Związek Sybiraków liczy, że po zmianie rządu wszystkie osoby, które w latach 1939–1956 przebywały na zesłaniu w Sowietach, w końcu doczekają się rekompensat. Projekt ustawy w tej sprawie rok temu utknął w Sejmie.
– Upomnieliśmy się o nasze prawa w wysłanym kilka dni temu liście do premiera Donalda Tuska. I wkrótce przypomnimy o nich także jego następcy – zapowiada Stanisław Sikorski, sekretarz generalny Związku Sybiraków.
Organizacja ma nadzieję, że sprawa ruszy z miejsca, kiedy nowym premierem zostanie Ewa Kopacz. Dlaczego? Jako marszałek Sejmu pozytywnie odnosiła się do pomysłu przyznania odszkodowań i rent wszystkim sybirakom.
– Mamy nadzieję, że to się nie zmieni, gdy już stanie na czele rządu – mówi Stanisław Sikorski.
Projekt ustawy o przyznaniu zesłanym na Sybir odszkodowań i rent inwalidzkich trafił do Sejmu w czerwcu 2013 r. Po pierwszym czytaniu został skierowany do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Ta zarekomendowała odrzucenie ustawy.
– Większość koalicyjna uznała, że przygotowane rozwiązania są zbyt kosztowne i zostaliśmy przegłosowani – tłumaczy Krzysztof Jurgiel, poseł Prawa i Sprawiedliwości, sprawozdawca tego projektu.
Negatywnie do pomysłów sybiraków i posłów opozycji odniósł się także rząd. W opinii dotyczącej projektu, która wpłynęła do parlamentu na początku obecnego roku, czytamy, że „biorąc pod uwagę stan budżetu państwa, nie jest możliwe przyznanie dalszych szczególnych uprawnień wybranej grupie społecznej”.
O jakie „szczególne uprawnienia” chodzi? Projekt zakłada, że wszystkie osoby, które z przyczyn politycznych, religijnych czy narodowościowych w latach 1939–1956 r. przymusowo zostały zesłane w głąb Związku Sowieckiego, mogłyby liczyć na rentę inwalidy wojennego w wysokości około 1,7 tysiąca złotych.
– Większość sybiraków taką rentę już pobiera. Ale około 20 procent z nas, czyli około czterech tysięcy osób, jej nie dostało, bo nie było w stanie udowodnić, że niedyspozycja zdrowotna to konsekwencja zesłania. To zrodziło u tych osób wielkie poczucie niesprawiedliwości – mówi Stanisław Sikorski.
Drugim pomysłem jest przyznanie sybirakom odszkodowań. Miałyby one wynieść 400 zł za każdy miesiąc zsyłki, ale w sumie nie więcej niż 30 tys. zł na osobę.
– Tak naprawdę to te odszkodowania powinna wypłacać Federacja Rosyjska, jako prawna spadkobierczyni ZSRS. Ale na to nie ma szans. Mamy więc nadzieję, że zrobi to polski rząd, a później sam będzie dochodził swoich roszczeń od Rosji – mówi Stanisław Sikorski.
Szacuje się, że w Polsce żyje ok. 33,6 tys. sybiraków, a do świadczeń uprawnionych byłoby 24,5 tys. osób. Koszt wejścia w życie ustawy miałby wynieść około 676 mln złotych. Natomiast na renty dla ponad 4 tys. osób trzeba by przeznaczać około 40 mln zł rocznie.
Od czasu negatywnej opinii Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz rządu projekt leży w Sejmie. Ale dotąd nie został odrzucony. – To rodzi nadzieję, że ostatecznie nie przepadł. Wszystko jest możliwe, zwłaszcza w roku wyborczym, w którym trzeba walczyć o poparcie różnych grup – zauważa Krzysztof Jurgiel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?