom złotych (sic!). Ministrowie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych publicznie oświadczają, że afera jest porównywalna z FOZZ-em. Dwa dni później sąd każe puścić podejrzanego, ustanawiając kaucję na poziomie połowy mniej więcej zaskórniaków znalezionych w mieszkaniach Grzegorza W.
 Gdybym taką historię przeczytał jednym tchem albo usłyszał, tobym chyba miał wypieki na twarzy, i kłopoty z uwierzeniem w nią. A tak, cóż... wszystko powszednieje. Emocji brak, adrenalina gdzieś tam sobie drzemie. Żal... Tym bardziej że takich historii mamy tego lata więcej. Zbigniew F. zdejmowany z promu! Baranina zabił Dębskiego?!? Piskorski szefem mafii?! Prostytutka zgwałcona przez Turka?!? Ale lato!
  Grzegorz Miecugow

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski