Szafraniec cieszą nawet małe sukcesy

Mieszkanka Myślenic zwyciężyła bezapelacyjnie w Głuchołazach. Na trasie o długości ponad 21 km uzyskała czas 1:33.23 godz. i aż o 7.13 min wyprzedziła Ritę Malinkiewicz z Sokoła Zator oraz Aleksandrę Podgórską z Wałbrzycha, która triumfowała w całym cyklu.

– To takie małe zwycięstwa _– mówi skromnie Szafraniec-Rutkiewicz. – _Cieszą, ale cały czas żałuję, że przez problemy zdrowotne nie mogłam wystąpić w mistrzostwach świata. Najważniejsze jest jednak to, że wracam do dyspozycji, choć nie trenuję na sto procent, bo jeszcze nie mogę. Trasa była ciężka, podobna do tych, jakie przed kilkoma laty były na wyścigach Grand Prix organizowanych przez Czesława Langa. Były dwa dłuższe podjazdy, trzeba było się wykazać umiejętnościami technicznymi. Co do mojej przewagi, to akurat na Pucharze Polski __nie było Majki Włoszczowskiej, która byłaby bardzo trudną rywalką.

Ten sezon dla zawodniczki Krossa jest stracony ze względu na problemy z sercem, ale nie porzuciła myśli o powrocie do kadry i o występie na igrzyskach w Rio de Janeiro.

– W zasadzie to myślami byłam cały czas w Andorze na wyścigu mistrzostw świata _– mówi zawodniczka. – _Oglądałam nawet na telefonie jednego z trenerów decydujący wyścig z udziałem Mai, ale niestety nie widziałam ostatnich dwóch rund, bo miałam swój start. Myśli jednak krążyły gdzieś indziej.

Szafraniec-Rutkiewicz ma w planach jeszcze występy w wyścigach w Austrii.

– Za __dwa tygodnie jest taka impreza – mówi. – Dokładny plan startów musimy jeszcze omówić z __moim menedżerem.

Wczoraj zawodniczka przebywała w Łodzi na prezentacji nowego sprzętu Krossa. Z tym teamem jest związana do końca przyszłego roku.