Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szanujmy wspomnienia

Redakcja
(INF. WŁ.) W niedzielę w Isaac Stern Auditorium, głównej sali Carnegie Hall, wystąpili Skaldowie, którym towarzyszyli Anna Maria Jopek oraz znakomity saksofonista Henryk Miśkiewicz.

Skaldowie w Carnegie Hall

   Chyba każdy artysta marzy o tym, aby wystąpić w Carnegie Hall, w samym sercu Manhattanu, przy 7 Alei i 57 Ulicy. Na styczeń i luty już są anonsowane tutaj występy The Cleveland Orchestra, The Russian National Orchestra, Berliner Staatskapelle i wielu innych artystów. Pięć lat temu w tym miejscu wystąpiła Budka Suflera, teraz - Skaldowie. Niemal w przeddzień 39. rocznicy narodzin zespołu. Sala Stern Auditorium, bardzo podobna w swym wystroju i klimacie do Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie, acz mieszcząca 2800 osób, była wypełniona niemal po brzegi.
   Koncert - "Szanujmy wspomnienia", trwał 2 godziny i 50 minut. Skaldom i Annie Marii Jopek towarzyszyła utworzona na potrzeby koncertu orkiestra smyczkowa oraz 6-osobowa grupa wokalna (niczym dawne Alibabki) wyłoniona z chóru polonijnego Paderewski Festival Singers. Dyrygował Janusz Sporek. Rolę konferansjera wziął na siebie Jacek Zieliński i wywiązał się z niej znakomicie. Wszyscy zgodnie oceniali, że był duszą koncertu - świetnie, dowcipnie zapowiadał poszczególne utwory, uchylając niekiedy rąbka tajemnicy z życia prywatnego, grał na skrzypcach jak natchniony, śpiewał jak za dawnych lat, wszędzie go było pełno
   Był to rzeczywiście koncert wspomnień. Zaczęli od wielkiego niegdyś przeboju "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał". Anna Maria Jopek pojawiła się na scenie po raz pierwszy, kiedy Jacek Zieliński zaczął śpiewać "Zawołam na pomoc wszystkie ptaki". Potem wspólnie zaśpiewali o czarodziejach. Anna Maria Jopek wykonaniem tego utworu podbiła serca publiczności.
   Usłyszeliśmy 32 utwory. Od najstarszych z lat 60. po najnowsze, napisane przez Andrzeja Zielińskiego już w USA. Lider Skaldów mieszka w Jersey City, dokładnie naprzeciw Manhattanu, ale już po drugiej stronie rzeki Hudson. Jego piosenka "Gdy gra muzyka" opowiada o życiu imigranta w Nowym Jorku. Jest w niej zawarta jakaś cząstka opowieści i o jego trudnych amerykańskich chwilach. Z kolei utwór "Julita, Julita" - jak kiedyś sam wyznał - zainspirowała Julita Karkowska, prowadząca "Przegląd Polski" (stały dodatek literacki do nowojorskiego "Nowego Dziennika") i jej też został zadedykowany. Zrobiło się pompatycznie, ale jednocześnie i ciepło na sercach, kiedy Jacek Zieliński zadedykował własną piosenkę "Harmonia świata" wnukom Wojtkowi i Weronice, a potem jego brat zaśpiewał utwór "Wierniejsza od marzenia" dedykowany żonie - Wiesławie.
   Koncert zakończył tytułowy utwór "Szanujmy wspomnienia". I chyba potrafimy i lubimy je szanować, na sali przeważali bowiem ci, którzy pamiętali początki i najlepsze lata Skaldów. Nie brakło również bardzo młodych, którzy odkrywają Skaldów dzisiaj. Wśród widzów było wiele osób odgrywających istotną rolę w życiu Polonii, także znani artyści - choćby Wojtek Korda z Niebiesko-Czarnych, który również przyjechał na występy do USA. Bardzo wielu było też Amerykanów. A na koniec piękne kwiaty dla wykonawców i brawa na stojąco.
   Po koncercie, w niewielkiej salce obok sceny, artyści spotkali się z grupą wielbicieli. Prowadzili serdeczne, bezpośrednie rozmowy, składali autografy - przede wszystkim bracia Zielińscy byli rozchwytywani. Natomiast Anna Maria Jopek przeżyła dodatkowe chwile wzruszeń, kiedy nagle wśród widzów pojawiła się jej ciocia Aleksandra Pastuszak (z domu Jopek, siostra ojca piosenkarki). Pani Aleksandra jest szefową jednej z sekcji w dziale tłumaczeń w nowojorskiej siedzibie ONZ. Sama też przez wiele lat śpiewała w chórze ONZ. To dzięki niej kiedyś Anna Maria uczyła się śpiewu w Manhattan School of Music.
   Myśl o zorganizowaniu koncertu Skaldów w Carnegie Hall zrodziła się, kiedy Janusz Sporek obejrzał taśmę wideo z ich koncertu z okazji 35-lecia zespołu w Sali Kongresowej w Warszawie (21 listopada 2000 r). Po ubiegłorocznym koncercie kolęd Paderewski Festival Singers (Janusz Sporek stworzył ten chór i jest jego dyrygentem), Janusz Sporek wraz z Andrzejem Zielińskim postanowili zorganizować koncert Skaldów w Nowym Jorku.
   - Były wielkie kłopoty i wielki stres - powiedział już po wszystkim Janusz Sporek. - Polonia kupuje bilety w ostatniej chwili i nie byłem pewien, czy wypełni salę. A koszty są ogromne.
   Janusz Cichalewski, pierwszy konferansjer Skaldów, tak ocenia koncert w Carnegie Hall: - 25 lat nie widziałem się z Jankiem Budziaszkiem i... poznał mnie! Chłopcy zmienili się tylko wizualnie, bo serce do gry i umiejętności mają takie, jak dawniej. Koncert był świetny, bardzo dobrze brzmieli. Bogumił, syn Jacka, swoją gitarą akustyczną wniósł dużo dobrego do ich brzmienia. Jacek był rewelacyjny, a Andrzej, z którym widuję się niemal na co dzień, jak zwykle znakomity.
   - Koncert był bardzo długi, bo miał być przekrojowy, gramy przecież już tak długo i chcieliśmy zagrać wiele piosenek - powiedział twórca większości utworów Andrzej Zieliński. - W Carnegie Hall zawsze można liczyć na dobry fortepian i to była dla mnie prawdziwa przyjemność zagrać na takim instrumencie. Uważam, że koncert wypadł dobrze. Publiczność była świetna. Jestem zadowolony.
   Z Nowego Jorku Skaldowie lecą do Toronto, gdzie w najbliższą sobotę i niedzielę dadzą dwa koncerty. Stamtąd wracają do Polski. Andrzej Zieliński zapewnia, że pod koniec stycznia dołączy do zespołu w Polsce i ruszą w trasę. Bo dopóki gra muzyka i ludzie chcą jej słuchać, Skaldowie grać będą.
JANUSZ M. SZLECHTA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski