Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn nie wrócił na noc. Znaleźli go martwego. Pytają o przyczyny

Paulina Marcinek
Pani Janina nie może pogodzić się ze śmiercią syna
Pani Janina nie może pogodzić się ze śmiercią syna Fot. Paulina Marcinek
Wola Rzędzińska. Rodzina Janusza Kozioła z Woli Rzędzińskiej chce wyjaśnienia zagadki śmierci 41-latka. Zwłoki znaleziono w rejonie torów i supermarketu.

- Nie wierzę w to, że Janka nie ma już wśród nas. Będzie mi go brakowało - ociera łzy Janina Kozioł, matka mężczyzny. Jej syn wyszedł w sobotę wieczorem do znajomego. Planowali imprezę. - Odwiedzali się często przy różnych okazjach - mówi pani Janina.

Pan Janusz zawsze pojawiał się w domu przed północą. W nocy z soboty na niedzielę jednak na próżno go wyglądała. Początkowo niezbyt się przejęła, bo wiedziała, że syn miał wracać co prawda w ciemnościach, ale z kolegą. - Myślałam, że przyjdą razem. Gdybym tylko wiedziała... - głos się jej załamuje.

Nad ranem niepokój zamienił się w przerażenie. Bliscy jeszcze przed świtem rozpoczęli na własną rękę akcję poszukiwawczą. Po kilku godzinach natknęli się na zwłoki zaginionego. Leżały w rejonie miejscowego supermarketu, niedaleko torów kolejowych. Od razu wezwali na pomoc pogotowie. - Mężczyzna już nie żył, kiedy nasi ratownicy przyjechali na miejsce. Z ich relacji wynika, że głowa denata znajdowała się w wypełnionym wodą rowie - mówi Witold Duda, kierownik tarnowskiej dyspozytorni medycznej.

Wśród miejscowych zaczęły krążyć pogłoski o zabójstwie albo wypadku kolejowym. Krewni twierdzili, że na czole zmarłego zauważyli dziwną szramę. Policjanci dementowali spekulacje, podpierając się wynikami sekcji zwłok. - Wykluczyliśmy zabójstwo - mówi asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie. Nie podaje jednak bezpośredniej przyczyny zgonu.

Janina Kozioł nie potrafi oswoić się z myślą o stracie syna, z którym mieszkała pod jednym dachem. - To był cudo chłopak. Zawsze mogłam na niego liczyć - wzdycha.

Śmiercią 41-latka przybici są także jego znajomi. - Johny, bo tak go nazywaliśmy, był wspaniałym człowiekiem - podkreśla wzruszony Daniel Gancarz. - Jeszcze tydzień temu widzieliśmy się niedaleko miejsca, w którym zginął - dodaje łamiącym się głosem.

Chociaż Janusz Kozioł miał wyższe wykształcenie, żadnej pracy się nie bał.

- Nie ma w tej wsi drugiego tak uczciwego i dobrego człowieka jak on - mówi Józef Kozioł, brat zmarłego. - Nie miał wrogów, nie nadużywał alkoholu. Co mu się stało?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski