Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syryjska apokalipsa

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Prezydent USA uważa, że Władimir Putin sam sobie mocno zaszkodził, decydując się na bombardowania Syrii. Moskwa wszczęła bowiem w ten sposób wojnę z całym światem sunnickim, mając za sojuszników jedynie wyczerpany syryjski reżim Baszara al- Assada oraz irańskich ajatollahów.

Według Obamy, rosyjski prezydent winien zwłaszcza martwić się tym, jak teraz zachowają się liczni sunnici zamieszkujący Rosję. Mimo otwartych nalegań rosyjskiej dyplomacji, Ameryka odrzuca negocjacje na temat jakiegoś generalnego układu amerykańsko-rosyjskiego w sprawie Syrii. A rzecznik Białego Domu oświadczył nawet bezceremonialnie, iż Obama będzie negocjować z Putinem wtedy, jeśli będzie to służyć amerykańskim interesom. Francja, jako pierwszy warunek współdziałania z Rosją, stawia usunięcie al- Assada od władzy, a brytyjski premier David Cameron piętnuje wspieranie przez Putina - jak mówi - „rzeźnika z Damaszku”.

Nie tylko Ameryka, ale w zasadzie cały Zachód głosi konieczność odejścia al-Assada i na ten temat jest gotów rozmawiać nie tylko z Moskwą, ale nawet z samym wyklinanym damasceńskim tyranem.

Rzecz tylko w tym, że prezydent Putin nie po to rozpoczął bombardowania przeciwników al-Assada, aby teraz łatwo porzucić swojego pupila.

Pierwszym politycznym celem nalotów rosyjskiego lotnictwa i ostrzału rakietowego prowadzonego przez Flotę Kaspijską jest bowiem umocnienie syryjskiego tyrana, którego tron zaczął chwiać się ostatnio, w obliczu skutecznych ataków dżihadystów z al-Nusry (odłam al-Kaidy), bojowników Frontu Islamskiego oraz rosnących w siłę wojsk socjalistycznego Kurdystanu. Sam Putin, w świetnie skądinąd skonstruowanej mowie, jaką wygłosił na posiedzeniu ONZ w Nowym Jorku, otwarcie zażądał utworzenia światowego frontu przeciw terrorystom z Państwa Islamskiego, z udziałem Rosji, Ameryki oraz…al- Assada.

Dwa dni po sformułowaniu tego żądania Putin poparł je akcją militarną. Od tej chwili jest całkiem jasne, że „rzeźnika z Damaszku” nikt już zbrojnie nie pokona, jeśli wcześniej nie rozprawi się z rosyjskimi bombowcami, które stanowią dziś realną gwarancję jego władzy. Na tym właśnie polega przełomowe polityczne znaczenie decyzji Putina o utworzeniu rosyjskiej bazy lotniczej w Latakii nad Morzem Śródziemnym i rozpoczęciu bombardowań: teraz, żeby pokonać al-Assada, trzeba także pokonać Rosję. A na to - jak wiadomo - z oczywistych powodów nie ma i nie będzie nikogo chętnego.

Dlatego właśnie szumne deklaracje zachodnich przywódców o konieczności zmiany władzy w Damaszku, na razie, wyglądają raczej na propagandową tromtadrację. Owszem, Zachód miał kilkakrotnie w przeszłości realne szanse doprowadzenia do tego celu, zwłaszcza dwa lata temu, gdy wojska al-Assada użyły broni chemicznej na gęsto zamieszkanych przedmieściach stolicy kraju, opanowanych przez powstańców.

Wówczas Obama pod rosyjską presją odwołał zapowiedziany publicznie atak wojsk USA. Od tamtego czasu sytuacja mocno się jednak odmieniła. Teraz w najlepszym razie można kupić od Putina zgodę na odejście syryjskiego tyrana, pod warunkiem zachowania militarnego sojuszu pomiędzy Rosją i Syrią. Aby jednak w ogóle pójść na taką transakcję, Kreml musiałby dostrzec w niej jakiś swój bardzo żywotny interes.

Na przykład całkowite zniesienie sankcji wprowadzonych po inwazji na Ukrainę i pełny powrót Rosji do tych międzynarodowych gremiów, w których jej prawa zostały ograniczone. Na razie mało wskazuje na to, aby taki „wielki deal” miał zostać zawarty w nieodległym czasie. Bardziej zanosi się na to, że obszar nieistniejącego dziś już państwa syryjskiego staje się na naszych oczach najbardziej zapalnym punktem na naszym globie. A prawdziwy „czas apokalipsy” w tym kraju dopiero nadchodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski