Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swoje wiem

Redakcja
Zrobiłem pobieżny remanent najważniejszych wydarzeń. Albo raczej tych wydarzeń, którymi żyje prasa, ergo, którymi żyjemy na co dzień. Oczywiście na pierwszym miejscu są afery, z tą największą, Rywina na czele. Po drugie, przepychamy się z Unią Europejską, a to o Niceę, a to o pieniądze. Po trzecie, uwagę naszą ogniskują personalia, to znaczy, kto za kogo? Kim zastąpić pana X? Gdzie wyląduje pan Y? I co pan Z powiedział o premierze? Po czwarte, jest to Irak i nasza tam obecność, tak wojskowa, jak i biznesowa. Wreszcie po piąte i ostatnie - gospodarka. Jej wzrost, sukcesy i porażki.

   W tych pięciu obszarach zamknięto wszystko to, co powinno nas naprawdę interesować. W żadnym z tych punktów nie mówi lub prawie się nie mówi o tym, co ja uważam dziś za sprawę najważniejszą. Mam na myśli dług, a właściwie DŁUG albo jeszcze lepiej - DŁUG!!! Co prawda mówi się o zapaści w finansach państwa w kontekście tak zwanego planu Hausnera i pomysłów na cięcie wydatków, ale chodzi tu raczej o realną możliwość krachu finansów w perspektywie kilku lat, a nie o przyszłość moich dzieci i wnuków, które będą musiały płacić za dzisiejszą nieudolność rządzących. Czyli, gdyby nie fakt, że pożyczamy bardzo dużo, często też na wewnętrznym rynku, to byłoby wszystko w porządku? Bzdura. Mnie bardziej interesuje, dlaczego w ogóle musimy pożyczać i to w czasach, gdy podobno mamy silny wzrost gospodarczy? Bo cały świat pożycza, zwłaszcza wtedy, gdy gospodarka wpada w dołek, ale potem, gdy wdrapuje się na górkę, oddaje. Więc mnie ciekawi, kiedy zaczniemy naprawdę oddawać? Bo nie jestem aż takim marzycielem, by pytać, kiedy przyjdzie czas, że to od nas zaczną pożyczać.
   Co ciekawe, sprawa długów państwa nie jest przecież całkiem nowym zjawiskiem. W latach 80., w czasie buntu "Solidarności", gdy wyszło na jaw, że dekada Gierka była rozpasanym rozwojem za cudze pieniądze, wszyscy byli mocno wstrząśnięci. Przeliczano wtedy niewyobrażalne 20 miliardów dolarów zadłużenia na obciążenia jednostkowe i strach padał na nas straszliwy. Średnio zarabiało się wtedy przecież około 20 dolarów, a tu się okazywało, że na każdym Polaku wisi około 500 zielonych! Tymczasem, gdy dzisiaj każdy z nas jest zadłużony na około 1500 dolarów, nikogo to jakoś nie dziwi ani nie martwi. Niby średnia pensja jest teraz wyższa niż wówczas i tamten dolar nijak się ma do dzisiejszego, ale mimo wszystko to dziwne, prawda?
   W dodatku ostatnio najczęściej pożyczamy nie po to, by w coś pożytecznego zainwestować, ale jedynie po to, by oddać inne długi. W terminologii ekonomicznej nazywa się to rolowaniem długu. Termin nader adekwatny. Przy okazji dodam, że ja też się czuję rolowany. I to bardzo!
   GRZEGORZ MIECUGOW

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski