Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwestrowa bitwa na stare i nowe przeboje

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Dyskdżokej Waldemar Domański i DJ Michał Wasilewski
Dyskdżokej Waldemar Domański i DJ Michał Wasilewski fot. Andrzej Banaś
Rozmowa kroniki. Na Rynku Podgórskim można powitać Nowy Rok wraz z WALDEMAREM DOMAŃSKIM, dyrektorem Biblioteki Polskiej Piosenki, i DJ MICHAŁEM WASILEWSKIM

- Tej nocy stoczycie pojedynek na hity muzyki tanecznej. Jakie najcięższe działa zamierzacie wytoczyć?

Waldemar Domański: - Jesteśmy już w bojowym nastroju, każdy z nas wybrał utwory, które ukochaliśmy nad życie, a poza tym takie, które się świetnie sprawdzają na imprezach. Pośród moich nabojów muzycznych, którymi zamierzam ostrzeliwać, są: ABBA, Boney M, Modern Talking, Smokie, Krzysztof Krawczyk, Mieczysław Fogg - choć w nowej, zaskakującej aranżacji. Zagram też utwory, które były jedynym przebojem danego wykonawcy, a królowały na dyskotekach, na przykład „I like it” zespołu KC and the Sunshine Band.

Michał Wasilewski: - Ja będę sięgał do najgłębszych zakamarków swoich pomysłów muzycznych, ale do tych uniwersalnych w przekazie. Chcę, żeby wybrana przez mnie muzyka trafiła zarówno do 12-latków, którzy przyjdą z rodzicami, jak i do osób, które mają lat 80. Planuję podsumowanie roku, zabrzmi więc na pewno: Justin Timberlake, Jennifer Lopez, Dawid Podsiadło.

- A „Mydełko Fa”?

MW: - A co to jest? (uśmiech)

WD: - Nieee! Będzie pop, rock, muzyka dyskotekowa i disco polo, na pewno zaprezentuję jakąś muzyczną katastrofę, ale nie „Mydełko Fa”.

- Jaka jest największa siła muzyki z każdej z epok, które reprezentujecie: z XX i XXI wieku?

WD: - Piosenki z lat 70., 80., a także wcześniejsze były śpiewane ludzkim głosem, dzisiaj głos pochodzi często z maszyny. Tamte utwory również o czymś opowiadały, o coś w nich chodziło. Teraz powstają tylko słowa, a właściwie sylaby pasujące do muzyki, czego efektem są potworne piosenki np. o „sępie miłości”.

MW: - Teraz muzyka bywa mniej skomplikowana, ale istotne jest to, że daje nam radość, powoduje, że się uśmiechamy. Poza tym powstaje - w odróżnieniu od dawnych czasów - ogromna masa utworów. I można z niej wyłuskać prawdziwe perełki, utwory na bardzo wysokim poziomie.

- Co Panowie chcą sobie wzajemnie udowodnić podczas dzisiejszej potyczki?

WD: - Nie tyle sobie, co słuchaczom. Pokażemy, że muzyka jest albo dobra, albo zła, a nie zależy to od epoki.

MW: - I przedstawimy ją podawaną na dwa różne sposoby.

- Właśnie: 35-latek kontra przedstawiciel pokolenia 50 plus. Naprzeciwko siebie stanie więc dyskdżokej i DJ. Jaka jest zasadnicza różnica?
WD: - Kiedyś, gdy imprezy prowadzili dyskdżokeje - a sam jako dyskdżokej amator dorabiałem od liceum - mieliśmy do dyspozycji gramofony i magnetofony. Trzeba było umieć sprawnie wyjąć jedną taśmę magnetofonową, wymienić na inną, pamiętać, jaki utwór na tej wyjętej będzie następny, bo do niego wrócimy. Z płytami winylowymi było łatwiej, bo po rowkach można znaleźć następną ścieżkę dźwiękową, natomiast na taśmach początek utworów trzeba było zaznaczać flamastrem. Różnica polegała też na tym, że na dyskotece obowiązywała tzw. gadka, dobry bajer. Mówiło się, kto i co gra, wplatało się jakąś ciekawostkę.

MW: - Didżej oczywiście korzysta z zupełnie innego sprzętu niż prezenterzy muzyczni 50 lat temu. I miksujemy w jedną spójną całość utwory muzyczne, które często są zapisane w formie cyfrowej. DJ sporadycznie zabawia głosem, zapowiada utwory i rzuca jakieś słowo, ciekawy frazes. Natomiast na naszym sylwestrze - tak zaplanowaliśmy - będzie „gadka”, jak dawniej na dyskotekach.

- Ten szczególny sylwester na Rynku Podgórskim jest organizowany pod wielkim namiotem. Jak dyskoteka, to powinna się tam kręcić lustrzana kula...

WD: - A nie wiem, czy pani wie, że w Krakowie w latach 70. czy 80. takie kule robiło się chałupniczym sposobem: oklejając jakiś okrągły przedmiot małymi lusterkami. Mało kogo było stać, żeby kupić takie cudo na Zachodzie. I była jeszcze iluminofonia, robiona rękami miejscowych Edisonów! Reflektory o różnym kolorze światła rozbłyskiwały zależnie od tego, jaka była akurat częstotliwość dźwięku, np. kiedy było słychać basy - migało światło czerwone, gdy średnie tony, np. głos artysty - światło zielone. No i jeszcze przypomnę ultrafiolet: był włączany, gdy leciała „pościelówa”, świeciły wtedy zęby, białe kołnierzyki, niestety na czarnych swetrach widać było łupież...

MW: - Generalnie takie efekty są wykorzystywane do dzisiaj. Ale mamy też teraz inteligentne oświetlenia: emitują snop światła, który układa się w kształty, postaci, wzory.

- Jakich wrażeń chcecie dostarczyć krakowianom tej wyjątkowej nocy?

WD: - Liczę, że komuś przypomni się matura, ktoś zakrzyknie: O matko, nie słyszałem tego 40 lat!, że będą wzruszenia. Moim zamiarem jest przenieść słuchaczy w czasy, kiedy ja i moi rówieśnicy byliśmy piękni, młodzi, świat leżał nam u stóp.

MW: - A ja chcę przenosić w krainę magii i dobrej zabawy. Starszym będę chciał pokazać, że współczesna muzyka jest dobra również dla nich.

- Osoby, które wybierają się na Waszego sylwestra, mogły internetowo zamawiać utwory dla siebie. Czy spóźnialscy mogą to zrobić podczas imprezy?

WD: - Dopuszczamy taką możliwość.

MW: - I gorąco zapraszamy: od godz. 22.30 do wpół do pierwszej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski